Rozdział Piąty 3/5

13 4 6
                                    


Magia w Artiji jest luźnym określeniem moc twórczą, z której powstają wszelkie istoty. Żywe i martwe, materialne i metafizyczne. Stworzenia obdarzone świadomością potrafią wykorzystywać tę moc, czerpiąc ją z samych siebie, bądź też z otoczenia, aby tworzyć, choć również mogą i wykorzystywać ją, aby niszczyć.

Pierwsi badacze mocy twórczej powiadali, iż cała magia pochodzi od sześciu Thakazi, istot które są same w sobie mocą twórczą, oni ją stworzyli, tworząc samych siebie, a stworzony przez nich świat jest przepełniony pozostałościami po nich samych. Kolejni uczeni uznali, że moc twórcza jest nieskończonym cyklem tworzenia i niszczenia. Pojawia się, kiedy coś innego znika. Ostatecznie jednak stwierdzono, że magia po prostu istnieje, działa i to jest ważne.

Źródeł, z których magowie czerpią swą moc jest tak wiele, jak istnień w Artiji i jeszcze trochę więcej. Magia wypełnia cały wszechświat. Jest w życiu i śmierci. W słowach, myślach i uczuciach. Wszystko co istnieje, jest ze sobą połączone tą niewidzialną więzią. Magowie potrafią tę więź pochwycić i kształtować wedle własnej woli. Jest to jednak sztuka dość trudna i choć każdy mógłby jej próbować, to bez talentu, czy niezwykle silnej woli, nie można liczyć w magii na wybitne efekty.

Herd jest magiem, nie posiadającym talentu lepszego niż przeciętny, ale za to ma w sobie potężną wolę. Dzięki niej udało mu się odnaleźć w sobie moc, która niegdyś pozwoliła mu przetrwać. Jego pierwsze próby kształtowania mocy twórczej były niczym próby ugniecenia ciasta z powietrza. Herd musiał wyszarpywać z siebie i otoczenia moc twórczą, aby stworzyć choćby najmniejszy promyk światła. Moc była mu jednak za bardzo potrzebna, by mógł sobie odpuścić. Walczył z samym sobą, nie poddawał się, aż w końcu zaczął osiągać coraz bardziej zadowalające efekty.

Każdy dzień Herd zaczyna od treningu. Do tego stopnia jest w stanie kontrolować swoją moc, iż za jej pomocą wytwarza widmowe kopie swojej osoby, z którymi następnie toczy walkę. Wysiłek ten można przyrównać do gry w szachy z samym sobą pięćdziesięciokilogramowymi figurami. Każdy bardziej skomplikowany ruch wymaga nie tylko dokładnego przemyślenia, ale również wielkiej siły, aby go wykonać. Nie jest to też gra, w której Herd mógłby jakkolwiek wygrać. Pokonując samego siebie swoją mocą, byłoby przyznaniem się do własnej słabości. Gdyby zaś udałoby mu się pokonać swą moc, oznaczałoby, iż to ona jest słaba. Ani jednej, ani drugiej myśli Herd nie mógłby do siebie dopuścić, więc pozostaje mu tylko jak najdłużej przeciągać tę walkę, doprowadzając się do skrajnego wyczerpania. Zdarza się, że te jego walki trwają nawet kilka godzin.

Walcząc z własną mocą Herd używa jej, żeby się atakować i sam się przed nią broni. Żeby dodatkowo utrudnić sobie walkę nie walczy tylko z jedną kopią, lecz z trzema. Jako, iż wszystkie są zależne od jego woli, jest w stanie przewidzieć każdy ruch swoich przeciwników. Jest również w stanie przewidzieć swoje własne ruchy i w nich doszukuje się wszelkich słabych punktów, w które mają okazję uderzyć jego klony.

Oprócz mocy do walki Herd używa miecza i krótkiej włóczni. Ostrze ma długość ramienia Herda. Wykonane z ciemnej stali, wykute sekretną metodą krasnoludów z Ogh-Gash. Miecz ten jest lekki i bardzo wytrzymały, dlatego Herd nazywa go Gritz, co w pradawnej mowie Etriadoru oznacza diament. Włócznia zaś nosi nazwę Ferya, co oznacza wicher. Jest krótka na metr. Drzewiec ma wykonany z ciemnego, hebanowego drewna. Na jednym końcu posiada stalowy grot, przeznaczony do pchnięć. Drugim zakończeniem włóczni Herda jest ząbkowane ostrze przeznaczone do cięć i rozrywania pancerzy.

Stworzone przez Herda imitacje atakują najczęściej włóczną, kiedy on sam używa miecza do obrony przed nimi. Niektórych ataków nie jest w stanie zablokować, więc sprawnie ich unika, co ułatwia mu zbijanie kolejnych ciosów. Podczas walki próbuje sam siebie otoczyć imitacjami, a jednocześnie nie pozwala na to, by im się to udało.

Iskry ZagładyWhere stories live. Discover now