Rozdział 59

772 83 14
                                    

Wybrałabym Clarke, zawsze i wszędzie. Jednak nim zdążyłam wydusić z siebie pojedyncze słowo oferta z niebagatelnym haczykiem zamieniła się w szantaż, kiedy pojął, że dla mnie ważniejsza od wolności jest moja sympatia. Straciłam możliwość podjęcia decyzji. Titus dał mi trzy dni na zerwanie kontaktu z Griffin. W przypadku niedostosowania się do nakazu nie zawaha się skrzywdzić niebieskookiej. Gdybym miała do czynienia z kimkolwiek innym nie uwierzyłabym, że jest w stanie posunąć się do takich metod, lecz prowadziłam dyskusję z najbardziej parszywą gnidą stąpającą po ziemi.

– Możesz mnie złamać, zabrać wolność, wywrócić życie do góry nogami, torturować fizycznie i psychicznie, nawet zabić, ale nie waż się tknąć jej – oświadczyłam bezzwłocznie. Krótka wypowiedź była nazbyt przesycona emocjami. Zacisnęłam mocno szczękę, aż zęby zaczęły boleć. Spojrzałam prosto w źrenice oponenta, do którego niespiesznie się przybliżyłam.

Zrzuciłam drogocenny wazon z pobliskiego stolika ozdobnego. Skrzywił się, dostrzegając kątem oka moje poczynania. Sekundę później po parterze rozszedł się charakterystyczny dźwięk tłuczonej porcelany. Dolores według wcześniejszych instrukcji pana domu została w kuchni. Miała się nie wtrącać. Nie winiłam jej za bierność. Obawiała się swojego pracodawcy, co tylko dowodziło, że posiadała instynkt samozachowawczy. Łysol dobrze jej płacił, a ona potrzebowała pieniędzy na zakup kosztownych lekarstw, które utrzymywały przy życiu poważnie schorowanego męża.

– Ach, miłość. Ona ciągnie największych ludzi na dno, Alexandria – stwierdził sucho, przesadnie gestykulując rękoma. Zwiększył odległość między nami. Bliski fizyczny kontakt z drugim człowiekiem na dłuższą metę go brzydził.

Gestem prawej dłoni wskazał, bym powróciła do salonu oraz zajęła wcześniejsze miejsce. To było niewerbalne polecenie, nie prośba. Wybór nie został mi pozostawiony, to on w pełni kontrolował sytuację. Po raz kolejny usiadłam na kanapie. Wzięłam głęboki wdech, potem wydech. W celu otrzymania zauważalnych efektów czynność powtórzyłam parokrotnie. Dopiero w obecnym momencie spostrzegłam nieznaczną ilość czerwonej cieczy na rękach. Przez cały czas trwania dialogu wbijałam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.

Gosposia przyszła zabrać opróżnione filiżanki. Ukradkiem zerknęła na mnie pytająco. Zmusiłam się do uniesienia kącików ust. Krzywy uśmiech nie przekonał kobiety. Kazałam jej pójść na piętro i wysprzątać mój pokój. Nie chciałam, by przysłuchiwała się naszej wymianie słów. Była zbyt wrażliwym człowiekiem. Mężczyzna odchrząknął, gdy pozostaliśmy sami w salonie. Szyderczy uśmieszek poszerzył się, eksponując zmarszczki.

– Jesteś konstruktywnym dzieckiem. Z pewnością wymyślisz skuteczny sposób na pozbycie się tej gówniary. Inaczej osobiście się nią zajmę – zakomunikował bez zaangażowania. Między palce chwycił ulubione cygaro spoczywające przy kominku. Opieszale odwinął je i zapalił. Kiedy dym ulatniał się w powietrzu całkowicie oddałam się kontemplacji.

Wierzyłam mu na słowo. Nabrał doświadczenia w usuwaniu ludzi, na których mi zależało z mojego życia. Z tej przyczyny starałam się do nikogo więcej nie przywiązywać, lecz gdy poznałam Clarke wcześniejsze postanowienia przestały mieć racje bytu. Pragnęłam być z nią, tak bardzo... Zapomniałam o następstwach wiążących się z tymczasowym szczęściem.

Prawny opiekun począł przypominać mi o konsekwencjach, jakie poniosły dawniej bliskie mi osoby. Tak jakby te wspomnienia nie prześladowały mnie nocami. Słuchając go spuściłam głowę, dzięki czemu kosmyki włosów stanowiły zasłonę dla mojej twarzy. Nie miałam zamiaru okazywać słabości. Nawet jeśli silne emocje wzięłyby górę nie mogłam pozwolić mu napawać się takim widokiem.

Swój wykład rozpoczął od mojej pierwszej, dziecinnej i naiwnej miłości. Costia nie była idealna, podobnie jak ja. Będąc pod wpływem jej uroku nie odnotowałam obecności najmniejszych wad. Nie bez powodu mówi się, że miłość jest ślepa. W głównej mierze przejmowała się pieniędzmi, którymi dysponowali moi opiekunowie. Wprawdzie w pewnym momencie zainteresowała się sytuacją mojej rodziny. Być może była to zwykła ludzka ciekawość, a może jednak chociaż trochę jej na mnie zależało. Odpowiedzi nigdy nie uzyskałam.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz