Rozdział 12

1.5K 147 29
                                    

Od autorki: Ważna informacja pod koniec rozdziału!


Otwierające się drzwi wywołały głośne okrzyki wojowników. Poczułam ulgę i rozkazałam im atakować. Jednak nie zdążyli zareagować na moje słowa, ponieważ przerwała mi Lexa żądając odwrotu. Nie jestem w stanie opisać, jak wielkie było moje zdziwienie oraz zdezorientowanie.

Twarzy brunetki była pokryta świeżą krwią wrogów. Podeszła do mnie. Przy jej boku stał związany człowiek z Mount Weather. Swój wzrok skierowałam na otwarte wejście. Z góry zaczęli wychodzić Ziemianie okryci kocami. Czyżby się poddali?

"Nie do końca."

Uśmieszek mężczyzny wywołał we mnie gniew oraz częściowy niepokój. Przez moment do głowy przyszła mi pewna myśl, ale momentalnie ją odrzuciłam. To niemożliwe. Lexa by mi tego nie uczyniła.

"Co zrobiłaś?"

Bałam się odpowiedzi. Jej twarz niewyrażająca żadnych emocji budziła we mnie niepokój. Nawet jej oczy, które częściej wyrażały to co czuła, aktualnie były mi kompletnie obce. Jakbym wpatrywała się w otchłań.

"To co ty byś zrobiła. Ocaliłam moich ludzi."

Czy zdradziłabym ją tak, jak ona mnie teraz? Biorąc pod uwagę, że to tylko sen, raczej nie. Ale jeśli działoby się to naprawdę... nie jestem w stanie odpowiedzieć.

"A gdzie są moi ludzie?"

"Przykro mi, Clarke. Nie byli częścią umowy."

Do moich oczu zaczęły napływać łzy, ale nie pozwoliłam im spłynąć po policzkach. Podszedł do nas Lincoln, zdziwiony obecną sytuacją jak ja.

"Co to jest?"

"Wasza Komandor zawarła porozumienie."

"A więźniowie z Arki?"

Chociaż on się nimi przejął.

"Wszyscy zostaną zabici. Ale ciebie to nie obchodzi, prawda?"

"Obchodzi, Clarke. Lecz podjęłam tę decyzję słuchając rozsądku, a nie serca. Muszę chronić przede wszystkim swoich ludzi."

Jaką decyzję podjęłaby słuchając swojego serca?

"Proszę, nie rób tego."

"Przykro mi, Clarke."

"Nie w taki sposób. Walczmy"

Miałam nadzieję, że chociaż Lincoln wpłynie na jej decyzję.

"Nie. Układ zawarty."

Drzwi do góry zamknęły się z hukiem. Następnie rozprzestrzenił się sygnał ogłaszający wycofanie się. Tłum Ziemian powoli odchodził. Siłą zabrali jedynego z nich, który był po mojej stronie.

"Obyśmy się jeszcze spotkały."

Patrzyłam jak odchodzi z kamiennym wyrazem twarzy. Zostawiła mnie oraz moich ludzi na pastwę losu. Po chwili do smutku dołączył gniew, który z każdą sekundą wzrastał, wypełniając ranę w moim sercu pozostawioną przez zielonooką.

Obudziłam się cała zlana potem. Serce waliło mi niczym młot pneumatyczny, a oczy miałam opuchnięte, czyli płakałam przez sen. Podniosłam się do siadu, moje ciało niekontrolowanie drżało. Jeszcze nigdy nie obudziłam się w tak złym stanie. Ale jak dotąd, nie przeżyłam tak mocno żadnego koszmaru. Pierwszy raz czułam jakbym naprawdę tam była. Jakby to wszystko kiedyś już się wydarzyło.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz