Rozdział 43

1K 116 26
                                    

Przeżywałam najgorszego rodzaju déjà vu.

Te uczucia już kiedyś we mnie gościły, pożerając oraz niszcząc mnie od środka. Wówczas moja więź z zielonooką nie była tak silna jak obecnie, posiadała również inne priorytety, przynajmniej oficjalnie. Darzyłam Lexę najpotężniejszym uczuciem znanym ludzkości i potrafiłam się do tego przyznać przed samą sobą, w konsekwencjach emocje przybrały na intensywności.

Podpowiadały mi, abym płacząc zaczęła krzyczeć ile sił w płucach, jednocześnie okładając pięściami zdzirę, która miała czelność pocałować moją dziewczynę. Spojrzenie, którym obdarowywała ją sprawiło, że miałam ochotę wydłubać jej gałki oczne. Jednak nim przeszłam do czynów poświęciłam sekundę na dokładniejsze przyjrzenie się przyszłej ofierze.

Pierwszy raz miałam okazję widzieć tę dziewczynę o śniadej skórze. Mogła pochwalić się zadbaną cerą. Ciemne, kręcone włosy były lekko oklapnięte zapewne przez wilgoć, sięgały do ramion. Gdyby na zewnątrz świeciło słońce jej fryzura upodobniłaby ją do pierwszej klasy pudla. Szeroki uśmiech pokazał szereg śnieżnobiałych zębów, które z wielką przyjemnością bym wybiła.

Przykrótka bluzka odsłaniała część płaskiego brzucha. Dekolt nie należał do tych najbardziej efektownie zakrywających klatkę piersiową. Ciasne jeansy z dziurami odkrywającymi kolana podkreślały długie oraz smukłe kończyny dolne. Białe trampki były ewidentnie znoszone. Mogłabym się założyć, iż specjalnie wybrała kreację, ukazującą wyłącznie atuty jej sylwetki.

Aczkolwiek najbardziej denerwowały mnie jej czekoladowe tęczówki, niezmiennie wpatrzone w brunetkę niczym w obrazek. Wejrzenie to było mi doskonale znane, ponieważ spoglądałam na Woods w niebywale podobny sposób. Ten fakt dał mi do myślenia. To nie była zwykła znajoma lub pierwsza lepsza osoba zgarnięta z chodnika. Moje spostrzeżenie popierała reakcja Woods. Gdy tylko zdałam sobie sprawę, iż się znają wyswobodziłam się z uścisku dziewczyny. Nawet nie słuchałam jej tłumaczeń, jedyne co widziałam to ślad pozostawiony na jej ustach przez starą znajomą.

W tempie natychmiastowym skierowałam się do pobliskiej łazienki. Mając świadomość, że zielonooka próbowała mnie dogonić, zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Żółć zebrała się w moim przełyku. Oparłam się o umywalkę i wypiłam kilka łyków odświeżającej wody. Do moich uszu nadal docierały prośby (nie tylko mojej) sympatii. Nie byłam w stanie odpowiedzieć jej w żaden sposób. Nie mogłam nic z siebie wykrztusić.

Przemywszy twarz dosłyszałam głos obcej mi dziewczyny. Brzmienie było przepełnione słodkością, aż wcześniej wypite przeze mnie wino dopraszało się niezwłocznego opuszczenia żołądka. Zażarcie się ze sobą argumentowały. Za drzwiami padło imię brunetki - Costia.

Pamięć uderzyła mnie młotem w głowę. Lexa wspomniała raz, być może dwa o swojej pierwszej dziewczynie. Burzliwa konwersacja mająca miejsce kilka metrów dalej zaczęła nabierać coraz większego sensu. Zastanawiałam się przez dłuższy moment, czy powinnam wrócić i pomóc w pozbyciu się gościa. Kiedy trzymałam dłoń na klamce, zastygłam w bezruchu.

- Powiedziałaś, że mnie kochasz, pamiętasz? Ja też cię kocham, Lexie.

Mięsień sercowy zaprzestał na chwilę pracy. Płuca odmówiły przyjmowania świeżej dostawy powietrza. Komórki poczęły obumierać. Martwica rozprzestrzeniała się zarówno po mym ciele, jak i duszy. Czułam się niczym wielokrotnie przejechany przez kilkutonową ciężarówkę worek rozkładających się zwłok. Kim ja byłam, aby równać się z jej pierwszą miłością?

Zrezygnowana spuściłam wzrok. W ten sposób natrafiłam na czerwone ślady, które po sobie pozostawiłam. Całkowicie zapomniałam o ranie na dolnej kończynie. Wydawała się najmniej istotną rzeczą w tamtym momencie. Przeszukałam szafki, w celu odnalezienia potrzebnych przedmiotów do oczyszczenia rany. Rozpoczęłam od wyjęcia kawałków talerza wbitych w moją stopę. Następnie oczyściłam tudzież zdezynfekowałam skaleczenie. Na koniec założyłam opatrunek, którego nie powstydziłby się żaden doświadczony ratownik. Upewniając się, że zranienie nie krwawi zamierzałam wstać i wyjść z budynku, lecz nie byłam jeszcze gotowana na konfrontację z Costią. Tym bardziej nie czułam się na siłach, by spojrzeć w oczy Lexy.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz