Rozdział 015

589 24 0
                                    

Nancy zapukała do okna, budząc Jonathan'a. Chłopak wstał, odchodząc od Maeve, która szybko się podniosła.

- To Nancy - powiedział Jonathan.

Maeve przetarła oczy, uspokajając oddech. Jonathan pomógł Nancy wejść przez okno.

- Dobrze spałaś? - zapytała Maeve.

- Tak, dziękuję. Obudziłam się o piątej i myślałam nad tym stworem. Myślę, że możemy go złapałać - powiedziała entuzjastycznie Nancy.

- Jak? - zapytał Jonathan, podchodząc do szafy.

- Pułapka? - zapytała Maeve sięgając po swoją torbę pod łóżko. Oboje stali po dwóch różnych stronach pokoju, plecami do siebie, próbując się przebrać.

- Odwróć się - powiedzieli razem, patrząc na Nancy. Dziewczyna spojrzała na nich zdziwiona po czym odwróciła się do okna i zaczęła mówić.

- On prawdopodobnie reaguje na krew, więc jeśli udałoby nam się jakoś zastawić na niego pułapkę i go złapać, to wtedy możnaby go wykończyć.

- Za dużo by - powiedziała Maeve, ubierając jeden ze swoich golfów.

- A co innego możemy zrobić? - zapytał retorycznie Jonathan.

- Jak chcesz go w ogóle złapać?

- Mam pomysł - oznajmiła Nancy. Dwójka odwróciła się w jej stronę, w pełni ubrana.

- To coś? - zapytała Maeve, kiedy stanęli przed sklepem z rzeczami do polowania.

- Jest wielki - Nancy wzruszyła ramionami, idąc do środka.

Powoli zaczęli rozglądać się po sklepie, szukając potrzebnych rzeczy, a kiedy wszystko znaleźli, podeszli do kasy.

- I cztery pudełka nabojów trzydzieści osiem - powiedział Jonathan niezręcznie.

- I po co wam to wszystko? - zapytał sprzedawca.

- Za darmo - Maeve przekrzywiła głowę, a sprzedawca wszystko im zapakował i wypuścił.

- Wiecie, że tydzień temu szukałam bluzki, która spodobałaby się Steve'owi i to wydawało się takie ważne, a teraz... - zaczęła Nancy.

- Teraz polujesz na potwory - parsknęła Maeve, a Nancy uśmiechnęła się delikatnie.

Samochód przejechał obok nich, a jakiś chłopak wychylił się przez okno.

- Hej Nancy, nie mogę się doczekać na twój film - uśmiechnął się i odjechał.

Nancy zmarszczyła brwi, rozglądając się dookoła. Szybko zaczęła gdzieś biec, a Jonathan i Maeve pobiegli za nią. Nancy zatrzymała się na ulicy przed kinem, patrząc na szyld. Maeve zakryła usta zaszokowana. "All the right moves: z udziałem Nancy "szmaty" Wheeler."

Z uliczki obok można było usłyszeć głosy, więc Nancy udała się w tamtą stronę, a Maeve ramię w ramię z nią. Nikt nie miał prawa jej poniżyć. Dziewczyny podeszły prosto do Steve'a, Nancy strzeliła mu w lewy policzek, a pięść Maeve prosto na nos Steve'a.

- Co jest z tobą nie tak!? - Steve złapał się za nos, patrząc na Maeve.

- Ze mną jest bardzo dobrze, dzięki za troskę, co jest z tobą nie tak!? Nie można pisać takich rzeczy o własnej dziewczynie! - zdenerwowała się Maeve.

- Czyli, że nie wiesz co twój chłopak robił wczoraj w sypialni Nancy? - zapytał Tommy. Jonathan podszedł do grupy. - O wilku mowa. No dalej Byers, pochwal się dziewczynie co wczoraj robiłeś.

- Nic - oznajmił Jonathan zdezorientowany.

- Ogarnij się, Harrington - powiedziała zdegustowana Maeve. - Ja też tam byłam. Nic się nie działo.

- Maeve, po prostu chodźmy już. Nic mu nie przetłumaczymy - wymamrotał Jonathan.

- No chodź Nancy - Maeve zgarnęła Nancy ramieniem.

- W sumie Byers to jestem pod wrażeniem - zaczął Steve. - Nie umiałeś nic wyrwać i nawet miałem cie za pedzia, ale ty wyciągasz dwie w jedną noc. A do tej pory miałem cie za nieudacznika jak całą twoją rodzinę. - Jonathan się zatrzymał. - Czego innego można było oczekiwać po całej rodzinie nieudaczników, nic dziwnego, że twój brat zaginął.

Jonathan uderzył Steve'a, a Maeve podskoczyła przestraszona. Steve zatoczył się kilka kroków w bok, zanim mu oddał. Chłopaki zaczęli się bić, dopóki nie przyjechała policja. Steve i jego przyjaciele uciekli, a Jonathan, Maeve i Nancy zostali spakowani na komisariat.

Pink Roses |Jonathan ByersKde žijí příběhy. Začni objevovat