LXVII

822 96 100
                                    

W Nowy Rok wchodziłam w towarzystwie największych gwiazd światowej sceny muzycznej. Nieśmiertelne hity i najnowsze piosenki nie pozwalały na chwilę wytchnienia, ciało aż samo rwało się do tańca. Alvaro Soler, Sylwia Grzeszczak, Ewa Farna, Enej, Piersi, oni wszyscy występowali dla mnie i pozostałych widzów, oddając całych siebie. Nawet siedząc w domu przed telewizorem dało się to odczuć.

Mimo że zostałam zaproszona przez Janka do Zakopanego, zostałam w domu. Było to uwarunkowane decyzją moich rodziców, którzy nie wyrazili zgody na zabawę sylwestrową w stolicy Tatr. Tym razem jednak blondyn nie dał za wygraną i z jego opowieści słyszałam, że prawie siłą wyciągnął Brzezińskiego z domu i cudem musiało być to, że chłopak zgodził się jechać z Jankiem w góry. Aleks zawsze był nieprzewidywalny i już tak zostanie, musimy do tego w końcu przywyknąć.

Kolejny rok miał być dla mnie bardzo wymagający pod względem treningów i konkursów. Pan Fabian nie zdradził mi wiele, ale w każdym razie muszę dołożyć wszelkich starań, by spełnić mój jeździecki obowiązek.

Ciekawość jednak wzięła górę i nie pozwoliła mi spać spokojnie. Jako że niemożliwym było żeby dowiedzieć się czegoś od Brzezińskiego, postanowiłam pryz najbliższej okazji pociągnąć za język innych klubowiczów, którzy mogliby coś wiedzieć.

W związku z tym postanowiłam przyjąć postawę osoby niczego zupełnie niepodejrzewającej i dalej funkcjonowałam w ośrodku, tylko w treningi wkładałam dwa razy więcej, niż do tej pory. Efekty nie były duże, jestem gotowa stwierdzić, że ledwo zauważalne, ale kiedy kończyliśmy wraz z Dragonem kolejną sesję, czułam się jakbym spełniła obietnicę.

Pan Fabian był zadowolony z postępów, które czyniliśmy małymi kroczkami, nawet dyrektor i Brzeziński zaczęli przyglądać mi się uważniej. Coś ewidentnie wysiało w powietrzu, ale jeszcze nie mogłam rozgryźć co to mogło być.

— Dzisiaj nie będziesz trenować ze mną, ani z Dragonem, odstaw go do boksu i idź do bazy.

— Po co? — Uniosłam brwi w zdziwieniu, zastanawiając się nad drugim dnem wypowiedzi mojego trenera.

— Jesteś gotowa by rozpocząć nowy etap w swej jeździeckiej przygodzie. Dragon nie będzie ci na razie potrzebny, ale to nie zwalnia cię z obowiązku opieki i zapewnienia mu odpowiedniej dawki ruchu, jak na konie skokowego przystało. Grafik treningów masz elastyczny, myślę, że to najwyższa pora.

Wpatrywałam się tępym wzrokiem w mężczyznę, próbując domyślić się co mam zrobić z tymi wszystkimi informacjami. Fabian jednak wyglądał jakby mówił najoczywistsze rzeczy na świecie i miał do czynienia z kompletnym idiotą.

— Skoro nie będę trenować z Dragonem... To z kim? Zostanie mi przydzielony jakiś inny koń?

Pan Fabian pokręcił głową z rozbawieniem i westchnął cicho.

— Od dzisiaj twoim partnerem jest osoba najbardziej odpowiednia, która nauczy cię znacznie więcej, niż ja w dziedzinie, o której mowa.

Czekałam z niecierpliwością na ostateczną informację, kto został tym nieszczęśnikiem. Z drugiej strony byłam zdziwiona, że trener nie wie wystarczająco dużo o "dziedzinie, o której mowa".

Kiedy byłam bliska stwierdzenia, że dzisiaj już niczego się nie dowiem, mężczyzna przewrócił oczami i zaczął mówić:

— Idź do pokoju jedenaście, tylko nie daj się wyrzucić za drzwi i nie mów, że ja cię tam wysłałem, dobrze?

Kiwnęłam głową i czym prędzej wstawiłam Dragona do boksu, rozsiodłałam go i szybko przejechałam szczotką ryżową po rudym grzbiecie. Wałach spojrzał na mnie, czekając na smakołyk, ale ja z tego wszystkiego zapomniałam o tej pieszczocie. Dopiero w szatni przypomniałam sobie, że dzisiaj specjalnie zabrałam dla Slayer'a kawałek jabłka. Szybko wróciłam pod jego boks, a Rudy podniósł uszy, widząc przysmak w mojej dłoni.

Czarne WstążkiWhere stories live. Discover now