Rozdział 008

384 27 0
                                    

Wszyscy szybko wsiedli spowrotem do samochodów i odjechali w stronę szpitala. Maeve westchnęła głęboko, opierając głowę o szybę. Zaczęła myśleć, o tym, co zrobią, kiedy Driscoll naprawdę doprowadzi ich do przejścia. Nikt nie był przygotowany tak na pewno. Tylko El mogła coś zrobić w tym momencie.

Nancy przyśpieszyła krok, kiedy przechodzili obok recepcji, ale pielęgniarka i tak ich złapała.

- Przepraszam!? Gdzie myślicie, że idziecie?

- Chciałam tylko odwiedzić babcię - wyjaśniła Nancy z uśmiechem. - A to rodzinka. - pielęgniarka spojrzała na Lucas'a pytająco.

- Daleka - chłopak pokiwał głową.

- Są zasady.

- Mogę użyć mocy - wyszeptała Maeve do Nancy.

- Poradzimy sobie - odszepnęła Nancy. - Oczywiście. Dzieci poczekają tutaj, a ja i... - Nancy zatrzymała się w połowie zdania. - Ja i Maeve pójdziemy do babci. - wszyscy spojrzeli zaskoczeni w stronę Nancy, a Maeve skwasiła się widocznie. - Znamy drogę.

Nancy wcisnęła guzik z czwórką, a Maeve westchnęła zirytowana, patrząc w jej stronę.

- Słuchaj... - uśmiechnęła się Nancy. Maeve przewróciła oczami, patrząc na ścianę. - Wiem, że jesteś zła, ale potrzebuję pomocy. Więc może schowasz urazę do kieszeni, a kiedy wszystko się skończy, możesz mnie wciąż nienawidzić.

- Nie nienawidzę cię, Nancy - oznajmiła Maeve, przecierając oczy. Nancy spojrzała na nią zdziwiona.

- Ale robiłam te wszystkie okropne rzeczy...

- I nawet nie przeprosiłaś - dodała Maeve. - Ale nie mogę cię nienawidzieć. Wydajesz się ważną osobą dla Jonathan'a, mimo, że mi się to nie podoba. Jesteś mądra i utalentowana. Myślę, że byłybyśmy dobrymi koleżankami, gdyby nie to, że ciągle próbujesz mi zabarać faceta.

- To powody do nienawidzenia - Nancy uśmiechnęła się pod nosem.

- Nienawdzę tylko trzy osoby w moim życiu i wszystkie trzy są martwe - Maeve wzruszyła ramionami. - Nie można kogoś nienawidzieć, kiedy nie wiesz jeszcze wszystkiego, co się między wami stanie.

- To naprawdę mądre - uśmiechnęła się Nancy. - Przepraszam za wszystko.

- Dziękuje - Maeve uśmiechnęła się delikatnie, wychodząc z windy, kiedy się otworzyła.

Nancy zaczęła prowadzić ją do pokoju Driscoll. Maeve włożyła ręce do kieszeni spodni, idąc z tyłu. Dziewczyna zaczęła obserwować karty rozwalone na ziemi i kilka lampek świecących na czewono. Nancy szybko weszła do środka, a Maeve szybko wyciagnęła ręce z kieszeni, gotowa do obrony.

- Nie podoba mi się tutaj - Maeve pokiwała głową, chowając Nancy za sobą.

- Dlaczego jej nie ma? - zapytała zdenerwowana Nancy.

- Poszła do domu - ozajmił głos za nimi. Maeve znowu odwróciła Nancy za siebie. Obie stanęły przed Tom'em zaszokowane. Mężczyzna miał ręce do łokci brudne od krwi. - Liczyliśmy, że wrócisz.

- Stój w miejscu - rozkazała Maeve, wyciągając ręce ułożone w trójkąt przed siebie.

Tom zamachnął się, więc Nancy szybko chwyciła wazon i uderzyła go w głowę. Dziewczyna chwyciła nadgarstek Maeve i zaczęła uciekać.

- Mogłam to załatwić - wysapała Maeve. Dziewczyny szybko się zatrzymały, widząc Bruce'a na korytarzu. - Przestań mnie ciągać! Już mogłoby być po sprawie! - Maeve i Nancy uciekły na schody i pobiegły w dół.

- To zawróć! - krzyknęła Nancy.

- Nie jestem bohaterem - Maeve wyminęła Nancy na schodach i szybko pchnęła drzwi.

Dziewczyny pobiegły przez korytarz, mijając kilku zmarłych ludzi po drodze. Maeve wrzuciła Nancy do pokoju i szybko zmaknęła za mimi drzwi. Nancy zaczęła mocno oddychać, a Maeve stanęła przed drzwiami w swojej pozie.

Pink Roses |Jonathan ByersDonde viven las historias. Descúbrelo ahora