XXVI

988 117 60
                                    

Obudziła mnie wiązanka siarczystych przekleństw. 

Lilka też podniosła się z łóżka i obie słuchaliśmy, jak kolejne drzwi się otwierają, a  ktoś lamentuje. Wyszłyśmy z pokoju w piżamach, podobnie jak reszta, i zebraliśmy się wokół rozpaczającego Janka. 

- Obudziłeś wszystkich po to, żeby powiedzieć, że nie zdałeś?! - zapytał z wyrzutem Eryk.

- To już czwarty raz! 

Lilka westchnęła i obróciła się na pięcie.

- Jasiu znów oblał egzamin na prawo jazdy... Ostatnim razem wjechał pod prąd, ciekawe co teraz mu nie poszło...

- Poczekaj! - chciałam za nią pobiec, ale z kimś się zderzyłam. 

Przed upadkiem uchroniły mnie cudze ręce, które chwyciły moje nadgarstki i pomogły odzyskać równowagę. Zanim widok przysłonił mi męski tors, zdążyłam dostrzec uśmiech Lilki. 

- Uważaj - powiedział nawet uprzejmie.

- J-jasne... Nie chciałam...

Olek z fryzurą mówiącą "dopiero wstałem" to bardzo wybuchowa mieszanka słodyczy i męskości. Wcześniej nawet nie przyszłoby mi do głowy, że Brzeziński jest słodki. 

Nie, nie, trzeba być wyrozumiałym, każdy idol nastoletniej dziewczyny jest uroczy. 

Ale nie każda zna go osobiście - szepnął głos w mojej głowie, na co uśmiechnęłam się triumfalnie. 

Wyminęłam chłopaka i chciałam jak najszybciej zniknąć z jego pola widzenia, bo dokładnie czułam jego spojrzenie na sobie. 

- Biedny Jaś... - powiedziałam, kładąc się na łóżku. 

- Już się przyzwyczaił, nie martw się o niego. Czemu się trzęsiesz?

- Na korytarzu jest strasznie zimno.

Blondynka spojrzała na mnie i zabrała się do robienia makijażu. W tym czasie ja starałam się stłumić głupkowatą ekscytację, której zupełnie nie rozumiałam. 

****

- Podnieś to kopyto! No, dalej, Fail! Nie bądź osłem! Dawaj! Fail! Ślamazaro jeden... Współpracuj trochę! Dalej! 

- Fail! - zagrzmiał głos Jasia, a wałach w momencie podniósł nogę.

Odwróciłam się do chłopaka.

- Dziękuję, to boże cielę doprowadzi mnie do szaleństwa... 

Kątem oka zauważyłam, jak Fail kładzie gniewnie uszy i pochyla głowę. 

- Nawet nie próbuj! 

Klepnęłam go ręką w szyję, chcąc odpędzić od niego myśli o kopaniu, bo ten wzrok znam za dobrze. 

- Jakby wziął sobie do serca określenie "cielę", no nie? - zaśmiał się Janek, opierając się o drzwi boksu.

- Nie będę za to przepraszać - zabrałam się do czyszczenia kopyt.

Chciałam to zrobić jak najszybciej, żeby już odejść od tego okropnego konia. Janek cały czas stał obok, nadzorując moje poczynania i nucąc jakąś góralską piosenkę. 

Niemal w podskokach opuszczałam boks Faila, na co blondyn uśmiechnął się szeroko. Potarłam szczotką o zgrzebło i pozbierałam wszystko do skrzynki. Zanim odeszłam, spojrzałam na Faila wymownie i na odchodnym rzuciłam:

- Cielę.

****

- Anastazja, ładnie trzymasz ręce! - pochwalił mnie Eryk, kiedy kłusowaliśmy dookoła maneżu. 

Czarne WstążkiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora