Rozdział 33

180 13 0
                                    

POV. Mackenzie

Od kilku godzin siedzę przy Naomi, która do tej pory się nie obudziła. Kiedy przyjechałam tu rano zostałam Lunę, która zapewne siedziała tutaj całą noc, wysłałam ją do domu, żeby odpoczęła i chociaż niechętnie to zrobiła to co powiedziałam. Od tamtej pory ja siedzę przy mojej siostrze, lekarze mówią że nie znają powodu, dlaczego jeszcze się nie obudziła, ale są dobrej myśli. 

- Siostrzyczko musisz walczyć, musisz do nas wrócić. Nie mogę cię stracić, wiem, że ostatnio mniej czasu z tobą spędzałam zaniedbałam cię, dlatego jak tylko wyzdrowiejesz obiecuję, że ci to wynagrodzę. Wiesz, mama też się bardzo martwi, jednak nie ma pojęcia jak znalazłaś się w tak niebezpiecznej sytuacji. Wiesz, że będziesz musiała jej to wytłumaczyć, zapewne nie przyjmie tego najlepiej, ale wiem, że sprawisz, że to zaakceptuję - wyznałam szeptem czując, jak  po moich policzkach spływają łzy. 

Przymknęłam oczy i  ścisnęłam dłoń siostry, którą ciągle trzymam i nie zamierzam puszczać. Nie wyobrażam sobie, żeby nagle miało jej nie być w moim życiu. Od dziecka miałyśmy wyjątkową relacje jako siostry i zawsze broniłyśmy siebie nawzajem, pamiętam jak w podstawówce obroniła mnie przed taką dziewczynką, która ciągle mnie zaczepiała. Kiedy Naomi jej nagadała więcej się do mnie nie zbliżyła, a ja miałam spokój. 

Nagle poczułam, jak coś mocno ściska moją dłoń, otworzyłam załzawione oczy i spojrzałam na twarz mojej siostry, kiedy zobaczyłam, że otworzyła oczy na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Naomi słyszysz mnie? - zapytałam łamiącym głosem.

- Mackenzie - wyszeptała zachrypniętym głosem.

- Leż spokojnie, pójdę po lekarza - wstałam z krzesła i szybko pobiegłam po lekarza. Poinformowałam go, że Naomi się obudziła, a on od razu udał się ze mną do sali, w której leży moja siostra.

- No nareszcie się pani obudziła, już zaczynaliśmy się martwić - lekarz zbadał Naomi po czym zadał jej kilka pytań dotyczących jej samopoczucia.

- Panie doktorze, kiedy będę mogła stąd wyjść? - zapytała po chwili.

- Jutro zrobimy badania i jeżeli wszystko będzie dobrze za kilka dni wróci pani do domu - odpowiedział mężczyzna po czym wyszedł zalecając Naomi, żeby dużo odpoczywała.

- Siostrzyczko tak się cieszę, że się obudziłaś - podeszłam do dziewczyny, która próbowała ułożyć się w wygodnej pozycji.

- Ja też się cieszę, że żyję - wyraźnie odetchnęła z ulgą, kiedy zdała sobie sprawę, że wciąż jest na tym świecie.

- Wszyscy się o ciebie martwili wiesz - westchnęłam przytulając siostrę.

- Wiem, ale już jest dobrze. A Mackenzie gdzie jest Luna? - zapytała nie pewnie.

- W domu, wysłałam ją tam, żeby odpoczęła po tym jak spędziła przy twoim łóżku całą noc - wyznałam z uśmiechem.

- Była tu? - zapytała z lekkim uśmiechem.

- Oczywiście, ani na krok cię nie opuszczała. Ona martwiła się o ciebie najbardziej ze wszystkich, widać, że bardzo cię kocha - wyznałam coś co zauważyłam już dawno temu.

- Wiem ja też ją kocham, dlatego muszę z nią porozmawiać - powiedziała z uśmiechem.

- Zadzwonię do niej, a ty odpoczywaj - powiedziałam wyciągając telefon z kieszeni. Wybrałam numer Luny i już po chwili usłyszałam jej głos w słuchawce.

- Halo? - zapytała na wstępie.

- Luna musisz przyjechać do szpitala, Naomi się obudziła - powiedziałam radośnie.

- Zaraz będę - powiedziała po czym się rozłączyła.

POV. Naomi

Właśnie zostałam sama w sali, ponieważ Mackenzie pojechała do Emilii, a ja postanowiłam poczytać książkę, którą kupiła mi młoda w szpitalnym sklepie. Naprawdę, kiedy się obudziłam i zobaczyłam moją siostrę odetchnęłam z ulgą, że wciąż żyję, pamiętam, że kiedy wtedy rzuciłam się aby ochronić Laurę myślałam tylko o tym bym to przeżyła i mogła wrócić do Luny i przyjaciół, których tak bardzo nie chciałam zostawiać. 

Ta książka jest naprawdę ciekawa, właściwie to jest to jakiś kryminał, który nieźle mnie wciągnął. Przeczytałam już ponad 100 stron i dalej nie mam dość, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i nie podnosząc wzroku z nad książki krzyknęłam "proszę". A kiedy ktoś wszedł do środka i się nie odzywał przez kilka minut w końcu podniosłam wzrok z nad książki i spojrzałam na osobę, którą tak bardzo w tej chwili chciałam zobaczyć. To jedyna osoba, o której myślałam przez cały ten czas. Luna stała przed moim łóżkiem i patrzyła na mnie ze łzami w oczach, odłożyłam książkę, która w tym momencie przestała mnie interesować za to rozłożyłam szeroko ramiona dając tym gestem znać Lunie , żeby tu podeszła, a kiedy to zrobiła wpadła w moje ramiona, a ja objęłam ją szczelnie przytulając ją do mojej piersi. Dziewczyna mocno mnie objęła jakby chciała poczuć czy to naprawdę ja, a po chwili wybuchła niekontrolowanym płaczem. Pocałowałam ją w głowę jeszcze bardziej tuląc ją do siebie.

- Cśssi skarbie jestem tutaj - szeptałam jej do ucha, chcąc ją uspokoić, co udało mi się dopiero po chwili.

- Tak bardzo się bałam - wyznała drżącym głosem.

- Wiem kochanie, ale już wszystko jest dobrze - ciągle całowałam jej głowę chcąc w ten sposób pokazać jej, że naprawdę tu jestem.

- Dlaczego mi to zrobiłaś? - zapytała po chwili odsuwając się ode mnie.

- Nie mogłam pozwolić, żeby postrzelił Laurę - wyznałam cicho.

- Ona mnie nie obchodzi, nie rozumiem dlaczego naraziłaś własne życie dla osoby, która kiedyś skrzywdziła ciebie i Sarę - w jej oczach widziałam niezrozumienie i żal.

- Kochanie wiem, że wydaje się, że po tym co mi zrobiła powinnam jej nienawidzić i mieć w dupie co się z nią stanie, ale ojciec zawsze mnie uczył, że nieważne jakie ktoś mi zrobił w przeszłości świństwo, bo jeśli się zmienił i naprawdę żałuję swoich błędów to zasługuję na drugą szansę. A wiem, że Laura żałuję dlatego dałam jej drugą szansę i nie mogłam pozwolić by stała się jej krzywda. Gdyby tak się stało, a ja mogłabym jej pomóc do końca życia miałabym wyrzuty sumienia, że nic nie zrobiłam, że zachowałam się egoistycznie myśląc tylko o sobie, proszę cię Luna musisz mnie zrozumieć - wyznałam łamiącym się głosem.

- Rozumiem, ale widok ciebie w kałuży krwi sprawił, że moje serce krwawiło, dobrze wiesz, że nie zniosłabym tego, gdybym cię straciła. Nie umiałabym żyć bez ciebie, dlatego obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz. Rozumiem, że masz dobre serce i chcesz pomagać ludziom, ale musisz też pomyśleć o mnie i o tym jak ja się poczuję - wyznała łapiąc moją twarz w dłonie.

- Dobrze, obiecuję - dałam jej słowo. Słowo, które jest dla mnie warte niż cokolwiek innego. Wiem, że nie mogę go złamać, jeśli złamałabym złożoną obietnicę to, to byłoby dla mnie gorsze niż jakbym kogoś zabiła.

- Kocham Cię i nie rób mi tego więcej - złączyła nasze czoła razem patrząc mi głęboko w oczy.

- Ja też cię kocham, najbardziej na świecie - odpowiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w czułym pocałunku. 

Tak dobrze jest znów czuć jej usta, ostatnio myślałam, że już nigdy więcej nie będzie mi dane jej pocałować, ale świat postanowił dać mi kolejną szansę. To musi być jakiś znak, a skoro dostałam kolejną szansę nie mogę jej zmarnować, nie mogę ponownie narazić Luny na takie cierpienie, dlatego zrobię wszystko by wynagrodzić mojej ukochanej to co musiała ostatnio przejść. 

Zawsze RazemDonde viven las historias. Descúbrelo ahora