Rozdział 016

561 27 1
                                    

- Przyszłam po lód - Maeve uśmiechnęła się niemrawo. Flo spojrzała na nią zrezygnowana, zawijając trochę. - Ile nas zatrzymacie?

- Ciebie i ją nie długo, jego trochę - odpowiedziała kobieta. - Uderzył policjanta.

- Ale na ile go zatrzymacie?

- Macie coś zaplanowane z chłopakiem?

- Nic szczególnego - Maeve pokiwała głową.

- Więc może poczekać. Swoją drogą, bardzo ładnie obronił waszą koleżankę, ale to było głupie.

- Wiem - Maeve pokiwała głową. - Dziękuję. Lód dla ciebie - uśmiechnęła się, podchodząc do Jonathan'a, obok którego siedziała Nancy.

- Dzięki Maeve - westchnął Jonathan.

- Daj policzek - rozkazała. Jonathan przysunął się bliżej, a Maeve powoli położyła worek z lodem na jego policzku. - Okej?

- Teraz tak - Jonathan pokiwał głową. Maeve uśmiechnęła się delikatnie patrząc na niego. Jonathan spojrzał na nią niepewnie.

- Pójdziesz jak już znajdziemy Will'a i twoją siostrę? - zapytał cicho. Maeve spuściła wzrok, bez odpowiedzi. Jonathan parsknął urażony, odwracając wzrok w innym kierunku. Nie chciał pozbywać się Maeve. Przez te kilka dni nauczył się ją lubić i uważał ją za swoją przyjaciółkę. 

- Wiesz, że nie mogę zostać - obroniła się Maeve. - Musisz to zrozumieć.

Jakiś czas później, Maeve odniosła lód, który zaczął zamieniać się w wodę i zajęła swoje miejsce obok Jonathan'a. Oboje siedzieli z założonymi rękami, obrażeni na siebie. Maeve wiedziała, że Jonathan chciał, żeby ona została. Wiedziała również, że jak tylko Eleven znajdzie Will'a, będą musiały schować się przed Brennerem, jeśli będą chciały zostać na wolności. Nie było możliwości zostania z nią w Hawkins. 

Joyce i Hopper weszli na posterunek. Hopper rzucił na biurko pudło ze sklepu, które od razu przejrzała Joyce.

- Co to jest? - zapytała zdziwiona.

- Zapytaj syna, było w jego samochodzie - powiedział Hopper.

- Dlaczego przeszukaliście mój samochód? - zapytał zirytowany Jonathan. 

- Myślisz, że możesz o to pytać? Pogadamy u mnie w gabinecie - odpowiedział Hopper. 

- Nie uwierzysz - oznajmiła Maeve, odwracając wzrok. 

- Okaże się. 

Maeve, Jonathan i Nancy opowiedzieli Hopperowi o wszystkim co stało się do tej pory, włącznie z mocami Maeve i zaginioną Eleven. Po tym Joyce zabrała Jonathan'a na korytarz, a Hopper został wezwany przez innych policjantów. Maeve nie miała co robić, więc poszła zaraz za nim. 

Zaczęła słuchać zezniań chłopca, który nazywał się Troy i weszła do jego umysłu. Jego obojczyk złamała Eleven, kiedy chciał pociąć jakiegoś dzieciaka. Był tam brat Nancy, a to oznaczało, że Eleven musiała być z nim. 

- Wszystko okej? - zapytał jeden z policjantów, łapiąc Maeve za ramię. - Chcesz chusteczkę? Twój nos krwawi. 

- Tak, dzięki - odpowiedziała Maeve z uśmiechem.

- Temu dziwakowi też tak leciała krew - oznajmił Troy.

- Uważaj szczylu co mówisz, bo jestem tutaj przez pobicie - zagroziła Maeve, patrząc na niego. Policjant w okularach parsknął cicho, ale przytrzymał nos, żeby się nie zaśmiać. 

- Czy ty grozisz mojemu synowi? - zapytała matka Troy'a. 

- To nie brzmiało jak groźba - Hopper wzruszył ramionami, wiedząc, że brzmiało to jak groźba. - Spiszcie zeznania, a ja ją zabiorę. Rusz się Maeve. 

- Dzięki za chusteczkę - uśmiechnęła się Maeve, zanim ruszyła za Hopperem.

- Co widziałaś? - zapytał policjant, kiedy wszyscy byli ponownie w gabinecie.

- Eleven jest bliżej niż myślałam. Teraz powinna być w domu Nancy - oznajmiła Maeve.

- Co masz na myśli? - zapytała Nancy.

- Twój brat ją zna. 

- Musimy tam pojechać - zadecydowała Nancy.

Pink Roses |Jonathan ByersWhere stories live. Discover now