Rozdział 53

935 111 40
                                    

Lexa POV

Niemożliwym było wyzbycie się znajomego uczucia, którego źródło mieściło się w jamie brzusznej. Przeciągnęłam kciukiem po wciąż nabrzękniętych po namiętnej serii pocałunków ustach. Dolna warga w znacznym stopniu swym wyglądem odwzorowywała zdarzenie sprzed kilku minut. Przymknęłam powieki, aby powtórnie znaleźć się oczami wyobraźni w domu Griffin, konkretniej w kuchni. Nie potrafiłam odnaleźć logicznego usprawiedliwienia mojego niefrasobliwego czynu.

Poprzedzał go występek jeszcze bardziej lekkomyślny, lecz wyznanie obcemu biznesmenowi o miłości do dziewczyny nie było całkowicie nieświadomym przewinieniem. Mężczyzna wyglądał przynajmniej na zakłopotanego i zdezorientowanego. Przypuszczalnie pomyślał, że wystarczyły mi zaledwie dwie godziny, abym zdążyła wzorowo się upić serwowanym szampanem, jak zresztą przystało na głupią nastolatkę z portfelem wypełnionym zielonymi banknotami oraz parą kart kredytowych, pierwotnie należącymi do Titusa.

Oddałabym jego majątek, co do grosza, żeby uniknąć powrotu na durnowatą galę, powstałą dla zakompleksionych, zamożnych osobników, żeby wreszcie mieli okazję porozmawiać o tym, w jak obrzydliwym stopniu są bogaci. Nie pasowałam do tego towarzystwa w najmniejszym stopniu, jednak zobligowana byłam robić dobrą minę do złej gry. Moje miejsce znajdowało się u boku Clarke; dzisiaj, jutro, każdego następnego dnia.

Sięgnęłam po kopertówkę, chcąc zapoznać się z powodem wibracji telefonu. Uzasadnienie drżenia urządzenia spowodowało obecność szerokiego uśmiechu na pozagryzanych wargach, mimo świadomości nieprzerwanego zbliżania się do celu krótkiej przejażdżki. Niebieskooka chociażby swym wizerunkiem na zdjęciu była w stanie poprawić mi humor.

Ostatni raz zerknęłam na uroczą fotografię, której pierwszy plan zajmowała posiadaczka błękitnych niczym bezchmurne niebo oczu. Zakryłam rumieńce dodatkową ilością pudru, natomiast usta ponownie umalowałam markową szminką. Pod żadnym pozorem, absolutnie nikt nie mógł domyślić się, że opuściłam przedsięwzięcie, a zwłaszcza mój prawny opiekun.

Samochód zatrzymał się na parkingu przepełnionym autami organizatorów, zaproszonych gości oraz pracowników lokalu. Kontrolnie przejrzałam się w małym lusterku, nim zapłaciłam taksówkarzowi kwotę odpowiadającą liczbie wyświetlonej na taksometrze. Podziękowałam serdecznie i życzyłam spokojnej nocy, zamykając drzwi. Schowałam kosmetyki do kopertówki, po czym wolną ręką poprawiłam ułożenie sukienki, wygniecenia nie były mile widziane na przyjęciu. Zbliżyłam się do wejścia, wystukując na klawiaturze treściwą wiadomość tekstową, zgodnie z wcześniej ustalonymi wytycznymi spontanicznie wymyślonego planu.

Lexa: Wróciłam.

Odpowiedź otrzymałam niemal natychmiastowo, nawet nie zdążyłam oderwać wzroku od ekranu.

Becca: Chwila. Zaraz będę.

Do ostatniego momentu nie byłam przekonana, czy naprawdę mogę zaufać starszej ode mnie kobiecie poznanej na gali. Nie czerpała korzyści z udzielenia pomocy mojej osobie, niczego w zamian jej nie obiecałam, ona i tak była w posiadaniu wszystkiego. Ludzie, którzy na co dzień ją otaczali zawiedli mnie wielokrotnie, dlatego brałam pod uwagę opcję, w której zostaję wystawiona do wiatru. W razie jakichkolwiek powikłań już podczas jazdy powrotnej w głowie poczęłam układać plan zastępczy.

Przez kilka lat spędzonych w towarzystwie składającym się w głównej mierze z establishmentu, nie należy darzyć żadnego człowieka z ich składu najmniejszą dozą ufności. Jednak moja sytuacja przymusiła mnie do zasięgnięcia pomocy u dyrektora naczelnego istotnej na rynku giełdowym firmy.

Becca Pramheda była jedną z nielicznych kobiet, która własnoręcznie wspięła się po szczeblach kariery, mimo wielu trudności osiągając sukces marzący się niejednemu. Na widok biznesmenki mężczyźni reagowali w różny sposób. Pierwsza grupa wyrywała sobie włosy z głowy tudzież skręcała się z zazdrości, druga opowiadała na jej temat plotki nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Tymczasem ostatnie grono kierowało w jej stronę wulgarne słowa, bytujące w słownikach przedstawicieli tego zespołu pod definicją komplementu, nie odrywając oczu od znakomitej figury. Za wygląd zewnętrzny była znienawidzona przez żeńskie przedstawicielki przedsiębiorstw.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz