Rozdział 10

1.4K 157 6
                                    

Clarke POV

Przed salą, w której za kilka minut moja klasa powinna mieć lekcje, nie było nikogo. Spojrzałam na zegarek, za dziesięć ósma. Usiadłam pod szafkami i czekałam na dzwonek. Byłam zmęczona, koszmary nie dają mi spokoju. Chyba zaczyna mnie to powoli przerastać. Bez pomocy kofeiny, najprawdopodobniej nie ruszyłabym się z łóżka.

To niby nic takiego, w porównaniu do poprzednich zdarzeń – nic się nie działo. Ja, Lexa oraz nasi ludzie ruszyliśmy do Mount Weather, aby ich... zniszczyć. Wiedziałam, że to cisza przed olbrzymią burzą. Po raz kolejny będę musiała oglądać zwłoki poległych w walce oraz krew, która zapewne będzie praktycznie wszędzie. A to wszystko dla uratowania przyjaciół. Albo my, albo oni. To podstawowa zasada w postapokaliptycznym świecie. Moje rozmyślenia przerwał znajomy głos.

- Co tutaj robisz, Clarke? – zapytała brunetka patrząc na mnie ze zdziwieniem.

- Em, czekam na lekcję. – to chyba było oczywiste, ale ona patrzyła na mnie jak na głupka.

- Nauczyciel jest na chorobowym. Nie sprawdzałaś zastępstw? – w odpowiedzi pokręciłam głową. Musze się ogarnąć. – Mamy iść do biblioteki. – wyjaśniła i zaciągnęła mnie do wcześniej wspomnianego miejsca. Byli tam praktycznie wszyscy z mojej klasy, oprócz osoby, którą najbardziej chciałam zobaczyć.

To już trzeci dzień jej nieobecności. Nie powinnam dramatyzować, przecież pisała mi, że jest chora. Zdążyłam się stęsknić za nią. Przywykłam do jej towarzystwa. Teraz mimo, iż pomieszczenie jest całe zapełnione moimi znajomymi, wydaje mi się najzwyczajniej puste. Poczułam szturchnięcie w ramię, więc podniosłam wzrok.

- A ty się nie uczysz? No chyba, że już wszystko umiesz. – zagadał Jasper przywołując mnie tym samym do rzeczywistości. Wskazał na podręcznik od historii, który aktualnie trzymał w dłoni. Na śmierć o tym zapomniałam. Mamy dzisiaj sprawdzian!

Energicznym ruchem przeszukałam plecak i wyjęłam z niego potrzebną książkę. Zaczęłam czytać dział, z którego ma być praca klasowa. Nadal nie potrafiłam się do końca skupić na tym, co aktualnie robiłam. Potrząsnęłam głową i wróciłam do czytania pierwszego rozdziału.

- Czyżby nasz kujonek nic nie umiał? – zachichotała Blake. Nie trudno było się domyślić, że chodzi jej o mnie. Do niedawna miałam wzorowe oceny, ale wszystko zmieniło się, kiedy zaczęły się koszmary.

Można powiedzieć, że niszczyły dotychczasową mnie od środka, powoli i stopniowo, ale skutecznie. Niby tylko sny, nic takiego, jednak nie mogę ich lekceważyć. Gdyby nie ich odzwierciedlenie w rzeczywistości, nie przejmowałabym się nimi. A tak, jestem chodzącym kłębkiem nerwów.

- Nie mam siły na twoje dowcipy, więc odpuść sobie, O. – rzuciłam i wróciłam do poprzedniej czynności.

- Ktoś tutaj nie ma humorku. – próbowała mnie zaczepić, ale zignorowałam ją. Widząc, że nie reaguje podniosła się, po czym usiadła na krześle obok. Czy ona nie ma nic lepszego do roboty, niż wkurzanie mnie z samego rana? Zamknęłam podręcznik, ułożyłam go na kolanach i tak już się niczego nie nauczę.

- Czego chcesz? – zapytałam, kiedy rozsiadła się wygodnie na siedzeniu.

- Nudzi mi się. – odpowiedziała obracając się przodem do mnie.

- Nie będę cię zabawiać. – przeczesałam dłonią włosy, skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.

- Wiesz może, co się stało z Lexą? Nie ma jej od początku tygodnia. – nie potrafiłam ukryć swojego zaskoczenia. Totalnie zbiła mnie z tropu tym pytaniem.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz