Rozdział 014

586 30 4
                                    

- Nancy gdzie jesteś!? - krzyknęła Maeve.

- Tutaj! - krzyknął głos Nancy, ale dziewczyny nigdzie nie było. - Jestem tutaj!

Dwójka szybko pobiegła spowrotem do drzewa. Było tam coś w rodzaju pajęczyny, która była lepka i delikatnie świeciła. Maeve spojrzała na to zdezorientowana. Wyglądało jak coś, co było w laboratorium, ale dużo mniejsze. Nagle ręka się przez to przebiła.

- Pomocy! - krzyknęła Nancy.

Jonathan i Maeve szybko rzucili się do niej na pomoc, wyciągając ją stamtąd. Nancy ich przytuliła, płacząc. Maeve odetchnęła z ulgą.

Nastolatkowie poszli z Nancy do domu, bo była mocno roztrzęsiona. Jonathan i Nancy usiedli na łóżku, a Maeve zaczęła rozglądać się po pokoju. Jonathan położył Nancy koc na ramiona, który dziewczyna przyjęła z pociągnięciem nosa. Jonathan wstał z łóżka chwilę późnej, podchodząc do Maeve.

- Idź się wykąpać Nancy - powiedziała Maeve z pocieszającym uśmiechem. Nancy pokiwała głową, automaczynie zrzucając koc i zabierając piżamę z szafy. - Co robimy?

- No nie możemy jej zostawić - westchnął Jonathan. - Wygląda na roztrzęsioną.

- Widzę.

- Może jej to wymarzę z pamięci.

- Nie - Jonathan pokiwał głową. - Jest zbyt ważne do zapamiętania.

Nancy wróciła po jakimś czasie.

- Jesteście tutaj? - zapytała zdziwiona.

- Pomyśleliśmy, że nie chcesz być teraz sama - powiedziała Maeve.

- Nie chce - Nancy pokiwała głową. - A wy?

- My i tak idziemy do tego samego domu - powiedział Jonathan.

- Racja. Możecie poczekać, aż zasnę? - zapytała zawstydzona Wheeler.

- Mogę pomóc ci zasnąć - zaproponowała Maeve. Nancy spojrzała na nią dziwnie, a Maeve odwróciła głowę w inną stronę. - Nie proponuję ci tego. Boże. Moje moce. Chcesz pomocy czy nie?

- Tak - Nancy pokiwała głową.

- Ułóż się - rozkazała Maeve.

Nancy weszła pod kołdrę i położyła się na boku. Maeve uklęknęła obok niej, dotykając jej skroni opuszkami palców. Powieki Nancy zaczęły robić się ciężkie i szybko zasnęła. Maeve wstała, przewracając oczami. Zobaczyła co Nancy chciała zrobić.

- Co? - zapytał Jonathan.

- Nic - Maeve wzruszyła ramionami, idąc do okna. Jonathan poszedł za nią i chwilę później byli już w drodze do domu.

Na miejscu szybko się przebrali i poszli do łóżek. Maeve starała się zasnąć, ale przeszkadzał jej Jonathan, kręcący się z boku na bok.

- Czemu tak się kręcisz? - zapytała dziewczyna, przewracając się na plecy.

- Matwie się o Will'a. Jest w innym wymiarze z tym dziwacznym stworem.

- Pewnie wszystko jest z nim wszystko w porządku. Mówiłeś, że bardzo dobrze się chowa.

- Wciąż...

- Rozumiem. Chcesz, żeby uspać cię jak Nancy?

- Nie - westchnął, odwracając się w stronę Maeve, ale dziewczyna nie mogła tego zobaczyć.

- Okej. Spróbuj zasnąć.

- Dobrze.

Leżeli w ciszy kolejną godzinę. Maeve wpatrywała się w sufit, a Jonathan leżał na boku z zamkniętymi oczami. Sen nie nadchodził. Maeve zakryła twarz dłońmi, lekko szczypiąc się po policzkach, żeby nie zasnąć, czuła, że Jonathan wcale nie śpi i chciała dotrzymać mu cichego towarzystwa.

- Śpisz? - zapytał Jonathan.

- Nie - odpowiedziała Maeve z lekką chrypką.

- Możesz tutaj przyjść? - zapytał zawstydzony.

Maeve uśmiechnęła się pod nosem, siadając na łóżku Jonathan'a. Położyła się obok niego i odwróciła twarzą w twarz. Bez żadnego słowa przejechała ręką po jego włosach, szybko go usypiając.

- Bez tego byś nie usnął - powiedziała cicho, patrząc jak oddech Jonathan'a się uspokaja.

Jonathan wyglądał bardzo spokojnie kiedy spał. Maeve uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na niego, po czym otrzepała się, schodząc z łóżka. Szybko weszła na materac i zasnęła.

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz