Rozdział 009

368 23 0
                                    

- Myślisz, że nam odpuścił? - zapytała Nancy, kiedy przez chwilę było cicho.

- Niemożliwe - Maeve pokiwała głową. 

W tej samej chwili Bruce wybił szybę i odklczył drzwi. Maeve sprawiła, że miał stracić przytomność, ale jego mózg był jak prawie zaschnięty cement. Minie chwila, za nim do niego dotrze. 

- Problemy z pracą? - zapytał Bruce. 

Maeve chwyciła nożyce i zaczęła nimi machać przed Bruce'm, żeby był kilka kroków od niej i Nancy. Niestety Bruce złapał jej rękę i wykręcił ją. Maeve krzyknęła z bółu, a Nancy dźgnęła Bruce'a w szyję nożem. 

- Uciekaj Maeve! - krzyknęła wybiegając z pomieszczenia. 

Maeve pobiegła tuż za nią, nie odwracając się, żeby spojrzeć na Bruce'a, który zaczął zwalniać, ale złapała nóż z jego szyi. Nancy chwyciła gaśnicę i zamknęła się w pomieszczeniu, a kiedy Maeve miała do niej krzyczeć, żeby zaczekała, poczuła, że spada. 

Uderzyła ciałem o ziemię, a ktoś zaczął ciągnąć ją do tyłu. Maeve obróciła się, patrząc na Tom'a. Przycisnęła nóż bliżej siebie, wiedząc, że teraz moce jej nie pomogą, bo Bruce właśnie poszedł po Nancy. 

- To za zwolnienie mojego chłopaka, dupku! - zdenerwowała się Maeve, wbijając nóż w rękę Tom'a, żeby ją puścił. Szybko wstała na nogi. - A to za mnie! - oznajmiła, wbijając nożyce w jego głowę.

Żyły Tom'a poczerniały w miejscu uderzenia, a on zastygł w miejscu. Maeve upuściła nożyce trzęsącą ręką i o drżących nogach poszła w stronę Nancy. Maeve zaczęła płytko oddychać, wycierając krew mężczyzny z twarzy. 

Dziewczyna odwróciła sie do tyłu slysząc dziwne dźwięki. Nie było już Tom'a. zamiast tego w stronę Maeve kulała się dziwna breja, więc czrnowłosa zaczęła biec w stronę Nancy, która również do niej szła. Nastolatki spotkały się w rozwidleniu do następnego korytarza i zaczęły cofać się do tyłu. 

Kiedy dwie breje spotkały się po środku, dziewczyny były przy drzwiach zastawionych workami cementu po drugiej stronie. Światło zgasło na chwilę, a chwilę później na drugiej stronie korytarza, dziewczyny zobaczyły potwora. Nancy zaczęła pchać drzwi. Udało jej się to i szybko wybiegły na korytarz, zanim potwór zdążył je dogonić. Wciąż był dość blisko, więc dziewczyny mogły usłyszeć jego ryczenie. 

- To nie jest dobry pomysł - oznajmiła Maeve, kiedy Nancy pociągnęła ją do pokoju bez wyjścia. 

Potwór zaczął dobijać się do wejścia, ale kiedy mu się to nie udało, jego breja zaczęła przenikać do środka. Maeve wystawiła przed siebie drżąco ręce, ale nie mogła się skoncentrować. Nim mogła dobrze zareagować, potwór był w środku i rzucił nią o ścianę. 

- Pomocy! -krzyknęła rozpaczliwie Nancy odsuwając się pod ścianę.

Maeve powoli zaczęła podnoscić się na nogach, ale były zbyt drżące. Uniosła przed siebie ręce, chcąc zobaczyć czy może go zatrzymać, ale w tym samym czasie El wyważyła drzwi. Maeve uśmiechnęła się lekko, widząc mroczki przed oczami. 

- Maeve! - krzyknął Jonathan, podbiegając do dziewczyny. - Nie zasypiaj - rozkazał, podnosząc ją na ręce. 

- Gdzie potwór? - zapytała niemrawo Maeve, a jej powieki zrobiły się ciężkie.

- Nie możesz znowu odecieć. 

Maeve pokiwała głową, próbując zastosować się do polecenia. Na zewnątrz czuła się lepiej, kiedy zobaczyła, że wszyscy są cali i zdrowi. 

Pink Roses |Jonathan ByersWhere stories live. Discover now