Rozdział Piętnasty 5/5

2 1 0
                                    


Walka z użyciem wielkiej, ciężkiej broni, wymaga ogromnej siły. Nie tylko po to, by taką broń dźwignąć i nią uderzyć, lecz także po to, by wyhamować jej raz nadany pęd i jakoś utrzymać się na nogach przy każdym wymachu. Dla Hektora, który dość dobrze opanował styl walki Grubaskiem nie stanowi to większego problemu. Lata ciężkich ćwiczeń, a także siła, opanowanie i dyscyplina nauczyły go jak sprawnie posługiwać się wielkim mieczem.

Wstrzymywanie pędu ciężkiego ostrza dla Hektora zawsze było jednak czymś ograniczającym. Leinteth wielokrotnie wbijał młodemu wojownikowi do głowy, że precyzja w walce jest o wiele ważniejsza, niż siła czy szybkość. W walce ze zdolniejszym przeciwnikiem to właśnie ona ma największe znaczenie.

Teraz jednak Hektor nie dostrzega nigdzie zdolnych przeciwników. Ma za to przed sobą tłum bezmyślnych, wygłodniałych, żądnych krwi, chodzących trupów. W walce z tak dużą ilością przeciwników, na nic się nie przydadzą precyzyjne, technicznie dobrze wykonane cięcia. Tutaj liczy się tylko siła i szybkość. Pozbawiona jakichkolwiek ograniczeń.

- Iiiihaaa! – woła radośnie Hektor, wskakując w tłum zombie, uderzając potężnie od góry mieczem.

Ostrze roztrzaskuje cztery trupy i hałaśliwie głośno uderza w ziemię. Hektor nie czekając, aż otaczająca go armia ożywieńców rzuci się na niego, mocno szarpie Grubaskiem w bok. Nie musząc kontrolować ruchu ciężkiego ostrza, Hektor pozwala mu się ciągnąć. Ciężki miecz obraca Hektorem jeden raz, potem drugi, nabierając coraz większego pędu.

- I trach! – krzyczy Hektor, radośnie podskakując wśród roztrzaskiwanych przez ciężki miecz kości. Rozpędzone ostrze ciągnie go przez kilka metrów, rozbijając szeregi nieumarłych oddziałów, aż wbija się w ziemię.

Hektor zaciskając dłonie na rękojeści wyskakuje, obracając się wokół niej, kopiąc po czaszkach wszystkie trupy wokół siebie, po czym wyszarpuje miecz, mocno ciągnąc go w górę. Zakreśla nad sobą szeroki łuk, wyrzucając nad siebie kilka szkieletów. By nie wytracić uzyskanego pędu, Hektor zakręca mieczem nad głową, roztrzaskując czaszki, truposzy wokół siebie. Kręcąc nieustannie wielkim mieczem przekierowuje je na prawo, potem za plecami przekłada miecz z jednej ręki do drugiej, zakręca Grubaskiem po lewej, następnie przed sobą. Nie zwalnia nawet na chwilę, lecz tylko przyśpiesza. Każdy kolejny druzgoczący cios jest coraz szybszy i silniejszy. Rozpędzone ostrze bez najmniejszego oporu roztrzaskuje połączone zieloną energią kości.

Trupia mgła wokół Hektora zaczyna się powoli rozwiewać, lecz nieumarłych prawie wcale nie ubywa. Kolejne ich zastępy przedzierają się przez mury, jak fale wzburzonego morza. Dla Hektora to jednak wcale nie oznacza pogorszenia sytuacji. Młody wojownik nawet zaczyna się śmiać, coraz szybciej wymachując swoim ostrzem.

Kości, czaszki, fragmenty ciała i starej pordzewiałej broni fruwają wokół Hektora. Rozpędzone ostrze młodego wojownika stanowi barierę nie do przebicia dla trupich rąk, zardzewiałych mieczy, gnijących włóczni i starych halabard. Grubasek, jaśniejąc błękitnym blaskiem, rozświetlającego go błyskotnika, roztrzaskuje wszystko, co znajduje się w jego zasięgu. Kolejne zastępy nieumarłych wciąż bezmyślnie pchają się prosto na rozpędzone ostrze, tworząc powoli wokół Hektora dywan zdruzgotanych szczątków.

Hektor lekko stąpa po otaczających go kościach, czując jak jego ciałem zaczynają targać dreszcze ekscytacji. Każde kolejne cięcie jest coraz szybsze, coraz mocniejsze. W umyśle Hektora, skupionym wyłącznie na walce, rozpadają się wszelkie ograniczenia. Jego ciało samo się porusza, instynktownie kierując mieczem, tak aby żaden z przeciwników nie zdołał sięgnąć do walecznego młodzieńca.

Jeszcze długą chwilę Hektor walczy z trupią armią, przeskakując między nieumarłymi zastępami i wycinając je bez opamiętania. Walka trwa aż do momentu, w którym Hektor przecina powietrze, nie natrafiając na żadnego przeciwnika. Rozpędzone ostrze zakręca Hektorem i wbija się w stos kości. Hektor szybko odzyskuje równowagę i ze zdumieniem zauważa, że wszystkie trupy wokół niego leżą całkowicie martwe. Niemalże cały zamkowy dziedziniec wypełniony jest zdruzgotanymi szczątkami, znad których unosi się zielona, cuchnąca mgła.

Iskry ZagładyWhere stories live. Discover now