Ciężkie problemy wymagają jeszcze cięższych rozwiązań
- Złoto! Dużo złota! - wykrzykuje z udawanym entuzjazmem Hektor, kiedy wraz z towarzyszami dociera na koniec tajemniczego przejścia, prowadzącego do ukrytego skarbca ruin Krowag.
Bogactwo w nim skryte wypełnia niemalże całą wielką komnatę. Wśród złocistych monet jaśnieją błyszczące, magiczne klejnoty. Nie brakuje wśród nich diamentów, szafirów, szmaragdów, rubinów i czarodziejskich błyskotników, oświetlających skarbiec bladym światłem.
- Myślicie, że znalazłoby się tu coś, co dałoby się zjeść? - pyta Hektor.
Nes niepewnie się do niego uśmiecha. Herd jest na tyle zmęczony, że nie ma nawet siły, by przyłożyć dłoń do czoła i wyrazić swoje zażenowanie. Po prostu siada w progu skarbca, spuszcza głowę i zamyka oczy, postanawiając nie przejmować się problemami świata, ani głupotą Hektora, ani czymkolwiek innym.
- Eric byłby zachwycony, gdyby udało mu się tu dotrzeć - stwierdza ponuro Nes.
Hektor od razu zauważa jej przygnębienie. Podchodzi do Nes i bez słowa, łagodnie ją przytula.
- Dlaczego, Hektorze, ludzie są tacy słabi? - pyta Nes. - Czemu pozwalają na to, by kierowały nimi strach i rozpacz?
- Nie wiem - odpowiada wprost Hektor. - Może jest tak dlatego, że poza strachem i rozpaczą nie znają niczego innego? I nie chcą tego zmienić, ponieważ tak jest im łatwiej oraz wygodniej. Dlatego wybierają słabość, bo nie potrafią być silni.
- Mówisz teraz jak Herdzik - oznajmia z nikłym uśmiechem Nes. Śmierć Erica wciąż ją martwi, ale Nes nie potrafi długo się zasmucać. Nie przy Hektorze, kiedy trzyma ją w objęciach, zapewniając ją tym samym, że jej nie zostawi i zawsze będzie przy niej wytrwale stać.
Spokój, który ogarnia Nes, sprzyja jej zmęczeniu, sprawiając, że Nes niemalże zasypia w ramionach Hektora. Hektor delikatnie kładzie Nes u boku Herda. Choć sam jest również zmęczony walką w ruinach, to postanawia samemu stanąć na straży dwójki przyjaciół. Żeby jakoś umilić sobie czas, Hektor zaczyna przeglądać zgromadzone w Krowag skarby.
- Zostaw to! To moje! - rozbrzmiewa ochrypły głos, kiedy Hektor bierze w garść kilka złotych monet. - Oddawaj!
Spomiędzy stosów złota wyskakuje nagle pokraczna postać z ogromnym garbem. Stwór nie przypomina Hektorowi żadnej ze znanych mu dziwacznych istot, lecz młodzieniec jest pewien, że nie jest to żaden z odrażających grihermarskich demonów. Skóra stwora jest ciemnofioletowa, dodatkowo ubarwiona zielenią napuchniętych żył i żółcią licznych wrzodów. Istota, pomimo bardzo niezgrabnych kształtów, porusza się bardzo szybko na czterech długich, wychudzonych kończynach. Szybko dobiega do Hektora, szybkim ruchem zgarnia monety z jego dłoni i spogląda na młodzieńca drobnymi, nienawistnymi, żółtymi oczami.
- To moje! - powtarza stwór, szczerząc brązowe zębiska. - Wszystko! Moje skarby!
- Aha - przytakuje Hektor. - Jeszcze takiej pokraki jak ty brakowało w tej historii.
Stwór spluwa pogardliwie i ucieka między stosy złota. Hektor, żeby zrobić mu na złość podnosi z ziemi kolejną monetę. Istota wybiega z powrotem i warczy wściekle na Hektora. Młodzieniec podrzuca monetą, a wtedy pokraczna postać chwyta ją językiem, jak żaba łapie muchę.
- To trochę obrzydliwe, wiesz? - pyta Hektor, kiedy stwór znów się odwraca, by się ukryć między skarbami. - Nie masz też, co uciekać. Złota jest tu na tyle dużo, że na pewno coś sobie stąd wybiorę, a ty nawet tego nie zauważysz.
ŞİMDİ OKUDUĞUN
Iskry Zagłady
FantastikŚwiat staje na krawędzi zagłady. Dwanaście krain Artiji ogarnia pożoga wojny oraz śmierci. Pradawne, pierwotne zło unosi swój łeb, by pogrążyć ludzkie istnienie w mrocznej otchłani. Jedynym człowiekiem, zdolnym mu się przeciwstawić jest Leinteth. Sa...