Rozdział Ósmy 1/2

7 2 8
                                    

Wszystko można zjeść, tylko trzeba uważać, by jedzenie nigdzie nie uciekło 

Nie wszyscy legendarni bohaterowie Etriadoru, którzy swoimi osiągnięciami zasłużyli, by ich posągi stanęły w Wielkiej Sali Sław, są wojownikami. Bulispapis był podróżnikiem i budowniczym dróg. Uważał, że gdzie człowiek jest w stanie dotrzeć, tam może zbudować własną ścieżkę. Przez całe swoje życie wybudował dwanaście dróg w miejscach, do których nikt kto ceni swoje życie i bezpieczeństwo nigdy, by się nie zbliżył. Jedna z nich ciągnie się przez gigantyczne moczary, zwane Torfowiskami Mughenów.

Według opowieści, żył kiedyś pewien potężny mag, który próbował osuszyć te bagniska. Gdy poziom wody nieco opadł, okazało się, że pod jej powierzchnią spała gigantyczna, plugawa, odrażająca istota. Kiedy się zbudziła, pożarła czarodzieja, zniszczyła pięć wiosek i trzy zamki, zanim udało się ją unieszkodliwić. Od tego czasu uważa się, że pod torfowiskami żyje dużo więcej, podobnych, uśpionych istot i lepiej jest po prostu pozostawić je w spokoju, niż niepotrzebnie przerywać ich odwieczny sen.

Niebo nad moczarami jest wiecznie szare od gęstych, cuchnących oparów. Smród, jaki tam panuje jest tak wielki, iż zapach gnijącej ryby, można by było uznać za znośny. I nawet najgorsze z wiejskich wychodków nie cuchną tak okrutnie, jak woda na Mughenowych Torfowiskach.

Ogromne komary, których brzęczenie jest nieustającą muzyką tych terenów, nie są w połowie tak wielkim utrapieniem, jak żuki wielkości pięści, wybuchające żółtą, lepką cieczą przy najdrobniejszym dotyku. Nie brakuje również ogromnych, cuchnących, bagiennych roślin, z krótkimi łodygami i ogromnymi kwiatami. Ich kolorystyka i rozmiary, a także wielobarwne wyziewy, nadają bagniskom iście groteskowy wygląd. Wśród tych roślin pulsują własnym życiem gigantyczne nienazwane bulwy. Niektóre z mięsożernych roślin wytwarzają własne światło, na swój sposób urokliwe, a zarazem przerażające. Inne posiadają wielkie, lepkie liście, na których dzień i noc agonicznie brzęczą skrzydła tysięcy trawionych owadów. Bagienna flora tętni życiem niemniej ruchliwym, co jego fauna.

Powodów dla których należy omijać Torfowiska Mughenów jest dużo więcej, lecz dla Leintetha niewiele znaczą, wobec tego, dla którego wybiera podróż przez bagna. Droga Bulispapisa jest znacznie krótsza od drogi naokoło. Kessi potrzebowałaby co najmniej pięciu dni, aby otoczyć Torfowiska Mughenów. Ścieżkę Bulispapisa natomiast jest w stanie przebyć w ciągu dwóch. Mimo, iż Leintethowi niezbyt śpieszy się, by dotrzeć do Hamergridge, to jednak bohater wolałby nie tracić czasu na niepotrzebne przedłużanie swojej wyprawy. Zwłaszcza, że wśród wielu krętych etriadorskich dróg i skrzyżowań mógłby się łatwo zgubić, zaś ścieżka Bulispapisa jest całkowicie prosta.

Początkowo Leinteth stara się swoją podróż umilać śpiewem, ale dławiące opary bagien, prędko go do tego zniechęcają. Wobec tego w milczeniu, ze spuszczoną głową, Leinteth przemierza cuchnące moczary. Drogę oświetla mu blask, trzymanej w prawej ręce pochodni. Ogień na niej świecący odstrasza część owadów, inne lecą prosto w płomień, ku własnej zgubie. Od czasu do czasu pochodnia bucha jaśniejszym ogniem, kiedy wlatują w nią wybuchające żuki. Głównie to ich łatwopalna maź zasila światło pochodni.

W pewnym momencie Leinteth chwyta grzywę Kessi, zatrzymując klacz w miejscu. W okolicy oprócz brzęczenia owadów, rozbrzmiewa potężny grzmot. Sekundę później przez szarą powietrzną gęstwinę zaczynają przebijać się szalone strumienie deszczu. Ulewa jest tak silna, iż rozrzedza częściowo mgłę, a także rozprasza większość owadów.

Leinteth uznaje, że to dobra okazja, by chwilę odpocząć. Zeskakuje z jej grzbietu i postanawia skorzystać z ulewy, dając sobie i Kessi chwilę odpoczynku. Zmęczona klacz kładzie się na brzuchu, podwijając pod siebie nogi. Leinteth siada przy niej, opierając się plecami o jej bok. Palącą się pomimo deszczu pochodnię, zatyka w ziemię, po czym sięga do swej podróżniczej sakwy po pęto kiełbas. Połowę oddaje Kessi, połowę zjada sam, po czym jeszcze przez chwilę wpatruje się w horyzont. Błyskawice rozjaśniają przestrzeń i w oddali Leinteth dostrzega cienie gigantycznych kształtów.

Iskry ZagładyWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu