Rozdział 010

374 24 2
                                    

Maeve schowała twarz w dłonie, nie chcąc słuchać niczego na około niej. Wcześnie rano wszyscy pojechali do domów, odświerzyć się, a teraz wrócili i robili dużo zamieszania. Głowa Maeve nadal ją bolała, a na ręce wyrósł jej wielki siniak w krztałcie łapy Bruce'a. 

- Jeśli złupionych nie ma, to ich nie ma - mruknęła Maeve, po wysłuchaniu rozprawki Nancy na temat ich zachowania. przez chwilę było cicho, dopóki Mike i Max nie przyszli do kuchni. - Wyśmienicie - mruknęła Maeve, wstając po leki na ból głowy.

- Możecie nam pomóc w kłótni? - zapytała Max. - Myślicie, że kto powinien decydować o ograniczeniach El, Mike czy ona?

- Ja i Hopper - oznajmiła Maeve, patrząc na dzieciaki zirytowana. 

- Ona nie jest wasza - oburzyła się Max. - To niezależna osoba zdolna do podejmowania własnych decyzji. 

- Ryzykuje teraz życie bez powodu - odpowiedział Mike. Oboje odwrócili się w stronę Maeve, która mocno odłożyła szklankę na blat z uśmiechem.

- Rozumiem o co chodzi wam obojgu, dlatego powiem to... - zaczęła Maeve, widząc, że wszyscy zwrócili na nią uwagę. - Jeśli w ciągu kolejnych pięciu minut El tutaj nie wyjdzie, kończymy na dzisiaj i zobaczymy jeszcze raz jutro. 

Nancy, Mike i Max zaczęli do niej mówić zbulwersowani w tym samym czasie, ale wszystko umilkło, kiedy Mike krzyknął, że kocha El. 

- Co? - zapytała rozbita Maeve. Była gotowa krzyknąć na całą trójkę, ale to wyznanie wybiło ją z rytmu. 

- Co się dzieje? - zapytała El, wychdząc z pokoju. 

- Nic - powiedział szybko Mike. - Nic. 

- Okej - El pokiwała głową. - Znalazłam go. 

- Kogo? - zapytała Maeve. 

- Billy'ego. Siedzi w swoim pokoju.

- To nie jest normalne - Max pokiwała głową. - To prawdopodobnie pułapka.

- Tego się obawiam - Nancy pokiwała głową. - Inni złupieni pewnie też się pojawią.

- Ale będziemy wiedzieć, że nadchodzą i skopiemy im tyłki - uśmiechnął się bohatersko Lucas. 

Maeve przetarła twarz dłońmi zestresowana, myśląc o wyjściu z tej całej sytucji. El ominęła ją, chcąc nalać sobie wody, ale zatrzymała się na pudełku z płatkami. 

- To chyba nie będzie bezpieczne - odpowiedziała Maeve, po przeczytaniu jej myśli. 

- Zawsze można spróbować - odpowiedziała El.

- Ale twoja mama cię kocha. Billy nie.

- O czym mówimy tak w ogóle? - zapytał Mike.

El usiadła przed telewizorem i zawiązała opaskę na oczach. Mike patrzył na nią z obawą w oczach, a Maeve obserwowała uważnie co się dzieje. El powoli szła w stronę Billy'ego, ale kiedy złapała go za rękę, kontakt z Maeve się urwał. Maeve przetarła nos zestresowana, patrząc na to, jak szybko unosiła się i opadała klatka piersiowa El.

- Mów, El - powiedziała Maeve. - Co widzisz? 

- Plażę - oznajmiła El. 

- W Hawkins nie ma żadnych plaży - powiedział Lucas. 

- Co jeszcze? - zapytała Maeve, pochylając się w stronę El. 

- Kobietę. Chyba się na mnie patrzy. Jest tam jeszcze chłopiec. To Billy. 

- To prawdopodobnie wspomnienie z Kalifornii - Max pokiwała głową.

- Chyba widzę źródło - oznajmiła El. Maeve usiadła niepewnie na kanapie obok Max i czekała, aż Eleven coś powie. - Chyba je mam.

- Powiedz - rozkazała Maeve.

- Huta Brimborn - przeczytała El. Maeve nie odwracając od niej wrzoku machnęła ręką w tył, a Jonathan szybko pobiegł do książki telefonicznej, znaleźć adres.

- Cherry Oak Drive 6522 - powiedział szybko chłopak.

- Możesz wrócić El - uśmiechnęła się z ulgą Maeve. 

Pink Roses |Jonathan ByersWhere stories live. Discover now