Rozdział Czternasty 1/3

5 1 1
                                    


Zanim zmienisz spodnie, sprawdź wcześniej co masz w kieszeniach

Leżąc wygodnie na łóżku i popijając ziołowy napar, Leinteth zastanawia się nad najróżniejszymi możliwościami użycia zdobytego kryształu. Przyglądając się jego gładkim, zielono-błękitnym, lśniącym ścianom, bohater rozważa, jaką skrywają w sobie moc. Wydaje mu się ona równie przerażająca, co i bezsensowna.

Leintethowi przypomina się znana w całym Etriadorze bajka o diamentowym gnomie, który spełniał pięć życzeń. Gdyby jednak poprosić gnoma, żeby spełnił ich więcej, gnom się wściekał, uciekał i więcej się nie pokazywał. Zaś teraz Leinteth trzyma w ręku kryształ, za pomocą którego mógłby z bezwysiłkową łatwością spełnić każde swoje życzenie.

- No dobrze, co by tu sobie stworzyć? – pyta samego siebie Leinteth. – Może tak na dobry początek sobie herbatki doleję?

Bohater wyciąga kryształ w stronę kubka, próbując skupić swoje myśli na stworzeniu ziołowego napoju. W jego umysł wdzierają się od razu ponure myśli.

- To bez sensu – stwierdza Leinteth z uśmiechem pełnym rezygnacji i spogląda z pogardą na trzymany w ręku kryształ. – Mogę mieć wszystko co tylko zechcę, a tu się okazuje, że nie istnieje nic, czego bym pragnął.

Nie to jednak jest prawdziwym problemem Leintetha. Według bohatera, cokolwiek stworzyłby za pomocą tego kryształu nie byłoby ani trochę autentyczne. Byłby to jedynie dowód, że ludzki umysł jest w stanie stworzyć dosłownie wszystko, byleby tylko zakryć przerażającą pustkę. Całe życie i cały świat wydaje się być wyłącznie wielkim kłamstwem.

To, co czyni życie niezwykłym i autentycznym, to jego nieprzewidywalność. To możliwość podejmowania decyzji, lepszych, bądź gorszych. Świat nie byłby taki piękny, gdyby tworzył go wyłącznie jeden umysł. Jego wspaniałość to również jego różnorodność. I także brak wpływu na to, jak porusza się rzeka czasu. Płynąc swobodnie, bez zaburzania jej nurtu, może płynąć i całą wieczność.

Moc kryształu, zdolna zaburzyć cały porządek świata, kierowałaby go jedynie ku pustce. Wszystko co cenne straciłoby swoją wartość, gdyby było na wyciągnięcie ręki.

Leintethowi przychodzi przez chwilę do głowy myśl, żeby użyć mocy kryształu, aby zniszczyć nim wszystkie choroby i zakończyć konflikty. Od razu jednak uświadamia sobie, że gdyby ludzie nie musieliby dbać o swoje zdrowie, prędko bezmyślnie pomknęli by w kierunku nieuchwytnej samodestrukcji. Świat momentalnie zaroiłby się od szalonych degeneratów i zrozpaczonych alkoholików. Zaś świat bez możliwości konfliktów stałby się straszliwie ograniczony i zwyczajnie nudny. Moc kryształu mogłaby zmusić ludzkość do spokojnego, prostego, pokojowego życia. Byłoby to jednak życie pozbawione wolnej woli. Leinteth nie życzyłby komukolwiek takiego życia.

Ostatecznie dla dobra swojego umysłu i dla dobra reszty świata, bohater postanawia powierzyć ten kryształ ludowi Neavry, do użycia go w jednym tylko celu, jakim jest otwarcie przejścia do świata Krekinosa.

Tylko czy ten Krekinos jest rzeczywiście kimś prawdziwym? Czy nie będzie wyłącznie ucieleśnionym wytworem wyobraźni ludu Neavry i Najwyższego Kapłana? Leinteth wzrusza ramionami i stwierdza, że to nie jego sprawa. Wstaje z łóżka, chowa kryształ do kieszeni i opuszcza swój pokoik wewnątrz drzewa.

- Piękną pieśnią witam świat! Niechaj jasno lśni poranka blask!

- Zamknij ryj popaprańcu!

Na twarzy Leintetha mimowolnie pojawia się radosny uśmiech, kiedy po raz kolejny uświadamia sobie piękno świata, w którym żyje i bardzo specyficzną uprzejmość żyjących w nim innych osób. Chłodny powiew wiatru rozwiewa ponure myśli Leintetha, jakoby miał żyć w nieistniejącym świecie. Biorąc głęboki wdech Leinteth wyczuwa, jaką ilością doznań przepełniona jest każda sekunda życia.

Iskry ZagładyWhere stories live. Discover now