Rozdział 30

239 9 0
                                    

POV. Naomi

- Daniel powiedz mi proszę, że coś masz - spojrzałam błagalnie na  przyjaciela, który właśnie wszedł do mojego gabinetu.

- Niestety, ale na razie nic nie mam. Rozszyfrowanie ich kodów trochę potrwa, to nie są byle jacy gangsterzy tylko doświadczeni, którzy znaleźli już niejednego człowieka na świecie chociaż dobrze się ukrywał - podszedł do mnie ze zrezygnowaniem na twarzy.

Westchnęłam głośno wstając z fotela. Podeszłam do okna i przymknęłam oczy chcąc się w ten sposób uspokoić. Zadzwoniłam dzisiaj rano do Daniela i poprosiłam go, żeby znalazł mi wszystko co się da na tych ludzi. Jednak jak się okazuję to wcale nie jest takie proste, a my mamy mało czasu. Na jutro muszę zaplanować akcje, a na razie w ogóle nie wiem od czego miałabym zacząć.

- Szukaj dalej i jak coś znajdziesz natychmiast daj mi znać - odwróciłam się do przyjaciela, który patrzył na mnie ze zmartwieniem na twarzy.

- Wszystko będzie dobrze, coś wymyślimy zobaczysz - objął mnie ramionami, a ja wtuliłam się w niego. 

Chciałam wierzyć w jego słowa, ale musiałam być przygotowana na to, że coś pójdzie nie tak. Czułam, że nie jestem w stanie przechytrzyć tych gangsterów tak bardzo jakbym chciała. Może i zdołam ochronić Laurę, ale czy nikt inny na tym nie ucierpi? Tego nie wiem i właśnie ta niewiedza mnie niepokoi. 

Daniel wyszedł godzinę temu, a ja wciąż stoję w tym samym miejscu i zastanawiam się nad najlepszym sposobem przeprowadzenia jutrzejszej akcji. Nie mogę dopuścić do tego, żeby któreś z moich ludzi ucierpiało, ale nikt nie powiedział, że ja nie mogę. Jeśli to jest jedyne wyjście, aby nikt nie ucierpiał to jestem w stanie się poświęcić. Jedyne co mnie dołuję w tym planie to, to że jeśli coś mi się stanie nigdy więcej nie zobaczę Luny. Nigdy więcej jej nie pocałuje ani nie przytulę, nie powiem jej, że ją kocham. Teraz kiedy w końcu znalazłam odpowiednią osobę okazuję się, że muszę poświęcić swoje szczęście, aby ratować dziewczynę, która jeszcze kilka lat temu życzyła mi śmierci. Każdy na moim miejscu zapewne odesłałby Laurę do diabła, ale ja taka nie jestem. Ojciec nauczył mnie, że każdy popełnia błędy, ale jeśli ich żałuję to zasługuję na drugą szansę. A Laura jest osobą, która żałuję więc nie mogę pozwolić by ci gangsterzy ją zabili. 

W końcu postanowiłam, że wrócę do domu i zwołam zebranie gangu. Powiem im jaki jest plan na jutrzejszą akcję i z samego rana ruszamy na wojnę. Nie mam zbyt wiele czasu na pożegnanie się z bliskimi więc muszę zrobić to jeszcze dziś ponieważ jutro nie będę miała na to czasu. Zabrałam swoją torebkę i wyszłam z biura zamykając je na klucz. Po kilkunastu minutach dotarłam do domu, gdzie szybko się przebrałam, a następnie pobiegłam do pokoju Mackenzie. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam zaproszenie weszłam do środka.

- Hej siostrzyczko - powiedziałam siadając obok niej na łóżku.

- Hej coś się stało? - zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.

- Nie, ale chciałam ci coś powiedzieć - złapałam jej dłonie w swoje po czym spojrzałam na dziewczynę.

- Posłuchaj zawsze będziesz moją siostrzyczką i zawsze będę cię kochać. Musisz o tym zawsze pamiętać, ale gdyby mi się coś stało to musisz mi obiecać, że zawalczysz o Emilię i będziecie razem szczęśliwe tak? - zapytałam patrząc na nią z powagą.

- Siostra o czym ty mówisz co niby miałoby ci się stać? - pokręciła głową.

- Nie wiadomo co się jutro wydarzy, a ja chcę mieć pewność, że to zrobisz gdybym nie mogła tego dopilnować - powiedziałam starając się zachować spokojny ton.

Zawsze RazemWhere stories live. Discover now