XC

356 29 89
                                    

Nie wierzyłam.

Wydawało mi się to tak nierealne, że z początku nawet się tym nie przejęłam. Pomyślałam, że to pewnie kolejny sen, zaraz się z niego obudzę i nikomu o nim nie powiem. Długo do mnie nie docierało, co się dzieje – moje podejrzenia wzbudził czas trwania tej chwili.

Wbiłam paznokcie w wewnętrzną część dłoni. Zabolało, ale nic się nie zmieniło. Wtedy do mnie dotarło.

Byłam sparaliżowana.

Ledwo mój umysł odzyskał zdrowy rozsądek, a już klarowny obraz mąciło uczucie, które z każdą chwilą przybierało na sile. Nie mogłam się uwolnić i po prostu tego przerwać, nie mogłam i nie chciałam.

Odrzuciłam głos rozsądku, wszystkie wątpliwości i postanowiłam się temu poddać, zamykając oczy.

Nie codziennie całuje cię twój idol, prawda?

Sposób w jaki to robił był nieziemski.

W chwili w której zaczęłam czerpać przyjemność z tamtej sytuacji, gdy świadomie poczułam bliskość Olka – czułam, że i tak delikatny dotyk jego warg zaczyna słabnąć i wolno się oddalać.

Szybko zrozumiałam, że drugiej takiej chwili może prędko nie być, a ja czułam niedosyt. Nie mogłam tego tak zostawić, moje logiczne myślenie zostało wyłączone. Postanowiłam zadziałać spontanicznie i aż zaskoczyłam samą siebie, kiedy podążyłam za ustami chłopaka, przedłużając pocałunek.

Czułam, jak wargi Olka zadrżały, kiedy to zrobiłam, ale nie protestował. Powoli przejął inicjatywę. Wolno i najdelikatniej na świecie poruszał ustami, a uczucie otulającego mnie jedwabiu powróciło. Zapach jego skóry i wody po goleniu zawładnął moim umysłem, a smak malin jeszcze bardziej rozbudził moje zmysły. Zatraciłam się w nim zupełnie, nie było drogi odwrotu.

Bałam się dotknąć szarookiego, bo nie byłam pewna, czy dam radę nad sobą zapanować. Wtedy, jakby chłopak czytał mi w myślach, poczułam jego chłodną dłoń na policzku.

Czując jego elektryzujący dotyk, zrobiło mi się gorąco. Nie myliłam się, jakaś niewidzialna siła delikatnie objęła moimi rękami szyję Brzezińskiego i tym samym zmniejszyła dystans między nami.

Serce waliło mi jak oszalałe, Olek na pewno musiał je czuć.

Moje dłonie dodały mu pewności siebie. Z podobną delikatnością pogłębił pocałunek, lecz w tym geście wyczułam dużo więcej emocji niż wcześniej, może to było pożądanie, a może tęsknota? Albo jeszcze inne uczucie, którego nie umiałam nazwać.

Zadrżałam, kiedy jego język dotknął mojego. Miałam kompromitującą świadomość, że Aleks to czuje, ale nie mogłam nic na to poradzić. Tak od dawna na mnie działał, jedno spojrzenie jego srebrnych oczu wystarczyło, by miękły kolana. Gdybym nie opierała się o drzewo, pewnie był upadła z natłoku emocji.

Z każdą sekundą Olek coraz bardziej przejmował inicjatywę nad pocałunkiem, a ja coraz bardziej mu ulegałam. Przechylił głowę, by mieć lepszy dostęp do moich warg. Był delikatny, pozwalał mi się rozkoszować smakiem malin, ciepłem jego ciała, dotykiem jego warg i zapachem jego skóry.

Obejmował mnie stanowczo, jakby tak samo jak ja, bał się, że to tylko sen. Że z chwilą otworzenia oczu wszystko pryśnie jak bańka mydlana, zostanie nam tylko wyobrażenie tej cudownej chwili, które będzie do nas powracało za każdym razem, kiedy skosztujemy świeżych malin.

Gwałtownie poczułam, że brakuje mi powietrza. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, jedwab zniknął, a zaraz za nim zapach męskich perfum.

Jedyne co utwierdzało mnie w przekonaniu, że ten pocałunek naprawdę miał miejsce, był słodki smak malin na moich wargach.

– Przepraszam... – usłyszałam jego ledwo słyszalny szept.

Nie byłam w stanie się odezwać.

Uchyliłam lekko powieki, ale obraz wydawał się rozmazany. Czułam się jak pijana, odurzyłam się jego zapachem i miękkością ust do tego stopnia, że bałam się odejść od drzewa, żeby nie upaść.

Aleks zdecydowanie trzymał się lepiej. Nie potrafiłam określić w jakiej odległości ode mnie stał, ale twarzą był zwrócony w stronę potoku. Jak przez mgłę widziałam wszystko wokoło, w tym plecy Brzezińskiego.

Kiedy odzyskałam ostrość wzroku, spadła na mnie myśl i uderzyła jak grom z jasnego nieba: on mnie właśnie pocałował!

Zrobiło mi się słabo. Wzięłam głęboki wdech, by uspokoić szalejące serce, ale niewiele to pomogło.

Zastanawiałam się, co mogłabym w tym momencie powiedzieć, ale szybko zrozumiałam, że rozmowa  w tej chwili mija się z celem. Nie ufałam głosowi, a poza tym sam szarooki wyglądał na nieobecnego.

Spojrzałam na nasze konie, które przestały się paść i wpatrywały się w nas intensywnie, jakby same były zaskoczone obrotem spraw. Nawet im wydaje się to nierealne.

Nie pozostało nam nic więcej, jak w milczeniu wrócić do bazy. 

Uczucie niedosytu pozostało wraz ze smakiem malin na moich wargach.






-----------------------------------------

Ahoj!

Dzisiaj krótko, ale chciałam żeby było krótko, a konkretnie. Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni? Jak wrażenia? Mi osobiście się nawet podoba.

Powoli wracamy do formy, powinno być już coraz lepiej.

Czekam na Wasze komentarze i zażalenia!

Udanego tygodnia!




Czarne WstążkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz