XLIV

980 112 61
                                    

— Na oklep w teren? — zdziwiłam się, widząc Janka i Olka na nieosiodłanych koniach.

— Dla udoskonalenia swojej równowagi, która jest bardzo ważna w skokach przez przeszkody, bardzo dobrym ćwiczeniem jest jazda bez strzemion. A na rozluźnienie i zaufanie idealnie działa jazda w terenie — powiedział szarooki, poprawiając zapięcie kasku.— Czemu więc tego nie połączyć?

Na potwierdzenie tych słów Janek uśmiechnął się do mnie szeroko. Niechętnie skierowałam swoje kroki by odnieść siodło i czaprak na właściwe miejsce, podczas gdy blondyn pilnował Dragona.

— Rzadko jeździłam bez siodła...— przyznałam się, kiedy wróciłam.

— Jeśli chcesz, teraz możemy jeździć częściej - odparł Janek, oddając mi wodze mojego rudego towarzysza niedoli.

Weszłam na cokół fontanny i odbiłam się od niego, by usiąść na grzbiecie Slayera.

— Wiesz, że wsiadanie na oklep idzie ci lepiej niż w siodło? — zagadnął Aleks, kierując Trailera w kierunku lasu.

Janek zaśmiał się cicho i lekko spiął swoją klacz łydkami.

— Ja uwielbiam wsiadać z ławeczki, nie martw się.

— Tak jest zdrowiej — odparłam.

— Pewnie! Szkoda stawów i puśliska, Lusia na pewno jest mi wdzięczna.

Hallen Lou jest gniadą klaczą Janka, która ma na łbie symetryczną latarnię. Jest niespotykanie żywa i energiczna, zbudowana wręcz idealnie do konkurencji WKKW, chociaż jak twierdzi trener blondyna, czasem brakuje jej pokory w pokonywaniu przeszkód, a jakby się dało, mogłaby przeskoczyć cały tor na raz. Mimo to Jaś dba o nią jak o własne dziecko, mówiąc na nią pieszczotliwie Lusia.

— Objedziemy ośrodek dookoła i wrócimy do bazy przed zmierzchem — poinformował nas Olek, jadący na samym początku.

— Czemu nie ma Lilki? 

— Ma trening na ujeżdżalni, pojedziemy z nią następnym razem.

Jechaliśmy w milczeniu kilkanaście minut, a ja skupiłam się na otaczającym mnie krajobrazie. Odetchnęłam głęboko zapachem lasu i oddałam Dragonowi wodze.

— A jak tam w szkole księżniczko?— zapytał Janek, ubezpieczający tyły.

— Na razie znośnie. Jestem w klasie z moją przyjaciółką, trochę pomaga mi się to zaaklimatyzować.

— Nie wyglądasz na taką, która ma z tym problemy— odezwał się do tej pory milczący Olek.

— Pozory — wzruszyłam ramionami, lecz chłopak przełożył lewą nogę ponad zadem Trailera i siadł tyłem do kierunku jazdy, bacznie obserwując moją twarz.

Tego wzroku mogłam się obawiać. Tak samo na mnie patrzył wtedy, na zawodach pod patronatem Janowa, kiedy powiedział prosto z mostu, że boję się mojej byłej instruktorki. Nawet nie musiał sie wysilać, wyczytał z mojej duszy wszystkie obawy, jakby czytał książkę.

Może dlatego był dla mnie taki... Inny? Chciał uśpić moją czujność, by bez problemu bawić się moimi myślami?

—Nie spinaj się—upomniał, ale ciągle wwiercał we mnie spojrzenie. 

— To nie patrz tak na mnie — odparłam, starając się o twardy ton głosu.

— To przestań się zamykać.

— Hej! Stop! Olek, to niebezpieczne, nie kuś losu. A ty, Ana, nie prowokuj— dobiegł nas rozdrażniony głos Janka.

 Wbiłam wzrok w zarośla po naszej prawej stronie, zrywając z Brzezińskim kontakt wzrokowy. Szarooki po kilku chwilach wyciągnął prawą rękę w moją stronę, opierając się o zad Trailera. Patrzyłam chwilę na jego dłoń, ale odwzajemniłam gest, wyciągając się ponad szyją Dragona. 

Czarne WstążkiWhere stories live. Discover now