XCII

637 34 88
                                    

Janek pomógł mi rozwiązać problem wymyślony na poczekaniu, nawet nie za bardzo wiedziałam między jakimi czaprakami wybierał. Wpisałam na szybko hasła w wyszukiwarkę i podałam blondynowi telefon, a ja kątem oka spojrzałam na Olka, który uważnie mi się przyglądał.

Przestąpiłam z nogi na nogę, nie wiedząc co ze sobą zrobić w danej chwili. Spojrzałam na Janka zapatrzonego w ekran telefonu i zaczęłam się zastanawiać jaki był sens przychodzenia tutaj, żeby opowiedzieć o swoim problemie. To nawet nie był problem, tylko sytuacja w której bałam się przejąć inicjatywę. Co mogłam powiedzieć Olkowi?

Na pewno nie dowiem się tego teraz, kiedy jesteśmy w wesołej gromadce na męskim wieczorze, na który wbiłam jak gdyby nic.

– Częstuj się, hawajska – Olek podał mi kawałek pizzy na talerzyku.

Poczułam się lepiej, kiedy spojrzałam w jego szare oczy, a on uśmiechnął się ciepło, nie zrywając kontaktu wzrokowego. W tamtym momencie byłam pewna, że rozmowa nas nie ominie, bo oboje mamy mętlik w głowie.

– Tolerujesz ananasa na pizzy? – zapytałam, siadając obok Jasia.

– To mój ulubiony rodzaj pizzy – odparł, zagryzając przy tym dolną wargę. – Niewiele osób wie o tym sekrecie.

– W takim razie czuję się zaszczycona – uśmiechnęłam się.

Janek spojrzał na nas podejrzliwie i oddał mi telefon. Wpatrywał się intensywnie w Aleksandra, który bezskutecznie próbował ukryć uśmiech. Zmarszczyłam brwi, próbując odgadnąć co tak bawiło szarookiego, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odwrócił głowę, uśmiechając się szeroko.

Poczułam ciepło w sercu, kiedy dotarło do mnie, że Olek myśli o naszym wspólnym małym sekrecie, którym mieliśmy zamiar podzielić się z Jankiem, ale nie było nam dane.

Zaczęłam się śmiać, wprawiając biednego blondyna w osłupienie. Spoglądał raz na mnie, raz na Brzezińskiego, próbując pojąć co się właśnie stało.

– No, nie sądzę żeby było wam tak wesoło przez ananasa na pizzy, więc o co chodzi? – zapytał, a ja wzięłam głęboki wdech, starając się nad sobą zapanować. – Co z wami?

– Najpierw muszę porozmawiać z Olkiem – odpowiedziałam, spoglądając na rozweselonego chłopaka.

Olek tylko wstał, chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę drzwi. Odwróciłam się do Janka i pomachałam mu na pożegnanie, zapewniając, że jego wybór czapraka jest najlepszy na świecie. Zamknął drzwi za mną i spojrzał mi w twarz, lekko poważniejąc. 

– Nie będziemy rozmawiać na korytarzu, chodź – powiedział i poprowadził mnie w stronę swojego pokoju, a mi mocniej zabiło serce.

Weszliśmy do środka, Olek zapalił lampkę która, rozświetliła nasze twarze ciepłym blaskiem. Usiadłam na fotelu, a on podszedł do biurka, otworzył szafkę i wyjął z niej butelkę białego wina i dwie szklanki z grubym dnem. Wniosłam brwi w zdziwieniu, kiedy postawił jedną przede mną.

– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko – powiedział łagodnie i zabrał się do otwierania wina. – Przygotowałem się do tej rozmowy.

– Potrzebujesz wina na odwagę? – zapytałam prowokacyjnie, czując, że sama zaczynam się trząść, a Olek przytaknął. – Nalej mi więcej.

Chłopak uśmiechnął się i wypełnił szklanki do połowy wysokości. Usiadł w drugim fotelu i westchnął, patrząc w sufit. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, zanim Olek powiedział:

– Musimy porozmawiać o dwóch rzeczach.

Wyczułam w tych słowach napięcie. Ciężar zbliżającej się rozmowy sprawił, że poczułam nieprzyjemny chłód na plecach. Wzrok Olka był ostry, zdeterminowany – widziałam, że toczy wewnętrzną walkę ze sobą, który temat poruszyć jako pierwszy. Wierzyłam, że rozegra to jak najlepiej, tylko jaki miał być tego skutek?

Czarne WstążkiWhere stories live. Discover now