Rozdział Szesnasty 3/4

5 1 0
                                    

Po długiej wędrówce Leinteth odnajduje bibliotekę, niewielki salon gościnny z dużym stołem, na środku którego stoi wazon z czarnym kwiatem. Przechodzi przez kilka pomieszczeń z różnymi dziwnymi rzeźbami i obrazami. Mija też niejednego Nevara, lecz żadnego nie dopytuje o drogę. Za którymś razem w końcu udaje mu się dotrzeć do komnaty z łóżkiem i stołem bufetowym. 

- Chwała i dzięki ci Krekinosie za to, żeś stworzył to jedzonko! - wykrzykuje radośnie Leinteth, zajadając się w najlepsze przysmakami innego świata. 

Najedzony Leinteth opada na łóżko i nagle uderza w niego myśl, dlaczego miał ostatnio koszmar, skoro te według słów Pattelli zsyłał mu Krekinos? Czyżby była to jego mściwa złośliwość za wszystkie dziwne nazwy, którymi obrzucał go Leinteth? Bohater uśmiecha się sam do siebie na taką myśl. Wygodnie, układa się na posłaniu. Zamyka oczy.

I od razu dostrzega mroczną bestię. Jest ogromna i straszliwa. W szkarłatnych ślepiach płonie nienawiść, żądza krwi i zniszczenia. Leinteth cofa się o krok, sięgając za plecy po swoje miecze. Czuje jak jego serce zaczyna bić o wiele szybciej. Wyczuwa przerażającą potęgę bestii i od razu domyśla się, że nie ma większych szans w walce z nią. Mimo to, Leinteth nie ma zamiaru uciekać. Zaciska mocno palce na rękojeściach mieczy, czekając na pierwszy ruch bestii. Potwór bierze obszerny zamach prawą łapą, która przeistacza się w gigantyczny, czarny szpon. Leinteth ugina nogi przygotowując się do skoku. Bestia uderza. 

I wtedy Leinteth się budzi, spadając z łóżka. Szybko się rozgląda, by sprawdzić gdzie jest. Po złocistych ścianach rozpoznaje pałac Krekinosa. Leinteth cicho wzdycha, zastanawiając się nad tym, czy Pattella od zawsze musiała znosić podobne koszmary. Zaczyna też rozważać, czy z pomocą Krekinosa udałoby się ją od nich uwolnić. 

Wtem rozbrzmiewa pukanie do drzwi.

- Właź jaszczureczko, nie krępuj się - mówi Leinteth, spodziewając się, że Krekinos znowu wysłał po niego swojego jaszczurzego sługę.

- Jaszczureczko? - rozbrzmiewa zdziwiony głos Pattelli, kiedy wchodzi do komnaty.

- To ty?! - pyta zaskoczony Leinteth. - Myślałem, że to... No wiesz. Ten chudy, wysoki, łysy.

- Rapte? - dopytuje przyjaciółka Leintetha. 

- Chyba tak to się wabi. Przyznasz, że to dość dziwny osobnik?

- Przyznam - przytakuje z niepewnym uśmiechem Pattella. - Rapte jest wiernym sługą Krekinosa. Znali się jeszcze zanim Krekinos stworzył ten świat. Krekinos twierdzi, że nie mam powodów, żeby się go obawiać, ale sam widziałeś te jego gadzie oczy i wężowy język. Nie jest to osobnik, który wzbudzałby sympatię. Tylko, że nie po to tu przyszłam, żeby ci nim głowę zawracać. Chciałbyś może przejść się po pałacu? Krekinos teraz jest zajęty medytacją. Potem niewątpliwie będzie chciał z tobą porozmawiać. 

- No to chodźmy - oznajmia śmiało Leinteth. - Znaczy się, będzie to dla mnie ogromny zaszczyt, móc ci towarzyszyć, moja śliczna, ołowiana Patelnio.

Pattella ze śmiechem uderza Leintetha łokciem w brzuch, potem chwyta go za rękę i prowadzi przez pałacowe korytarze. Opowiada mu, że większość czasu spędza na rysowaniu i na magicznym rzeźbiarstwie. Tłumaczy, że według Krekinosa rozwija to kreatywność, moc twórczą i pozwala łatwiej kontrolować myśli oraz uczucia. 

- Możliwość tworzenia i kształtowania rzeczywistości, to najwspanialszy dar, który otrzymaliśmy od naszych Stwórców - oznajmia Pattella. 

- Może dlatego pozwolili nam tworzyć, ponieważ sami nie mieli już żadnych ciekawych pomysłów? - stwierdza Leinteth. 

- Możliwe - przytakuje Pattella.

Iskry ZagładyWhere stories live. Discover now