XXXIII

867 117 40
                                    

Atmosfera w sekundzie stała się ciężka, niemal nie do zniesienia. Spojrzałam na Brzezińskiego, który mierzył Wiktora nieodgadnionym wzrokiem. Po chwili przeniósł oczy na mnie, jakby szukał potwierdzenia tych słów. Jego spojrzenie było pełne wyrzutu i jakiegoś niewypowiedzianego pytania, a ja poczułam się jak zdrajca, który wydał swoich przyjaciół. Ale zrobiłam to zupełnie nieświadomie...

— Aleks, za chwilę twoja kolei... — wymruczał Karol, posyłając mi rozżalone spojrzenie.

— Leć. Leć gwiazdo.

Aleksander nawet nie mrugnął, a jego wzrok zmienił się diametralnie. W szarych oczach rozpętała się potężna burza śnieżna. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie spotkałam osoby, której jedno spojrzenie potrafi pozbawić rezonu takich ludzi jak Wiktor, który pod żadnym pozorem nie był kimś nieśmiałym. Mimo wszystko Brzeziński górował nad nim, chociaż dlatego, że nie użył ani jednego słowa. Wiktor został zamrożony, nawet nie drgnął, zresztą podobnie jak ja.

Wbiłam wzrok w buty Olka, bo nie zniosłabym jego spojrzenia. Bałam się, że się rozpłaczę, dlatego wolałam nie ryzykować. 

— Idziemy — zażądała Paulina i odeszli, zostawiając mnie w ogromnym szoku, razem z Wiktorem, który jeszcze długo po tym nic nie mówił.

  — Co za... — wychrypiał chłopak, jednak nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. — Nienawidzę go. Mam szczerą nadzieję, że przegra. Brzeziński ma szczęście, że startuje po mnie... 

  — Muszę iść, zostawiłam przyjaciółki na widowni...  — powiedziałam szybko i czym prędzej odeszłam.

W tamtej chwili zapragnęłam być przy Janku i wszystko mu wyjaśnić. Potem przeprosiłabym resztę, zostawiając na sam koniec Brzezińskiego. Zdawałam sobie sprawę, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Gdyby ktoś mnie postawił w takiej sytuacji, byłabym na pewno zła. W końcu jestem...

Jesteśmy przyjaciółmi

— Wracamy do domu... — powiedziałam zdyszana, kiedy dotarłam do dziewczyn. — Zaraz po przejeździe Aleksa.

— Ale przecież...  

— Bez dyskusji, wracacie ze mną, albo wracam sama. 

Dziewczyny spojrzały po sobie i kiwnęły głowami, o nic nie pytając. Starałam się skupić na występie Brzezińskiego, ale miałam wrażenie, że patrzy na mnie wzrokiem mówiącym:

Zdrajca...

Kiedy muzyka ucichła, koń znieruchomiał, a chłopak ukłonił się krótko, wstałam i zaczęłam bić brawo. Były nikłe szanse, że mnie zauważył, bo zwrócony był do mnie tyłem, ale chyba chciałam uciszyć moje sumienie i wyrazić gest podziwu dla chłopaka. Wzięłam plecak i chciałam jak najszybciej opuścić teren konkursu. Odblokowałam telefon i wybrałam numer do Max'a, który odebrał po trzecim sygnale. Bez zbędnych uprzejmości opowiedziałam mu sytuację, która zaistniała kilkanaście minut wcześniej. 

— Porozmawiaj z nimi, na pewno zrozumieją — polecił i przypomniał o kosztach połączenia zagranicznego. 

Westchnęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. 

—  Co tam po swojemu mruczałaś? — zapytała Kamila, a Julia przyłożyła rękę do czoła, w geście bezsilności.

****

— Moja kochana Ana musiała się wpakować w jakieś bagno... Jak zwykle... 

— To nie jest śmieszne. Zawsze spotyka mnie coś takiego. Ciągle przydarzają mi się takie rzeczy, nawet bajkopisarz by tego lepiej nie wymyślił! - powiedziałam, spoglądając w niebo poszatkowane gałęziami sosen. 

Czarne WstążkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz