Rozdział 014

462 23 1
                                    

Nancy zasnęła na tylnym siedzeniu, przytulona do swojej kurtki, Jonathan kierował w skupieniu, a Maeve patrzyła na drogę, nie mogą przestać Myśleć o tym co powiedział Murray. Nie mogła po prostu o tym zapomnieć jak chciała. Jej moce na nią nie działały. 

- Maeve nie przejmuj się tym - powiedział Jonathan, zerkając na nią, zanim znowu skupił się na drodze. 

- Czym? - parsknęła Maeve.

- Tym co powiedział Murray. Nie może wiedzieć tego co myślisz po kilku godzinach znajomości. 

Ale problem w tym, że miał rację. Pomyślała dziewczyna, jenak nie powiedziała tego głośno.

- Jasne - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. 

Reszta drogi minęła w ciszy. Jonathan zaparkował samochód na podjeździe, a Maeve obudziła Nancy jednym dotknięciem. Cała trójka wyszła z samochodu, wchodząc do domu Byersów. Wszystko w środku było obklejone pomalowanymi kartkami, a Maeve uderzyło deja vu z tamtego roku, kiedy wszystko było pokryte lampkami. 

- Co to ma być? - zaptała Nancy.

- Nie wiem - powiedział Jonathan. - Mamo? Will? 

Jonathan zaczął przeszukiwać pokoje, szukając swojej rodziny, Wszedł do pokoju Will'a. Na biurku był rysunek przedsawiający jakiegoś stwora, który był nawet podobny do pająka.

-  Potwór wygląda strasznie - oznajmiła Maeve, zaglądając Jonathan'owi przez ramię. Jonathan podskoczył, przestaszony, a Maeve uśmiechnęła się pod nosem. 

Dziewczyna zmarszyła brwi, podnosząc polaroid z ziemi. 

- Od kiedy tego używasz? - zapytała, podając urządzenie Jonathan'owi. 

- Nie używam - Jonathan zmarszczył brwi. - Ktoś tutaj był - oznajmił wchodząc do kuchni, gdzie stała Nancy. 

- Chyba wiemy kto to był - westchęła Maeve. 

Trio szybko zapakowało się do samochodu, odjeżdżając z podjazdu. Kiedy dojechali pod labolatorium, było już ciemno. 

- Ciemno - oznajmiła Maeve zdziwiona.

- Może już zamknęli - zasugerowała Maeve.

-  Nigdy nie zamykają, a nawet jeśli, to ochroniarz wciąż by tu siedział.

Jonathan podszedł do budki ochraniarza i wcisnął przycisk otwierający drzwi. 

- Działa? - zapytała Nancy.

- Nie ma prądu - oznajmiła Maeve, opierając się o budkę. 

Nancy zmarszyła brwi, odwracając głowę w bok. Maeve wychyliła się za nią zaciekawiona, co zobaczyła, a Jonathan jeszcze kilka razy próbował uruchomić bramę.

- Coś jest w lesie - oznajmiła Nancy. 

Maeve zmarszczyła brwi, wychodząc przed Nancy. Całą trójką zaczęli iść w stronę, ale Maeve szła z przodu ostrożnie, powoli składając dłonie w trójkąt. 

- Kto to? - zawołała Maeve, widząc światło latarki. Osoby od latarek nie odpowiedziały, podchodząc bliżej.

- Steve? - zapytało trio, a Maeve opuściła ręce. 

- Maeve? Czemu we mnie celowałaś? - zapytał Steve, podchodząc bliżej.- Nancy? I Jonathan? - Steve był zdezorientowany. 

- Co wy tutaj robicie? - zapytała Nancy, podchodząc do nich. 

- A wy? - Steve rozłożył ręce.

- Szukamy dwóch trzecich Byersów i Mike'a - powiedziała Maeve.

- Ale nie ma ich tam? - zapytał przejęty Dustin. 

- Nie wiemy, bo co? - zapytał Jonathan. 

Wszyscy usłyszeli ryk ze środka labolatorium, więc odwócili głowy w tamtą stronę. 

- Co jest w środku? - zapytała Maeve. 

- Nic dobrego - oznajmił Dustin. 

Maeve spojrzała na labolatorium, po czym szybko pobiegła do budki. Podłączyli prąd. Dziewczyna szybko zaczęła wciskać przycisk otwierający bramę, ale nie udało jej się to. Następnie spróbował Jonathan, ale został odepchnięty przez Dustin'a, któremu w końcu udało się otworyć bramę. 

- Do samochodu Byers! - spanikowała Maeve, słysząc strzały. - Jedziemy po nich. 

Jonathan szybko wsiadł za kierownicę, a Maeve na miejsce pasażera. Jonathan ruszył z piskiem opon podjeżdżając z piskiem opon pod główne wejście. Maeve przytrzymała klakson.

- Wsiadać! - krzyknęła.

Pink Roses |Jonathan ByersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz