Rozdział 37

1.5K 133 48
                                    

Od autorki: Podczas czytania zalecam włączenie utworu: Arctic Monkeys – I Wanna Be Yours (Cover by Sofia Karlberg).

Clarke POV

Zdjęłam plecak z obolałych od nadmiaru ciężaru ramion. Resztkami sił rzuciłam go pod schody. Po wielu godzinach wreszcie mogłam wyprostować kręgosłup. Przeciągając się czułam praktycznie każdą zbolałą kość oraz mięsień. To był niebywale ciężki dzień.

Moja głowa była przeciążona nadmiarem myśli, głównie krążących wokoło koszmarów oraz zielonookiej piękności. Wczorajszej nocy zadałam jej pytanie, które cisnęło mi się na język od dłuższego czasu. Przez późną godzinę zrobiłam to w sposób nierozważny, lecz ona i tak udzieliła odpowiedzi, która na tę porę powinna mi wystarczyć. Mogłabym poświęcić więcej czasu na kontemplowanie, jednak jak wspomniałam wcześniej, nie miałam nawet siły się nad tym zastanawiać.

Przetarłam powieki, które ciążyły mi przez cały dzień. Instynktownie ruszyłam w stronę kuchni, w celu odnalezienia źródła kofeiny. Tego mój organizm najbardziej potrzebował w chwili obecnej. Rano również zaparzyłam sobie pełen kubek życiodajnego napoju, lecz taka dawka nie zdołała utrzymać mnie przez dłuższy okres na nogach.

Ostatniej nocy byłam pewna wigoru. Nawet po powrocie do domu nie byłam w stanie zmrużyć oka. Z początku przypatrywałam się miejskiemu krajobrazowi spowitemu ciemnością. Następnie doznałam przypływu weny, który zaowocował akwarelowym obrazem.

W trakcie parzenia kawy poczułam ramiona, oplatające kurczowo moją sylwetkę. O mało się nie oparzyłam wrzątkiem. Dziewczyna wtuliła się w mój grzbiet, przy okazji mrucząc niczym szop, jeśli te zwierzęta w ogóle wydają takowe dźwięki. W każdym razie, mój szop potrafił pomrukiwać. Ułożyła głowę na moim barku oraz przeniosła znaczny ciężar ciała na moją osobę.

– Nie tylko ty jesteś tutaj zmęczona, Lexa – skomentowałam ospałym głosem, nie przerywając uprzednio wykonywanej czynności. Oderwałam wzrok na moment od kawiarki, aby móc ucałować czubek głowy brunetki.

Czułam się winna jej zmęczeniu. To ja nie pozwoliłam dziewczynie spokojnie przespać nocy. Chociaż pod osłoną księżyca była przepełniona energią, obecnie wraz ze mną ledwo żyła. Z wielkim trudem wykazywała podstawowe czynności życiowe.

Gdy tylko poczuła zapach swojej ulubionej kawy, którą podkładałam jej pod czubek nosa, wzdrygnęła się. Byłam w stanie dostrzec jak źrenice się rozszerzyły, spoglądając na zawartość kubeczka. W komfortowej ciszy poczekałyśmy, aż ciecz ostygnie i będziemy mogły ją wypić bez obaw o poparzenie podniebienia.

Sukcesywnie ogrzałam swój organizm, jednak nie pogardziłam ogrzaniem się za pomocą sylwetki towarzyszki. Niezależnie od pogody Woods była gorąca, dosłownie oraz w przenośni. Miękkie wargi były stale wilgotne od kawy, taki również posiadały posmak.

– Czekałam na to cały dzień – wyszeptała pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Usłyszawszy jej krótką wypowiedz, nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu wkradającego się na moje usta.

Spędziłyśmy w szkole razem osiem godzin, lecz w tym okresie nie mogłam robić tego, co aktualnie. Nie wliczając pierwszej przerwy. Aczkolwiek, dziesięć minut to czas zdecydowanie zbyt krótki. Szczególnie, że przy zielonookiej zanim się zorientowałam rozbrzmiał się dźwięk szkolnego dzwonka, oznajmiający następną lekcję.

– Muszę zrobić obiad, obiecałam mamie. Kompletnie zapomniałam. – Odskoczyłam energicznie od dziewczyny, jak tylko mój rozum rozpoczął na nowo pracę. Złapałam się za głowę, rozmyślając nad posiłkiem do przyrządzenia. Lexa nie potrafiła powstrzymać śmiechu, dlatego oberwała ode mnie łokciem w żebra.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz