Rozdział 007

624 32 2
                                    

Po śniadaniu Maeve i Jonathan pojechali do szkoły. Maeve spędziła lekcje bez zwracania na siebie uwagi, więc Jonathan po prostu założył, że zawsze mieli razem lekcje, ale nigdy jej nie zauważył. 

- Gdzie teraz? - zapytała, kiedy było już po lekcjach. 

- Do ciemnicy. Muszę wywołać zdjęcia.

- Okej - Maeve wruszyła ramionami. - Za czerwono - dziewczyna zmarszczyła brwi. - Poczekam tutaj. 

- Na pewno?

- Jasne. 

Maeve wyszła na zatłoczony korytarz. Oparła się o jakąś szafkę i zaczęła obserwować otoczenie. Jakiś dzieciak miał się właśnie przewrócić, więc sprawiła, że zamiast tego zrobił salto. Wszyscy na korytarzu znacznie się ożywili i zaczęli z nim rozmawiać. 

- O mój... - jakaś dziewczyna podeszła do niej. Maeve przestała czytać myśli jakiegoś chłopaka, skupiając na niej swoją uwagę. - Krew ci leci z nosa. Proszę - dziewczyna szybko podała jej husteczkę. - Jestem Ronnie.

- Maeve. Dziękuję. Nie zauważyłam tego - parsknęła.

- Nie?

- Krew leci mi tak często, że już nie zwracam na to uwagi - Maeve machnęła ręką.

- Brzmi okropnie, byłaś u lekarza? 

- Maeve - powiedział Jonathan, podchodząc do dziewczyn. - Jedziemy już.

- Jasne. Miło było cię poznać Ronnie! - zawołała Maeve.

- Ciebie też!

Jonathan i Maeve podeszli do samochodu, zauważając, że stali tam ludzie. Maeve zauważyła że była to ta sama grupka, co ostatnio.

- Słyszałem, że zrobiłeś zdjęcia Byers. Chcielibyśmy je zobaczyć, jako znawcy sztuki - powiedział Steve.

Jonathan przycisnął swoją torbę bliżej siebie, a Maeve spojrzała na to wszystko niepewnie. Tommy ruszył w jego stronę i szybko wyrwał torbę i rzucił do Steve'a. Chłopak położył ją na masce i chciał zacząć przeglądać. 

Jonathan ruszył w jego stronę, ale został lekko pchnięty przez Tommy'ego do tyłu. Wyciągnął ze środka zdjęcia. Zaczęli je przeglądać. Kilka z nich przedstawiło zabawę w basenie, kilka Barb, a ostatnie Steve'a i Nancy bez koszulek. Nancy podeszła do nich zmarkotniała.

- Co się tutaj dzieje? - zapytała zdezorientowana.

- Chesz zobaczyć?- Steve wystawił w jej stronę fotografię.

Jonathan ruszył w jego stronę, żeby wyrwać zdjęcia, ale Steve gwałtownie pchnął go do tyłu, a Maeve podtrzymała go w pionie. Nancy niepewnie chwyciła zdjęcia i zaczęła przeglądać, miała wymalowany szok na twarzy.

- Co to jest? - zapytała niedowierzając.

- Ten zbok nas wczoraj podglądał - wyjaśniła Carol.

- Szukałem swojego brata - Jonathan zaczął się tłumaczyć.

- A twoja dziewczyna wie o tych zdjęciach? - zapytał Steve. - No zobacz - wyciągnął rękę w stronę Maeve która niepewnie je przewróciła.

Jonathan zgarbił się mocno i stał, nie wiedząc co zrobić. Steve wzruszył ramionami, podszedł do Maeve i zabrał jej zdjęcia. Stanął twarzą w twarz z Jonathan'em i zaczął rwać fotografie. Rzucił mu resztki w klatkę piersiową.

- Zabaw się z tym - prychnął. Ruszył w stronę aparatu i chwycił go w dłonie.

- Tylko nie aparat, proszę - zdenerwował się Jonathan.

- Jest ważny? - zapytał Steve. Jonathan lekko mu przytaknął. - A no to nie ma sprawy stary, chodź go weź - wystawił do niego dłoń z aparatem. Maeve spojrzała podejrzanie w stronę Steve'a. 

Kiedy Jonathan był wystarczają blisko, upuścił go, a Maeve, od razu sprawiła, że pochylił się, żeby szybko go złapać. Niestety była za wolna. Aparat upadł na ziemię. Jonathan zaczął zbierać szczątki urządzenia i podartych kartek. Nancy spojrzała na niego z lekkim współczuciem, a Maeve spojrzała na całą grupę w rozdrażniona. 

- Mecz się zaraz zacznie - oznajmił Steve - Chodźmy już.

Wheeler pozbierała kilka kawałków papieru i odbiegła, kiedy usłyszała, że Harrington ją woła.

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz