- Chłopaki... już wystarczy, błagam - siekiera z głuchym odgłosem upadła na ziemię, a ja usiadłam na kawałku drzewa.
Wtedy Olek - nie odrywając wzroku od telefonu - wstał i kiedy stał już obok mnie, przeniósł spojrzenie na to, co udało mi się zrobić. Byłam z siebie naprawdę dumna, bo porąbałam wystarczająco kawałków drzewa, by móc przetrwać lekką zimę.
- Ślepy by to lepiej zrobił...
- Przecież już jest skończone!
- Nie liczy się ilość, tylko jakość - powiedział z wyciągniętym w moją stronę palcem, a wtedy Janek parsknął śmiechem.
- Jeśli chodzi o kobiety, to różnie to bywa.
Niemal zemdlałam, kiedy usłyszałam śmiech Brzezińskiego - tak krótki i niespodziewany, że zastanawiałam się, czy to w ogóle miało miejsce.
- Już wolałbym uczyć WDŻ-tu, niż tego jak rąbać drewno.
- Może byś się nadał. W sumie do nauczania w szkole nie potrzebna ci jest lewa ręka.
- A kto mówił o szkole?
- Czyli udzielasz korepetycji domowych?
Dalej byłam oniemiała, więc nie zarejestrowałam sensu rozmowy chłopaków. Wróciłam na ziemię, kiedy Aleksander podniósł siekierę i zwrócił się w moją stronę. Instynktownie odsunęłam się o krok, a wtedy szarooki przewrócił oczami.
- Dziewczyno, jak będę chciał cię zabić, to zrobię to bez świadków, jasne? Skup się. Nie jesteś tutaj, żeby rąbać drewno, to twój trening.
- Jak mam trenować jeździectwo z siekierą?
- Myślałem, że to logiczne. - Odparł sarkastycznie. - Janek, mógłbyś podejść i zaprezentować tę trudną sztukę?
- Oczywiście psze pana. Patrz księżniczko... - Spojrzałam na Jasia gniewnie, a on uśmiechnął się rozbrajająco. Nie można być na niego złym, szczególnie wtedy, kiedy się uśmiecha.
- Jako że nasz trener od rąbania jest kaleką, to ja go zastąpię... - Olek rzucił mu krókie spojrzenie spod przymrużonych powiek. - Rąbania drewna, oczywiście. Nie wiem o czym pomyślałeś, rozpustniku.
Wtedy byłam pewna, że doprowadzić Olka do śmiechu może tylko Jaś i to tylko w jakieś specjalne okazje albo święta.
- Głównym celem tego ćwiczenia jest wzmocnienie i stabilizacja rąk. Może to dla ciebie brzmieć paradoksalnie, ale naprawdę działa. I pan Radek będzie miał drewno na zimę.
- Czyli mam trafiać w środek?
Wtedy Aleksander zaczął ospale bić brawo. Chciałam spojrzeć na niego surowo, ale minęło się to z celem. Jego stalowe, nieruchome tęczówki patrzyły prosto w moje oczy, a moje ciało zamarzło.
Odwróciłam się do Jasia, który zademonstrował mi sposób uderzenia. Ostrze trafiło kilka centymetrów od środka.
- Dawno tego nie robiłem, nie bierz ze mnie przykładu - wytłumaczył się Janek, pocierając dłonią kark.
Spojrzeliśmy na Olka, którego wzrok był utkwiony w głowni trzymanej przez blondyna siekiery.
- Chodźmy, zanim coś mu przyjdzie do głowy. Wartko, Ana.
Pociągnął szarookiego za ramię i zaczął ciągnąć w kierunku Ośrodka.
****
- Wakajce się kończą, a my zamiast korzystać z ostatnich promieni letniego słońca, malujemy ściany na różowo.
- To jest bajkowy róż - upomniałam Olka, poprawiając leżące na podłodze gazety.
![](https://img.wattpad.com/cover/98289861-288-k695628.jpg)
CZYTASZ
Czarne Wstążki
AdventureAmbitna, utalentowana nastolatka z marzeniami wraca do Polski po roku spędzonym w Australii. Mieszkała u wuja Johna, który prowadzi swój dobrze prosperujący klub jeździecki. Anastazja pomagała mu w stajni i uczyła się jazdy konnej pod okiem najlepsz...