Rozdział 35

186 11 0
                                    

POV. Naomi

Właśnie wyszła ode mnie Luna, która siedziała ze mną dobre kilka godzin, opowiadała mi co słychać w pracy i że Chloe świetnie daje sobie radę w roli mojego zastępcy. Mimo, że pracuje u mnie od niedawna to już pracuję tak, jakby była moją asystentką od dobrych kilku lat, a nie tygodni. Przyznaję, że jestem bardzo zadowolona z jej pracy i nie żałuję, że dałam jej szansę. Obecnie czytam książkę, ponieważ nie mam co tutaj zbytnio robić więc, żeby się nie nudzić zagłębiłam się w dość intrygujący kryminał. 

Niestety moje czytanie przerwało nagłe otworzenie się drzwi do mojej sali, podniosłam wzrok z nad książki, zdziwiona tym, kto tak nagle postanowił mnie odwiedzić, a kiedy zobaczyłam Sarę, która patrzyła na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem wiedziałam, że sprawa jest poważna. Odłożyłam książkę cicho wzdychając i wskazałam na krzesło obok łóżka, dziewczyna po chwili wahania usiadła na nim, a ja spojrzałam na nią pytająco.

- O co chodzi? - zapytałam poprawiając swoją pozycję, na tym niewygodnym łóżku.

- Naomi wiem, że to dla ciebie ciężkie, ale powiedz mi prawdę? Czy ty na pewno dobrze się czujesz z tym, że zostałaś postrzelona? - zapytała ciężko wzdychając.

- Sara przecież wiesz, że na własne życzenie zostałam postrzelona i nie żałuję tego - powiedziałam prawdę.

- Tak, ale zbyt dobrze cię znam, żeby uwierzyć, że nawet jeśli sama tego chciałaś to, że z twoją psychiką wszystko jest tak jak powinno. Doskonale wiem, jak działają na ciebie wypadki, w których ocierasz się o śmierć, a tutaj było blisko. Może miałaś więcej szczęścia niż kilka lat temu, ale jednak - złapała mnie za dłoń i spojrzała na mnie z troską w oczach.

Przymknęłam oczy na słowa mojej przyjaciółki, to prawda, że kiedy ocieram się o śmierć później ciężko mi się z tego podnieść, bo to zawsze zostawia w mojej głowie ślad, ale tym razem to co innego.

- Kochana, wiem, że się o mnie martwisz i niejednokrotnie przekonałam się, że zdecydowanie znasz mnie lepiej niż ja sama znam samą siebie, ale tym razem z moją psychiką jest wszystko dobrze. Kiedy rzuciłam się, aby ratować Laurę, byłam świadoma tego co robię i że mogę umrzeć, jednak zanim zemdlałam obiecałam sobie, że nie poddam się bez walki choćby mieli mnie operować kilkanaście godzin. Wiedziałam, że nie mogę zostawić Luny bo za bardzo ją kocham, aby tak po prostu się poddać i zostawić ją tutaj ze złamanym sercem. Naprawdę wszystko jest w porządku, bo dzięki Lunie wierzę, że dostałam drugą szansę i teraz nie mogę jej zmarnować, dlatego obiecałam Lunie, że nigdy więcej nie będę się tak poświęcać - wyznałam i po minie mojej przyjaciółki mogłam wywnioskować, że ostatnie zdanie ją zaskoczyło.

- Chcesz mi powiedzieć, że obiecałaś Lunie, że nigdy więcej nie będziesz narażać swojego życia dla innych? - zapytała w szoku.

- Tak, to właśnie jej obiecałam i zamierzam dotrzymać słowa - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Ale jak to? Jak ona to zrobiła? Nikt do tej pory nie był w stanie cię do tego zmusić, a ona zrobiła to od tak? - Sara wyraźnie zaskoczona dokonaniem Luny zaczęła zadawać tysiąc pytań na raz.

- Widzisz Luna to wyjątkowa osoba, a ja nigdy nie spotkałam nikogo tak wyjątkowego. Nigdy też nie zależało mi na nikim tak jak na Lunie, wiem, że to ta jedyna, na którą czekałam całe życie i zrobię dla niej wszystko, nawet zrezygnuję z własnego szczęścia jeśli będzie trzeba - wyznałam coś co sama niedawno sobie uświadomiłam.

- Cieszę się, że w końcu znalazłaś osobę, z którą jesteś szczęśliwa i będę musiała podziękować Lunie za to, że dokonała niemożliwego - zachichotała przytulając mnie, a ja od razu się w nią wtuliłam.

Zawsze RazemWhere stories live. Discover now