Rozdział 81

99 6 0
                                    

POV. Naomi

W drodze do jak zakładałam ich bazy myślałam tylko, o tym co zrobię jeśli Luna nigdy nie wybaczy mi tego, w jaki sposób postąpiłam. Liczę jednak na to, że zrozumie, dlaczego nie miałam innego wyjścia, jak tylko zgodzić się i pojechać z nimi. Wsiadłam do tego samochodu wiedząc, że nie mam innego wyjścia, ale również ze świadomością, że chłopcy jadą za nami i że jak tylko będzie okazja to mnie odbiją, a z resztą ja też nie zamierzam siedzieć grzecznie. 

- Czego ode mnie chcecie? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że samochód zatrzymał się przed jakimś wielkim domem.

- Chcemy, żebyś zostawiła nas w spokoju - odpowiedział jeden z chłopaków.

- Myślicie, że zabierając mnie i grożąc mojej przyjaciółce sprawicie, że zostawię was w spokoju? Myślałam, że jesteście mądrzejsi - powiedziałam kpiącym tonem głosu.

- Słuchaj, jeśli chcesz wrócić cała i zdrowa to lepiej oszczędź sobie takie komentarze - ostrzegł mnie szef gangu, ale dobrze wiedziałam, że nie zrobią mi nic poważniejszego, niż co najwyżej pobicie.

Postanowiłam na razie pozostać w ciszy i obserwować tych kolesi, którzy myślą, że mają doskonały plan i że uzyskają to czego chcą. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą. Zabrali mnie do własnej bazy i nawet mnie nie obezwładnili, jakby nie wierzyli, że mogę być dla nich zagrożeniem. Nie wiedzą, że zabierając mnie tutaj dali mi doskonałą okazję na uzyskanie dowodów przeciwko nim i na to, że handlują narkotykami. 

Po chwili wysiadłam z samochodu, a jeden z kolesi zaprowadził mnie do środka gigantycznej wili, usiadłam sobie wygodnie na kanapie i czekałam, co się zaraz wydarzy, ale nikt do mnie nie przyszedł, za to wszyscy zeszli na dół zostawiając mnie tutaj samą i z możliwością swobodnego poruszania się po pomieszczeniu. Ci idioci to naprawdę jacyś amatorzy, którzy nie wiedzą, jak zachować się względem wroga. Wstałam z kanapy i postanowiłam się rozejrzeć. Przeszłam cały parter i nic ciekawego nie znalazłam, dopóki nie odkryłam kryjówki pod podłogą. Kiedy stanęłam na panelach, jedna deska dziwnie zaskrzypiała, a to znaczy, że nie jest przymocowana.

Kucnęłam i rozglądając się, czy nikogo nie ma w pobliżu podważyłam ją po czym podniosłam i odkryłam średniej wielkości pudełko, w którym znajdował się niezły zapas narkotyków, ale to nie wszystko. Kiedy sięgnęłam ręką głębiej odkryłam mnóstwo papierów, które były dowodami na nielegalne działania ich gangu. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i wyciągnęłam telefon z kieszeni, ponieważ ci kolesie są tak głupi, że nawet nie pomyśleli o tym, żeby zabrać mi telefon, dlatego sfotografowałam te dokumenty oraz worki z narkotykami, a następnie szybko schowałam telefon i posprzątałam wszystko tak, żeby się nie zorientowali, że coś odkryłam, jednak kiedy się podniosłam zobaczyłam szefa gangu, który na pewno widział, jak odkładałam deskę na swoje miejsce i w tym momencie nie patrzył na mnie przyjaźnie, raczej wygląda na bardzo wkurzonego i zirytowanego.

- Nie powinnaś była tego znaleźć - jego głos brzmiał tak, jakby chciał mi powiedzieć, że teraz będę mieć poważne kłopoty, ale ja się go w ogóle nie bałam.

- Jeśli nie chciałeś, żebym to odkryła, to trzeba było bardziej mnie pilnować, ale widzę, że ty i twoi ludzie nie jesteście doświadczeni w tym fachu i jeszcze sporo przed wami, jeśli w ogóle będziecie mieli możliwość to kontynuować - powiedziałam z kpiną w głosie i zaśmiałam się pod nosem.

- Może i w porywaniu ludzi nie jestem doświadczony, ale za to w biciu jestem całkiem dobry - oznajmił poważnie i podszedł do mnie nastawiony już do walki.

- W takim razie pokaż, co potrafisz - rzuciłam mu wyzywające spojrzenie, a chłopak ruszył w moją stronę i zamachnął się na mnie, jednak ja z łatwością uniknęłam jego ciosu.

Zawsze RazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz