XXVIII

1K 118 154
                                    

Jak na prawdziwego górala przystało, Janek nie pomylił się w swojej prognozie. Jedyne co mógł jeszcze powiedzieć, to to, że to nie będzie zwykła burza, tylko huragan. Bez wahania mogę go porównać do końca świata. 

Lilka zasnęła w trybie natychmiastowym, ja niedługo po niej. Jednak by postawić mnie na nogi wystarczył głośny grzmot, który dosłownie wyrwał mnie z łóżka. Spojrzałam na okno. To co działo się na zewnątrz było nie do opisania. 

- L-Lilka, śpisz? - wyszeptałam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi. 

Ponowiłam próbę kilkakrotnie i nie mogłam uwierzyć, że ona może spokojnie spać, podczas gdy świat na zewnątrz oszalał. 

Wyszłam z pokoju z sercem bijącym jak oszalałe. Każdy pomruk przyprawiał mnie o gęsią skórkę, chciałam jak najszybciej znaleźć kogoś, kto nie śpi, może być to nawet Ida. 

Pobiegłam pod drzwi do pokoju Jasia. Zapukałam dwa razy i uchyliłam je w nadziei, że blondyn będzie siedział przy biurku. 

Rozwalony na łóżku spał w najlepsze, więc nie miałam sumienia go budzić. Jeśli potrafi przespać taką burzę, to nie będę mu przeszkadzać. 

I tak wędrowałam od pokoju do pokoju, sprawdzając te, które są otwarte. 

W końcu trafiłam do dość dużego pomieszczenia. Przez mrok nie mogłam zobaczyć koloru ścian, ale wydawał mi się chłodny. Na przeciwko drzwi stało biurko, na nim kilka kartek. Po lewej stronie stała półka na książki, szafa, stolik i dwa fotele. Skupiłam wzrok na połyskujących pucharach i i medalach, stojących na niedużej półce, która wisiała obok jednego z trzech dużych okien. Zanim zdażyło do mnie dotrzeć, gdzie jestem, dobiegł mnie niski pomruk:

- Co ty tu robisz? 

Powoli odwróciłam się za siebie. 

Na dużym łóżku stojącym w rogu pokoju, leżała postać przykryta kocem. Opierała się o ścianę i tylko błysk srebrnych tęczówek utwierdził mnie w przekonaniu, że weszłam w paszczę lwa. Spotkanie Aleksandra było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę podczas straszliwej burzy w środku nocy. 

- Obudziła mnie burza... - zaczęłam, ale grzmot sprawił, że podskoczyłam w miejscu i wcisnęłam głowę między ramiona.

- Ktoś tu się boi.

- Nie prawda, nie śmiej się ze... - otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak chłopak przesuwa się bliżej ściany, robiąc mi miejsce. 

Spojrzał na mnie, a ja niepewnie podeszłam do chłopaka. Nie usiadłam, dopóki nie rozległ się grzmot, który wręcz wepchnął mnie na łóżko. Po chwili odsunęłam się na samą krawędź i podniosłam się do siadu.

- Śmieszna jesteś, kiedy się mnie boisz - powiedział nagle Olek i uśmiechnął się.

- Nie boję się ciebie! To przez tę burzę... Ah, zrobiłeś to celowo! - Żachnęłam się. - A ty? Czemu nie śpisz?

- Chciałem pomysleć. 

- A nie lepiej myśleć w dzień?

- Też mogę sobie wymyślać historię przed snem.

- Tak, p-pewnie... - Nie wiedziałam co mogę powiedzieć, w końcu wypowiedziałam słowa, które pierwsze przyszły mi na myśl. - Po prostu nie wyglądasz na takiego, co chodzi z głową w chmurach. 

- Chodzenie z głową w chmurach przy pracy z końmi, nie zawsze jest zdrowe. 

Pomruki burzy przerywały niezręczną ciszę. Starałam się wymyślić jakiś temat do rozmowy, ale nie zdążyła otworzyć ust, a ze strony Aleksandra padło pytanie:

Czarne WstążkiWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu