Rozdział 20

1.4K 152 44
                                    

Odsunęłam się na odległy kraniec kanapy, tym samym robiąc miejsce pozostałym dziewczynom, które przyniosły ze sobą przekąski. Reyes pokracznie usiadła obok mnie. Mało brakowało, aby prażona kukurydza zaznała bliskiego spotkania z podłogą, na szczęście, najstarsza w porę opanowała sytuację. Niemniej jednak, jestem przekonana, że pokusiłaby się o zjedzenie żywności nawet gdyby uprzednio wylądowała na ziemi.

Do brązowookiej dosiadła się Blake. Takim sposobem, moją osobę oraz Woods dzieliła spora odległość, kłopotliwa do pokonania. Osiągnęłam wcześniej wyznaczony przez siebie cel. Miałam zamiar unikać przenikliwego wzroku brunetki do końca nocowania. Zapanowała cisza, która co jakiś czas przerywana była odgłosami chrupania, świeżo wyciągniętego z mikrofali prowiantu przez brunetkę.

– Co powiecie na jakąś grę? – zagadała Octavia, czekając niecierpliwie na naszą aprobatę. Dziewczyna od zawsze należała do osób, które cały czas musiały znajdować sobie coś do roboty. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu dłużej niż dziesięć minut. Chyba, że akurat w pobliżu znajdował się Lincoln. W takim wypadku, to zupełnie co innego.

– Spoko – odpowiedziała pełna entuzjazmu piwnooka, przełykając pokarm znajdujący się w jamie ustnej. – Może zagramy w „Jeszcze nigdy nie..."? – zaproponowała żywiołowo, unosząc zabawnie brwi.

Tego typu pijacka zabawa jest także znakomitą okazją do poznania uczestników od odrębnej, nieodkrytej dotąd strony. Gra zapewne nie będzie nużąca, ponieważ nie obędzie się od sprośnych oraz pogwałcających naszą prywatność, pytań. A to wszystko przez obecność niebywałej szelmutki; oczywiście mam namyśli nikogo innego jak Raven Reyes.

Rozsiadłyśmy się wygodnie na dywanie, formując małe, a zarazem symetryczny okrąg. Przed każdą z nas znajdowała się świeżo otwarta butelka piwa. Miejsce na przeciwko mnie zajęła Lexa, której wciąż konsekwentnie unikałam wzrokiem. Byłam świadoma tego, że moje zachowanie było, co najmniej dziecinne, ale do głowy nie przychodził mi żaden inny pomysł na odseparowanie się od zielonych tęczówek.

– No to ja zacznę – powtórnie zabrała głos Octavia, obdarzając nas po kolei swoim zaciekawionym oraz zniecierpliwionym wejrzeniem.

Początkowo przypuszczałam, iż to brązowooka będzie najbardziej napalona z naszej czwórki na tę grę, ale zważając na obecną sytuację, postanowiłam zmienić zdanie. Swoją drogą, zaczęłam się trochę obawiać stwierdzeń, które mogą za chwileczkę paść. Według mojej rodzicieli jestem grzeczną dziewczynką, lecz nie zapominajmy o fakcie, że jestem nastolatką. Zdążyłam odrobinę nabroić w swoim krótkim życiu, jak wszyscy.

– Jeszcze nigdy nie wylądowałam w obcym domu, z nie do końca znanym mi facetem lub kobietą po imprezie – zakończywszy swoją wypowiedź, przeleciała szybko oczami po każdej z nas. Nie zaskoczyło mnie to, że jedyna butelka, która doświadczyła pierwszego kontaktu z wargami, była butelka Reyes.

– Lamusy – beknęła. – W takim tempie, upijecie mnie do nieprzytomności – oświadczyła, śmiejąc się donośnie.

Gdybyśmy obecnie znajdowały się w jej mieszkaniu, a nie ogromnej rezydencji, jestem niemal w stu procentach pewna, że zrzędliwy sąsiad Raven złożyłby na nią skargę do właściciela kamienicy. Mieszkanie w monumentalnym domu ma swoje plusy. Z szerokim uśmiechem na ustach, dziewczyna odłożyła naczynie z aktualnie upitą zawartością na pierwotne miejsce.

Zaśmiałam się cicho pod nosem. Zaprzeczanie faktom to niedorzeczność. Najstarsza jest najczęstszym gościem na wszelkiego typu przyjęciach. Od kiedy dostała prace u jednego z lepszych mechaników w mieście, nieznacznie się uspokoiła. Zaś imprezowa pogoń Blake została oswojona przez Lincolna; paradoksalnie, jej adorator jest właścicielem klubu. Jeśli o mnie chodzi, to nie mam nic przeciwko nielicznym domówkom, raz na jakiś czas. Trzeba znać umiar.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz