Rozdział 004

539 24 1
                                    

- Ten typ jest głupi - westchnęła Maeve, narzekając na Hargrovea do Nancy i Steve'a.

- No dokładnie - poparł Steve. - Mam z nim wuef i jest najgorszy na świecie.

- Ale czy próbował cie potrącić?

- To nie, ale uderzył mnie piłką do koszykówki w twarz. Nos bolał mnie przez cały dzień. Mówi, że to niby przypadkiem, ale widziałem jak się uśmiecha.

Maeve parsknęła, obracając głowę w bok. Jonathan siedział sam na ławce, więc Maeve postanowiła go zawołać.

- A wiecie jakie macie już stroje na Halloween? - zapytała, czekając, aż Jonathan przyjdzie, co szło mu bardzo powoli.

- Ja i Steve idziemy jako Joel Goodsen i Lana z Ryzykownego Biznesu - powiedziała Nancy.

- Nieźle - Maeve pokiwała głową. Tommy zauważył ją, patrzącą za Jonathan'em, więc puścił do niej oczko. Maeve westchnęła zirytowała i odwróciła się w inną stronę.

Od kiedy Maeve przyszła do szkoły, Tommy starał się z nią umówić, mimo, że wyraźnie miał dziewczynę. Czasami nawet próbował przy Carol, więc Maeve nie była za bardzo lubiana przez koleżanki Carol, ale większość ludzi wciąż ją lubiła.

- Zajęło ci wystarczająco długo - parsknęła dziewczyna, patrząc na Jonathan'a. - Wiesz już czy idziesz na imprezę?

- Nie idę - powiedział Jonathan.

- Szkoda. Jedziesz do domu? Weźmiesz mnie ze sobą? Znudziła mi się szkoła na dzisiaj.

- Dobra - westchnął Jonathan.

- A za co w ogóle się przebierzesz Maeve? - zapytała Nancy.

- Typiarę, która nie lubi imprez i przyszła oceniać ludzi, albo za wampira. Jeszcze nie zdecydowałam - zaśmiała się. - Idziemy już. Widzimy się później na imprezie.

*

Maeve skrzywiła się, patrząc na dom Tiny. Wszędzie było pełno głośnych nastolatków i w tym momencie zdecydowała, że nie lubi szkolnych imprez.

- Ej Montgomery! - krzyknął Tommy. - Gdzie twój kostium!? - zapytał drażniąco.

- Zamknij ryj! - krzyknęła Maeve wystawiając mu dwa środkowe palce, zanim weszła do środka.

Od razu skierowała się w stronę stołu z przekąskami, chwytając babeczki z Halloweenowymi wzrokami.

- Hej Maeve - uśmiechnęła się Ronnie, podchodząc do swojej koleżanki. - Myślałam, że nie przyjdziesz - przytuliła Maeve, która szybko objęła ją ręką. - Co cię skłoniło? - zapytała, kiedy przestały się przytulać.

- Na serio to ten stół - Maeve wskazała głową na przekąski. - Babeczki są boskie. A gdzie zgubiłaś Duke'a? - zapytała, myśląc o chłopaku Ronnie.

- Nie musimy wszędzie chodzić razem - Ronnie wzruszyła ramionami. - Jest na tyłach z tym nowym. Podobno pobił rekord Harringtona.

- Steve będzie zrozpaczony - Maeve zachichotała złośliwie.

- Widzę, że bardzo mu wspóczujesz.

- Mogłabym ich wszystkich w tym pobić, ale nie chcąc mnie dopuścić, więc w cholerę z nimi wszystkimi - Maeve machnęła reką.

- Ronnie! - zawołała jakaś dziewczyna z parkietu, więc Ronnie uśmiechnęła się do Maeve przepraszająco, zanim odeszła na parkiet.

Maeve zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, jedząc babeczkę, kiedy zauważyła Jonathan'a przy wejściu.

- Jednak jesteś - uśmiechnęła się, podchodząc do niego.

- Udało mi się, ale muszę pojechać po Will'a o dwudziestej pierwszej.

- A gdzie twój kostium?

- Jestem typem, który nie lubi imprez - oznajmił Jonathan, a Maeve parsknęła delikatnie.

- Mamy podobne kostiumy - uśmiechnęła się.

- Na to wygląda. Patrz na to - uśmiechnął się, wyciągając dwa zestawy wampirzych zębów.

- Nastoletnie wampiry! - zaśmiała się Maeve. - Ten tytuł może się kiedyś sprzedać - pokiwała głową po namyśle.

Jonathan i Maeve zaczęli rozmawiać, śmiejąc się z myśli, które wyczytała Maeve. Ich uroczy moment przerwał Steve, który uderzył Jonathan'a w bok, wychodząc z łazienki. Wyglądał jakby chciał płakać. Ronnie spojrzała na Harringtona dziwnie, idąc do łazienki.

- Maeve Nancy jest w łazience, możesz iść się nią zająć? - zapytała podchodząc do Maeve. - Chciałam tam wejść i jej pomóc, ale rzuciła we mnie mokrym papierem.

- Oczywiście, że to Nancy - Maeve uśmiechnęła się słabo.

Pink Roses |Jonathan ByersWhere stories live. Discover now