Rozdział Dziesiąty 1/3

13 2 12
                                    

Czasami zwykłe miejsca skrywają w sobie mnóstwo niezwykłości 


Północna część Etriadoru to górzyste i ponure tereny. Znajdują się bardzo blisko Lodowego Odmętu, lodowatej, nieprzychylnej krainy. Na północy Etriador jest niebezpieczny.

Daleko na wschodzie znajduje się Ongaroth. Choć granice z tą mroczną krainą są pilnie strzeżone, to i tak wiele groźnych bestii znajduje sposób, by przedostać się do Etriadoru i siać w nim spustoszenie. Na wschodzie Etriador również jest niebezpieczny.

Na południu Etriador graniczy z Retharkiem i Ganizą. Z obydwoma krainami lud Etriadoru toczył liczne wojny. Choć od kilku lat między krainami panuje pokój, to granice wciąż pełne są bandytów i dezerterów. Na południu Etriadoru także jest niebezpiecznie.

Na zachodzie zaś znajduje się pasmo gigantycznych gór, nazywanych Zębami Prasmoka. Choć znaleźć tam można potężne Ogh-Gash, wielkie i wspaniałe królestwo krasnoludów, to oprócz nich góry zamieszkują liczne smoki i olbrzymy. Ponadto znajdują się tam także liczne przejścia do Vulovii, niebezpiecznej krainy mrocznych elfów. Zachodni Etriador, jak można się domyślić, jest niebezpieczny.

Gdyby więc umiejscowić na mapie Hamergridge, to nie należałoby ono, ani do lodowatej północy, ani nieprzyjaznego południa i nikt nie powiedziałby, że Hamergridge leży bliżej niebezpiecznego wschodu albo zachodu. Wioski tej nie dałoby się przypisać do żadnej niebezpiecznej okolicy. Pytając ludzi spoza Hamergridge, gdzie ono leży, najczęściej udzielaną odpowiedzią byłoby proste nie wiem. Pozostali mówiliby, że coś takiego jak Hamergridge w ogóle nie istnieje.

W istocie Hamergridge umiejscowione jest bardzo blisko niezbyt wysokich, zalesionych Gór Wierzchniowych. Przy Hamergridge znajduje się niewielkie jezioro, zwane Gridge. Nazwa tej wioski wzięła się ze staroetriadorskiego i oznacza obok Gridge. Zaś Gridge był zwykłym rybakiem, który postanowił nazwać jezioro swoim imieniem.

Zbliżając się do wioski Leinteth i Leantra zostawiają Kessi, pozwalając jej swobodnie pędzić po rozległych zielonych łąkach. Do wioski ostatnie kilkadziesiąt metrów pokonują na piechotę, na zmianę nucąc różne, słynne w Etriadorze melodie. Głos Leantry według Leintetha jest piękny, lecz elfka tłumaczy mu, że jak na elfickie standardy za mało ma w sobie delikatności. Natomiast śpiew Leintetha według Leantry jest okropny, ale z jakichś powodów nawet przyjemnie się go słucha.

Leantra i Leinteth docierają do Hamergridge w dobrym nastroju, który doprowadza ich do śmiechu, gdy zauważają krzątających się wokół wioski robotników, usiłujących wznieść coś na kształt palisady.

- Ruchy! Ruchy! – robotników popędza brzuchaty mężczyzna z bujnym ciemnym wąsem i z krótkimi włosami na jajowatej głowie. Swoje polecenia wydaje, siedząc na pniu, trzymając w dłoni kufel z piwem. – Nie obijać się tam, zawszone nieroby! Wszystko widzę, cuchnące lenie! Ralph! Gdzie ty z tymi dwoma belkami chodzisz?! Wracaj skąd żeś je przyniósł i bierz pięć! Mathias! Piłuj żwawiej! Jeśli żonę rżniesz jak to drewno, to naprawdę się nie dziwię, że się jędza puszcza po sąsiednich wsiach! Hehehe! Nie śmiać się! Pracować! Ta palisada ma być gotowa na jutro! Ewentualnie na przyszły tydzień!

- Niech blask włóczni Halgomona rozświetla mroki waszych nocy, dobrodzieju! – Leinteth ku uciesze Leantry, zwraca się kapłańskim powitaniem do nadzorcy budowy.

- O czym ty mi tu... Do roboty byś się wziął, przybłędo jeden! – odkrzykuje mężczyzna, machając kuflem, który ku jego niezadowoleniu okazuje się pusty. – A wy tam nie obijać się! Nie pozwoliłem na przerwę!

Iskry ZagładyWhere stories live. Discover now