Rozdział 35

1.3K 134 31
                                    

Natychmiastowo odczułam zimny wiatr, który haczył o moje ubrania i zaczął nieznacznie bawić się brązowymi lokami wedle własnego uznania. Moje naczynia krwionośne momentalnie się zwężyły. Zbyt długo przebywałam w ocieplonym pomieszczeniu. Teraz na nowo będę musiała się przyzwyczaić do niskiej temperatury.

Podeszłam energicznym krokiem do Clarke, która starała się nie zmarznąć, obejmując kurczowo swoją sylwetkę. Z jej ust wylatywała para, a nos przybrał różową barwę, przypominając tym samym kwiat japońskiej wiśni. Jeśli zachoruje będę miała ją na sumieniu, lecz w ramach zadośćuczynienia z miłą chęcią zapewnię jej najlepszą opiekę.

– Przepraszam za zwłokę. – Wręczyłam dziewczynie kubek z gorącym napojem oraz uśmiechnęłam się do niej życzliwie. Wygięła usta ku górze, odsłaniając przy tym szereg śnieżnobiałych zębów.

Instynktownie miała zamiar się napić, ale poskutkowałoby to jedynie oparzeniem języka, dlatego przestrzegłam ją przed takową inicjatywą. Obróciła teatralnie oczami, zbliżając oblicze do kubka w celu ogrzania twarzy parą unoszącą się nad nim. Nie potrafiłam oderwać od niej wzroku. Stężenie glukozy w moim krwiobiegu drastycznie podskoczyło od samego wpatrywania się w jej osobę.

Wciąż pamiętam jak zjawiła się przed moim barem z zarumienionymi od tańca policzkami. Nie znałyśmy się jeszcze, ale poczułam jakby strzała Amora ugodziła mnie prosto w tyłek. Jak to zwykle bywa, początek do najłatwiejszych nie należał. Musiałam się trochę natrudzić, by zdobyć jej zaufanie, przyjaźń. Dla mnie, od samego początku było to jednak niewystarczające. Pragnęłam uwagi niebieskich tęczówek. Nie chciałam, by spoglądały na mnie w sposób identyczny jak na resztę znajomych.

Potrzebowałam zmiany w swoim stylu bycia, w przypadku kontynuacji ówczesnego, nie zaszłabym daleko. Zostałabym na dnie i tam powoli ulatniałabym się niczym kamfora. Mogłabym się założyć, że nikt nie zaobserwował by nawet tego zjawiska. Za pomocą Clarke uniknęłam takiego losu. W ramach podziękowania oraz pokazania dziewczynie, iż posiada moje zaufanie (jako jedna z niewielu) zrobiłam coś, czego sama po sobie się nie spodziewałam – oddałam jej się, lecz nie w stosunku cielesnym, to było znacznie głębsze.

Następnym etapem w ewolucji naszej relacji było uczucie, które jak już wcześniej wspominałam, przerażało mnie. Zakochałam się w niej w dość krótkim odstępie czasu. Gdybym potrafiła to kontrolować, tak z pewnością by się nie stało, jednak moje serce było nieusłuchane względem rozumu.

Pomimo rozpoznania uczucia, którym ją darzyłam nie przyznawałam się do niego, choćby przed sobą. Wielokrotnie stałam sztywno niczym kołek wpatrzona w lustro znajdujące się na wprost. Wargi drżały za każdym razem, kiedy miałam zamiar wydukać te konkretne słowa. Powiedziałam to na głos dopiero tydzień temu i dopilnowałam, aby ona także to usłyszała. Takim sposobem nie mogłam dłużej od tego uciekać.

– Będziemy tu tak stać czy idziemy gdzieś jeszcze? – spytała przenosząc wzrok ku mojej osobie. Złapałam się na ponownej kontemplacji.

Na kreatywne myślenie było zbyt późno, dlatego zdecydowałam się postawić na miejsce bardzo dobrze mi znane, w którym również ona miała już okazję gościć. Park nie znajdował się daleko, więc nie dostrzegałam żadnych wad tego spontanicznego pomysłu.

– Idziemy. – Przytaknęłam ruchem głowy. – Ale tym razem żadnych przejażdżek na moim grzbiecie. Nabawię się przez ciebie przepukliny.

– Czy ty właśnie zasugerowałaś, że jestem gruba? – burknęła, nie ukrywając swojego urażenia moją całkowicie nieświadomą uwagą. Czemu kobiety zawsze muszą przekręcać wypowiedzi innych...

– Clarke, nie o to mi chodziło. – Zaczęłam przyspieszać kroku, by móc dogonić niebieskooką, która w chwili aktualnej pruła do przodu, nie znając nawet miejsca docelowego. Już wiedziałam, iż będę obrywać za nieprawidłowy dobór słów przez najbliższe kilka godzin.

Nie rozpoznajesz mnie? | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz