XXX

914 122 56
                                    

 Przez resztę dnia Aleksander unikał mnie jak ognia. Kiedy tylko na moment znalazł się w polu mojego widzenia, odwracał się na pięcie albo wycofywał z pomieszczenia. Chciałam zapytać o Janka i o jego samopoczucie. Martwiłam się, przecież nie codziennie wracał do Ośrodka załamany i kompletnie pijany.

Do wieczora próbowałam złapać szarookiego, jednak nie dało to żadnych rezultatów, a tylko zirytowało chłopaka. Już miałam dać sobie spokój i iść spać, ale huk który wydobył się z męskiej toalety, sprawił, że obawy o zdrowie Jasia powróciły ze zdwojoną siłą. 

Uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Aleksander opierał się o drzwi, zza których wydobywały się jęki.  Weszłam do środka i przekreciłam klucz. Zimne spojrzenie Brzezińskiego spoczęło na mnie. Moje ciało przeszedł bolesny dreszcz, a ja zaczęłam żałować, że bezmyślnie nastawiłam karku, zamykając nas w jednym pomieszczeniu.

— Co ty tu robisz? 

 — Chciałam zapytać o Janka... — odgłosy wymiotującego chłopaka przerwały moją wypowiedź. 

— Chyba dobrze słychać... Więc jak juz się dowiedziałaś to wyjdź.

 Chłopak położył dłoń na klamce i wziął głęboki oddech.

— Nie możesz mi rozkazywać!

— Przypomnij mi, kim ty tu jesteś? 

— Na pewno nie osobą od pomiatania...

— Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie wtykać nosa w nie swoje sprawy?

— Dlaczego?

— Na pierwszy rzut oka wydajesz się inteligentna.

— A ty na pierwszy rzut oka wydajesz się miły...

 Chłopak zniósł się krótkim śmiechem, co wprawilo mnie w osłupienie. 

— Akurat. A teraz idź spać mała, już po dobranocce.

 W geście protestu podbiegłam do chłopaka, kiedy on otworzył drzwi do jednej z pięciu toalet. 

To byl największy błąd w moim dotychczasowym życiu. Widok Janka z głową w muszli klozetowej jeszcze jakoś bym zniosła, gdybym nie była świeżo po kolacji. Do moich nozdrzy dotarła obrzydzająca woń wymiocin i chloru, a moim ciałem szarpnęły konwulsje. W ostatniej chwili nachylilam sie nad muszlą klozetową i oddałam całą dzisiejszą kolację.

 Nacisnęłam na spluczkę i stanełam na własnych nogach, czując palący wstyd na całym ciele. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Olka opierającego się o umywalkę. 

— Nie dość, że będę musiał sprzątać po Janku, po sobie, to teraz jeszcze po tobie... — powiedział blady.

****

Następnego dnia nie miałam ochoty na śniadanie. Zauważyłam, że Olek wypił kubek wody z cytryną, ale też nie tknął jedzenia. Wcale się nie dziwię, do tej pory miałam mdłości. Janka nie było, pewnie teraz umiera gdzieś na piętrze przez olbrzymiego kaca. 

Noc minęła mi na pewno lepiej niż Brzezińskiemu, ale wolałam o tym nie myśleć. 

Ida opowiadała o tym, jak stała się posiadaczką jej wspaniałego wierzchowca, kiedy rytmiczne uderzanie widelcem o brzeg szklanki kazało nam zwrócić oczy na trenerski stół. 

— Wybaczcie, że przerywam wam posiłek. Chcielibyśmy jednak przekazać wiadomość, po której możecie państwo wrócić do jedzenia. Zbliżają się bitwy, to nie jest tajemnicą. Trzech trenerów dokonało selekcji i zostało wytypowanych sześciu zawodników, którzy wezmą udział w turnieju — powiedział dyrektor, po głos zabrał pan Tomczyk.

Czarne WstążkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz