Rozdział 44

1.2K 129 55
                                    

Klubowa muzyka zamieniła się w jeden wielki hałas. Głowa bolała od nadmiaru bodźców. Starałam się skupić na bijącym ciepłem ciele chłopaka, lecz nie wyszło mi to najlepiej. Chciało mi się jednocześnie śmiać oraz płakać. Czułam się niczym koktajl, w którym były zmiksowane negatywne emocje wraz z porządną dawką wysokoprocentowego alkoholu.

Przed jego przyjściem chciałam wrócić do domu i schować się pod kocem należącym do Lexy. Jednak teraz posiadałam odmienną zachciankę. W aktualnym stanie nie myślałam, zwyczajnie działałam. Pytanie nasuwało się tylko jedno. Trunki popychały mnie do zrobienia tego czy sama się na to zdecydowałam?

- Zatańczysz ze mną? - skierowałam pytanie do niego słabym głosem. Ton, którego użył rozmawiając ze mną przez słuchawkę wskazywał na jego irytację, niewielką ale wciąż. Chciał mnie jak najszybciej stamtąd wyciągnąć, aby zadbać o moje bezpieczeństwo, co zostałoby przeze mnie docenione rankiem. Z tych powodów spróbowałam go wziąć na litość. Byłam pewna, że mi nie odmówi. Nigdy nie potrafił.

- Powinniśmy stąd iść - powiedział życzliwie. Nie był zbytnio stanowczy. Spojrzałam w jego dobrotliwe oczy i resztki jego stanowczości wyleciały z niego niczym powietrze z balonika, lecz bez wydawania irytujących dźwięków. - Tylko jeden taniec - oznajmił, jakby naprawdę wierzył w wypowiedziane słowa.

Zaprowadziłam go na parkiet, z którym zdążyłam się dobrze zapoznać. Pomimo późnej godziny wokoło praktycznie nie ubyło klientów. Aczkolwiek ścisk przestał mi przeszkadzać, odszedł na drugi plan. Skupiłam się na mężczyźnie, wyglądającym trochę na zagubionego. Uniosłam ramiona i zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Zajęło mu moment, by odnaleźć komfort w teraźniejszym usytuowaniu.

Dawniej Bellamy imprezował nagminnie. Po ukończeniu liceum zaczął preferować wieczorne spotkania z kumplami przy piwie. Rzadko kiedy był bywalcem w klubach tego typu. Jeśli miał wlać w siebie alkohol w miejscu publicznym optował za klasycznymi barami lub pubami, gdzie można było zagrać w rzutki albo obejrzeć mecz piłki nożnej.

Wsłuchawszy się w puszczany utwór począł się rozluźniać. Byłam w stanie dostrzec gołym okiem jak przestaje napinać mięśnie. Przypomniały mu się dawne czasy, kiedy sam był zwolennikiem takiego rodzaju spędzania późnych weekendowych godzin.

Niewłaściwe postawienie stopy na podłożu zaowocowało niebezpiecznym zachwianiem się. Mało brakowało, a doznałabym bliższego spotkania z podłogą, później zostałabym podeptana przez pijanych osobników. Udało mi się uniknąć takiego losu, dzięki brunetowi.

Patrzyłam mu prosto w tęczówki przez zdecydowanie zbyt przydługi okres. On także był zapatrzony w moje gałki oczne. Nasze ciała znajdowały się zbyt blisko siebie. Miał uchylone wargi, w jego oddechu wyczułam odświeżający zapach mięty. Gdy się opamiętał postawił mnie oraz puścił.

Chociaż odzyskałam równowagę moje dłonie nieprzerwanie znajdowały się na materiale jego skórzanej kurtki. Przytuliłam go, szczelnie obejmując ramionami dobrze zbudowaną sylwetkę. Ukryłam twarz w zgięciu jego szyi, chcąc odseparować się od otoczenia. Zareagował niczym łagodny miś, wtulił mnie w siebie. Nie zważając na prędkie tempo muzyki, kołysaliśmy się wolno w rytm, które narzucało moje bicie serca.

Figurowaliśmy w takim ułożeniu przez nieznany mi czas, lecz co najmniej połowa wcześniej tańczących osób zdążyła opuścić parkiet. Ogarnęła mnie senność. Podnosząc głowę napotkałam zatroskany wyraz twarzy. Nie wiedzieć dlaczego, chłopak wydawał mi się obecnie uroczy i przystojny. Nigdy wcześniej nie wpatrywałam się w niego w podobny sposób, natomiast mu zdarzyło się to nieraz. Obraz, który widziałam przed sobą zaczął się podwajać, potrajać. Zapomniałam o otaczających nas ludziach, o Woods oraz Costii, zapomniałam nawet jak się tutaj znalazłam oraz jak mam na imię.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz