LXIX

853 105 162
                                    

Przełknęłam głośno ślinę, widząc nagłówek jednej z jeździeckich gazet.

Przystanęłam przed witryną kiosku, zupełnie zapominając, że śpieszyłam się na autobus. Julia przeszła jeszcze kilka kroków, zanim zorientowała się, że nie idę ramię w ramię z nią, a po chwili pociągnęła mnie za rękę, marudząc coś o minutach. Kiedy przeniosła wzrok na gazetę, puściła mój nadgarstek. Doskonale znała każdą sytuację w klubie, można powiedzieć, że lepiej niż sami klubowicze, bo wszystko jej mówiłam i miałam świadomość, że jest świetną słuchaczką i zawsze znajdzie dla mnie czas. Bywały wieczory, kiedy razem z moją mamą siadałyśmy przy kuchennym stole i dyskutowałyśmy na różne tematy, bardziej lub mniej związane z końmi i jazdą konną.

Zagryzłam dolną wargę, przeczuwając coś niedobrego. Skostniałymi palcami sięgnęłam do kieszeni, by wyciągnąć z niej pieniądze. Szybko oszacowałam, że miałam przy sobie ledwo dwa złote, ale na gazetę i tak powinno starczyć. Dokonałam zakupu i bez zbędnych wyjaśnień zaczęłam czytać.

Wielkie, czarne jak smoła litery głosiły: Umarł [...] szarooki król!

Z mocno bijącym sercem czytałam treść artykułu, który traktował o porażce Brzezińskiego, braku powołania i ogólnie o tym, jak w polskim jeździectwie jest źle. Każde kolejne słowo wzbudzało we mnie coraz to gorsze emocje, aż w końcu byłam tak wściekła, że mogłabym kogoś uderzyć, gdyby tylko nadarzyła się okazja.

...Brzeziński jest świetnym jeźdźcem, Decanter jest świetnym koniem. Nie ma drugiej tak świetnej pary, ale widocznie są lepsze. Brakuje świeżości, młodej krwi i przede wszystkim motywacji...

Nadszedł moment, z którym musiałam się wreszcie zgodzić, chociażbym się zapierała rękami i nogami. Olek był stanowczy, ale miałam wrażenie, że jeśli traci zapał, to konsekwentnie trzyma się tej myśli, jakby nie mógł zmienić zdania. Czasami jego postawy były ze sobą sprzeczne, kiedy próbował motywować mnie, lecz nie potrafił tego zrobić w odniesieniu do siebie. Oczywiście nie zawsze tak było, ale im dłużej się zastanawiałam nad przyczyną tego zachowania, tym bardziej gubię się we własnych myślach. A może tylko mi się wydaje? 

Zacisnęłam palce na gazecie, nie zauważając, że ktoś ciągnie mnie za rękaw kurtki.

Westchnęłam cicho, nie mogąc przełknąć ogarniającej mnie bezsilności. Nie rozmawiałam z Olkiem od trzech dni, nie dostałam żadnego polecenia, więc nasze treningi stoją w miejscu. Nie miałam żadnego pomysłu, by namówić go do współpracy, ale właśnie wtedy wpadła mi w ręce ta gazeta. Zaraz zaczęłam się jednak zastanawiać, czy irytowanie Brzezińskiego będzie dobrym rozwiązaniem? Nie lepiej byłoby poczekać? Albo okazać wsparcie?

 — Do diabła z takim facetem!— rzuciłam wściekle, składając gazetę.

 — Nasz bus już czeka, szybko!

****

Siedziałam w szatni, nie mogąc znaleźć sobie zajęcia.

Bez treningów moje życie w stajni ograniczało się tylko do czyszczenia Dragona i zapewnianiu mu odpowiedniej dawki ruchu. Czas, który wcześniej poświęcałam na treningi, teraz mija mi na siedzeniu bezczynnie w jednym miejscu i myśleniu, co mogę zmienić, żeby stajnia wyglądała na bardziej przytulną i czystszą.

 — Księżniczko, a ty nie masz teraz treningu?— dobiegł mnie głos Janka, który przed chwilą zajrzał do szatni.

 Pokiwałam wolno głową, ciągle wpatrując się w jeden punkt na ziemi. Blondyn wszedł do pomieszczenia, zamknął za sobą drzwi i siadł obok mnie. Chwilę milczał, zanim zaczął pytać, co robiłam.

Czarne WstążkiWhere stories live. Discover now