Rozdział 49

1.3K 123 22
                                    

Od autorki: W trakcie czytania zalecam posłuchać Jarryd James - 1000x ft. Broods (zorientujecie się, w którym momencie)


Ściągnęłam buty, podwinęłam kolana pod brodę i owinęłam je ramionami. Starałam się przyjąć pozycję embrionalną, co na przednim siedzeniu samochodu nie było łatwe. Mój wzrok niezmiennie skupiony był na zurbanizowanym nocnym krajobrazie przyozdobionym sztucznym oświetleniem. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, położyć się we własnym łóżku oraz zapomnieć o zdarzeniach, które miały dzisiaj miejsce. Prosiłam Boga, aby to wszystko okazało się tylko kolejnym głupim koszmarem. Na moje nieszczęście wydarzenia te były brutalną rzeczywistością.

Lexa starała się jechać ostrożnie według przepisów ruchu drogowego. Próbowała zachować zimną krew. Praktycznie nigdy nie dawała ponieść się emocjom. Ten raz nie należał do szczególnych wyjątków, zdarzających się raz na ruski rok. Chociaż w środku nią targały, na obliczu widniał kamienny wyraz twarzy. Kiedy zatrzymałyśmy się przed skrzyżowaniem z uwagi na czerwone światło, spostrzegłam jak wbija paznokcie w kierownicę. Po upływie zaledwie chwili jej knykcie zsiniały. Gdyby wcześniej się nie opanowała, Blake skończyłby na ostrym dyżurze, w najgorszym wypadku trzy metry pod ziemią.

- Skurwysyn pierdolony - warknęła, ukazując tym werbalnie swoją wściekłość. Nim zapaliło się zielone światło, pozwalające kontynuować jazdę zdążyła zaatakować tapicerkę dłonią, którą złamała chłopakowi nos. Obejrzawszy startą skórę napotkała moje zaniepokojone spojrzenie. - Przepraszam, nie powinnam się unosić - dodała znacznie łagodniej. Przestraszyłam się niespodziewanego wybuchu, lecz nie obawiałam się Woods jako osoby.

Ułożyła w życzliwym geście rękę na moim kolanie. W konsekwencjach dostałam gęsiej skórki, choć klimatyzacja w aucie była wyłączona. Odtrąciłam ją. Nie obawiałam się bliskości dziewczyny przez zdarzenie z brunetem, ja... Nie chciałam, żeby wówczas mnie dotykała. Niezmiennie odczuwałam obecność jego dłoni zaciśniętych na trzęsącym się niczym galareta ciele.

Byłam obserwowana przez skrzywdzone wejrzenie jeszcze kilka sekund. Następnie powtórnie skupiła się na prowadzeniu pojazdu. Ruszyła, finalnie mając przed sobą jaskrawe, zielonawe światło o przed oczami. Dalsza podróż do mojej posiadłości minęła w wyjątkowo niekomfortowej ciszy. Nie miałam zamiaru sprawić jej przykrości, ona nie zrobiła nic złego. Aczkolwiek wiedziałam, że obecnie rozumie mnie jak nikt inny.

- Zostaję na noc - oświadczyła niepodważalnym tonem, przepuszczając mnie w drzwiach wejściowych. Kiwnęłam jedynie głową. Nie przymierzałam się do sprzeciwu.

Planowałam poprosić ją o przenocowanie, lecz za każdym razem, kiedy miałam to zrobić kończyło się na związanym języku. Dlatego ucieszyłam się, że samorzutnie zaoferowała, a raczej przekazała zamiar nie opuszczania terenu domu oraz mnie samej.

Natychmiastowo skierowałam się do sypialni, w celu zabrania luźnych części garderoby na przebranie. Aktualnie noszone ubrania były przesiąknięte zapachem papierosów, alkoholu oraz potu Bellamy'ego. Minęłam dziewczynę w futrynie drzwi, spuszczając wzrok na podłogę. Wolałam uniknąć konfrontacji w bieżącej chwili. Złapała mnie za ramię, tym samym powodując zastygnięcie w miejscu.

Nieprzerwanie wgapiałam się w podłogę, jako że był to ciekawy obiekt do obserwacji. Chwyciła mój podbródek między dwa palce, forsując tym gestem moją osobę do nawiązania kontaktu wzrokowego. Wszelkie jej ruchy były ostrożne oraz delikatne.

- Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? - Zarejestrowałam w jej oczach jedynie pieczołowitość oraz troskę. Zdobyłam się na wykrzywienie warg w niewielki uśmiech, mający na celu przekonanie towarzyszki do autentyczności przyszłych słów.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz