Rozdział 019

448 28 1
                                    

Maeve położyła krótkofalówkę na blat, po czym wyszła z domu po ogrzewacze. Podłączyła jeden, nakierowując go na łóżko, które Jonathan ułożył w salonie przy kominku. Nancy rozpaliła ogień, a Joyce ułożyła Will'a na łóżku. Maeve podeszła z linami, przywiązując jego ręce i nogi do ramy łóżka. 

Dość szybko zaczęło się robić ciepło, więc Maeve ściągnęła kórtkę, a po kilku kolejnych mintutach golf, zostając w podoszulku. Jonathan oparł się o jej ramię ze zmęczenia i duszności. Maeve przejechała ręką po jego włosach, odgarniając je do tyłu.

- Jeszcze trochę - wyszeptała, nie mając siły. Nancy spojrzała na nich kątem oka, ocierając pot z czoła. 

Will zaczął się budzić, od razu wierzgając po łóżku.

- Puście to boli! - krzyczał. 

Jonathan i Maeve podnieśli się z podłogi, patrząc co robi Joyce. Kobieta podkręciła ogrzewacze na maksa, Will zaczął mocniej rzucać się po łóżku z krzykiem. Jonathan nie mógł na to patrzeć, więc szybko przyciągnął do siebie Maeve, chowając głowę w zagłębienie jej szyi. Dziewczyna położyła rękę na jego włosach, z przerażeniem obserwując co działo się z Will'em. 

Światła w domu zaczęły migotać, a chłopaka pokryły czarne żyły. Will uwolnił jedną rękę z lin, chcąc się rozplątać. Joyce chciała go powstrzymać, ale Will chwycił ją za szyję, podduszając. Maeve przytrzymała mocniej Jonathan'a, żeby na to nie patrzył, a Nancy chwyciła pręta, który był częściowo w ogniu i przyłożyła go do boku Will'a. 

Will puścił Joyce, która upadła na ziemię łapiąc powietrze. Ciemna masa wyleciała z ust Will'a, rozwalając drzwi uciekła na zewnątrz. Maeve puściła Jonathan'a, szybko chwytając krótkofalówkę. Jonathan odłączył wszystkie ogrzewacze i podszedł do Joyce. Maeve miała zamiar powiedzieć, że z Will'em wszystko okej, ale spojrzała na łóżko. 

- Will obudź się - wypłakała Joyce, potrząsając Will'em.

- Daj mi - Maeve położyła rękę na ramię Joyce. 

Kobieta odeszła do Jonathan'a, cicho płacząc mu w ramię. Jonathan obserowował co zrobi Maeve. Dziewczyna przyłożyła ręce do skroni Will'a. Chłopca przeszedł lekki wstrząs, zanim otworzył oczy.

- Mamo? - zapytał chłopak słabo.

- Nie mały - powiedziała Maeve ze łzami w oczach ze szczęścia. - Tutaj jest.

Joyce i Jonathan podeszli do Will'a przytulając go, a Maeve chwyciła któtkofalówkę. 

- Hopper jesteś tam? - zapytała przełykając ślinę. 

- Jestem - odpowiedział mężczyzna.

- Możecie zamykać. Uważajcie na siebie. 

- Jasne. Bez odbioru. 

Maeve spojrzała na krótkofalówkę jakby powierzała jej wszystkie swoje nadzieje. Zamknęła oczy, delikatnie odkładając ją na blat. Spojrzała w stronę łóżka, gdzie byli Nancy, Jonathan, Will i Joyce. Skinęła z uśmiechem Will'owi, który na nią spojrzał. Wyszła na dwór, chcąc wdychnąć trochę świerzego powietrza.

Maeve oparła się o barierkę, kiedy jaskrawe światło wydobyło się ze środka. Dziewczyna odwróciła się w tamtą stronę, ale natychmiastowo zasłoniła oczy ręką. Trwało to kilka sekund. Przetarła oczy i zamrugała kilkukrotnie, żeby ogarnąć co się w okół niej dzieje.

- Wszystko dobrze? - zapytała zaglądając do środka domku.

- Udało się? - zapytał słabo Will.

- Co się udało? - zapytała Maeve, kucając przed nim, żeby lepiej słyszeć.

- Czy udało się zamknąć przejście?

- Mam nadzieję, że tak - uśmiechnęła się dziewczyna, kładąc rękę na jego ramieniu. - Powinieneś się trochę zdrzemnąć. - Maeve zmarszczyła nos z uśmiechem.

- Chyba tak - Will pokiwał głową z delikatnym uśmiechem.

Jonathan odsunął się z łóżka, a pani Byers delikatnie położyła Will'a na łóżku i przykryła go kołdrą. Chłopak zasnął prawie natychmiast. Joyce siedziała obok niego na łóżku głaszcząc go po włosach, a Jonathan siedział obok Nancy.

Maeve skinęła im głową zanim wyszła z domu na tył. Dziewczyna oparła się o ścianę i zjechała na ziemię. Oparła podbrudek na kolanach, a twarz schowała w dłonie.

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz