Rozdział 50

153 12 0
                                    

POV. Naomi

Weszłam do kuchni jeszcze zaspana, ale kiedy zobaczyłam moją mamę siedzącą na tarasie z kubkiem kawy w dłoniach od razu wróciło do mnie całe zmartwienie. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam obok kobiety, która jak tylko mnie zauważyła posłała mi nie pewny uśmiech.

- Jak się czujesz mamo? - zapytałam naprawdę zmartwiona.

- Nie najlepiej, ale jakoś się trzymam - odpowiedziała sarkastycznym tonem.

- Mamo obiecuję ci, że znajdę Taylora i zrobię wszystko, żeby do ciebie wrócił - oświadczyłam całkowicie poważnie.

- Kochanie, ja wiem, że ty się o mnie martwisz, ale ja nie sądzę, że on zechce do mnie wrócić - powiedziała przybita.

- Nie mów tak, przecież on cię kocha i skoro wyjechał dla twojego dobra to i wróci dla ciebie, zobaczysz - zapewniłam rodzicielkę, która tylko pokręciła głową i położyła głowę na moim ramieniu cicho wzdychając.

Zjadłyśmy razem śniadanie, a potem musiałam się zbierać do pracy, dlatego zadzwoniłam do Mackenzie, która miała mieć dzisiaj wolne , żeby przyjechała tutaj i zaopiekowała się mamą pod moją nieobecność. A kiedy młoda przyjechała pojechałam do firmy, gdzie miałam spotkanie z naszym stałym klientem, oczywiście spotkanie przebiegło pomyślnie, a ja sprzedałam kolejny samochód z najnowszej kolekcji. 

Po spotkaniu musiałam przejrzeć i zaakceptować kilka projektów, które obecnie są w realizacji, a potem mogłam się zbierać. Miałam zamiar jechać od razu do domu, ale uniemożliwił mi to telefon od Marcusa, który poinformował mnie, że znalazł Taylora. Okazuję się, że partner mojej mamy wyjechał do Paryża, gdzie wynajął sobie pokój w hotelu i tam się obecnie ukrywa. Marcus wysłał mi adres tego hotelu i wszystkie potrzebne dane, a ja zdecydowałam, że polecę tam jeszcze dzisiaj. Po jutrze wylatuję z dziewczynami do Barcelony, więc muszę te sprawę załatwić jak najszybciej. 

Wsiadłam w samochód i w drodze do domu zadzwoniłam do Chloe. Miałam zamiar zaproponować jej, żeby poleciała ze mną, nie chciałam lecieć tam sama głównie z tego powodu, że gdybym poleciała tam sama to nie miałby mnie, kto pilnować przez co mogłabym zrobić coś głupiego, dlatego wolę się zabezpieczyć, a już kiedyś przekonałam się, że do takich spraw Chloe jako moja wspólniczka nadaję się idealnie.

- Tak Naomi? - usłyszałam głos przyjaciółki już po dwóch sygnałach.

- Cześć, słuchaj co teraz robisz? - zapytałam, ponieważ wolałam się upewnić, że nie popsuję jej jakiś planów.

- Nic ciekawego, właściwie to planowałam spędzić leniwie dzień na kanapie przed telewizorem, a coś się stało? - zapytała podejrzliwie.

- Chciałabym, żebyś poleciała ze mną do Paryża - wyznałam cicho wzdychając.

- No dobrze, ale po co? - zapytała zaciekawiona.

- Muszę kogoś sprowadzić z powrotem do Madrytu i potrzebuję, żebyś w razie czego mnie pilnowała, jeśli się zgadzasz to spotkajmy się za godzinę na lotnisku i nie martw się wrócimy jutro po południu - oznajmiłam szczerze.

- Dobrze, w takim razie do zobaczenia - odpowiedziała, a następnie się rozłączyła.

Odetchnęłam głośno, po czym wcisnęłam pedał gazu ruszając na światłach, które zmieniło się na zielone. Cieszyłam się, że Chloe zgodziła mi się towarzyszyć w tej krótkiej podróży, ponieważ nie zamierzam zbyt długo tam zostawać. Wiem, jednak, że zanim polecę do Paryża muszę porozmawiać z Luną, ponieważ nie mogę jej nic nie powiedzieć. Kiedy dotarłam do domu szybko pobiegłam na górę, gdzie spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie kupiłam dwa bilety na samolot, który odlatuję dokładnie za półtorej godziny. Po upewnieniu się, że wszystko co mi potrzebne mam, zadzwoniłam do siostry, aby powiedzieć jej o moich zamiarach i poprosić, żeby przez ten czas miała oko na mamę, a później wyszłam z domu i po zamknięciu go na klucz wrzuciłam torbę do bagażnika i wsiadłam do samochodu, którym kierował Bruno. Powiedziałam mu, żeby zawiózł mnie do Luny, co oczywiście zrobił bez zadawania pytań. 

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam, aż moja ukochana raczy mi otworzyć. Po chwili stanęła w drzwiach, a ja od razu mocno ją przytuliłam, czułam, że dziewczyna jest zdezorientowana moim zachowaniem, ale i tak mocno mnie objęła i weszłyśmy do środka.

- Co się dzieję? - zapytała, kiedy się od niej odsunęłam.

- Muszę wyjechać na jeden dzień do Paryża - powiedziałam siadając na kanapie w salonie.

- Nie rozumiem, po co? - zapytała zaskoczona.

- Moja mama wczoraj wieczorem przyjechała do mnie kompletnie załamana, powiedziała mi, że Taylor zostawił ją i wyjechał i że podobno zrobił to dla jej bezpieczeństwa, ale mama jest w totalnej rozsypce, dlatego zadzwoniłam wczoraj do Marcusa, żeby znalazł Taylora i dzisiaj do mnie zadzwonił z informacją, że Taylor jest w Paryżu i że ukrywa się w hotelu. Chcę, żeby mama była szczęśliwa, dlatego polecę tam, przemówię Taylorowi do rozumu i każe mu wracać do mamy - oznajmiłam całkowicie poważnie.

- No dobrze, ale nie puszczę cię samej - od razu zaczęła się martwić.

- Spokojnie kochanie nie będę sama, Chloe ze mną leci - powiedziałam, a na tę wiadomość Luna odetchnęła z ulgą.

- W porządku, ale uważaj na siebie i zadzwoń do mnie jak dolecisz - poprosiła, a ja zgodziłam się bez wahania.

- Będę tęsknić - szepnęła, kiedy wychodziłam.

- Ja też, ale jutro wrócę - odpowiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Po pożegnaniu się z moją dziewczyną, co wcale nie było łatwe wsiadłam do samochodu i cicho westchnęłam uśmiechając się do siebie jak głupia. Cieszyłam się, że Luna rozumie sytuację i nie próbowała mnie zatrzymać tylko mnie wspiera w tym wszystkim, ta dziewczyna jest niesamowita i z każdym dniem uświadamiam to sobie coraz bardziej.

- Gdzie teraz? - z moich myśli wyrwał mnie głos Bruna, który zerkał na mnie w wstecznym lusterku.

- Na lotnisko - oznajmiłam, po czym zapięłam pasy.

- No to w drogę - odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę na lotnisko.

Po 20 minutach samochód zatrzymał się na lotnisku,  a ja zabrałam swoją torbę i pożegnałam się z chłopakiem, w końcu weszłam do środka, gdzie spotkałam Chloe, która czekała w kolejce do odprawy. Ustawiłam się tuż za nią i czekałam na moją kolej.

- Przyznam, że zaskoczyłaś mnie tym niespodziewanym wylotem, ale rozumiem, że to coś ważnego - Chloe, jak zwykle rozumie mnie bez słów.

- Dokładnie, dlatego przepraszam, jeśli zepsułam jakieś twoje plany - naprawdę nie chciałam jej przeszkadzać, ale nie chciałam też lecieć sama.

- Daj spokój, nie zepsułaś mi żadnych planów, bo ich nie miałam. Chętnie z tobą polecę, bo w innym wypadku teraz nudziłabym się w domu - przytuliła mnie, a ja byłam jej wdzięczna.

Po odprawie udałyśmy się do samolotu, gdzie na szczęście miałyśmy miejsca obok siebie. Zapięłyśmy pasy podczas startowania, a później zajęłyśmy się rozmową. Chloe opowiadała mi o Laurze i o tym, że ich związek kwitnie,  a ja słuchając tego byłam szczęśliwa, że moja przyjaciółka znalazła sobie kogoś przy kim jest naprawdę szczęśliwa. 

Zawsze RazemWhere stories live. Discover now