Rozdział 76

109 8 0
                                    

POV. Naomi

- Jesteś pewien na 100 %? - zapytałam wstając z fotela i wychodząc za biurka.

- Tak, jestem pewien. Wiem to od samego źródła, a poza tym przecież bym się tu nie fatygował, gdyby to było byle co - odpowiedział poważnie.

Kiedy kilka minut temu Chloe poinformowała mnie, że Max przyjechał i że chcę się ze mną zobaczyć od razu domyśliłam się, że chodzi o sprawę Alexis. Cieszyłam się, że już ustalił to o co go prosiłam i mimo, że byłam zaskoczona tym, że sam się tu pofatygował to nie przypuszczałam, że przyjechał do mnie z tak nieoczekiwanymi wiadomościami.

- Dobra, czyli ustaliłeś, że Alexis wróciła do Madrytu nie po to, żeby naprawić naszą przyjaźń, tylko dlatego, że dostała na mnie zlecenie? Naprawdę chcesz mi powiedzieć, że ktoś kazał jej rozwalić mój związek, a potem mnie zabić? - zapytałam kompletnie oszołomiona tym co usłyszałam chwilę wcześniej.

- Tak, dokładnie to ci przed chwilą powiedziałem i wiem, że się tego nie spodziewałaś, ale mogę wiedzieć co zamierzasz zrobić? - zapytał nie pewnie.

Odetchnęłam głęboko, po czym odwróciłam się do chłopaka tak, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Dobrze wiem, co mam teraz zrobić, a jednak nie mogę uwierzyć, że spotyka mnie coś takiego.

- Najpierw porozmawiam z Luną, a potem zwołam zebranie gangu, na którym ty też będziesz, następnie razem ustalimy plan działania, a potem jak gdyby nic pójdę na imprezę firmową, na której oficjalnie razem z Luną ogłosimy nasze zaręczyny i termin ślubu, a jutro zaatakujemy z zaskoczenia tak, że nie będą się nas spodziewać. Alexis może i jest mądra, ale nie jest sprytna, a przynajmniej nie bardziej ode mnie - oznajmiłam bardzo stanowczo na co Max przytaknął.

- W porządku w takim razie do zobaczenia wkrótce - odpowiedział, po czym opuścił moje biuro, a ja zadzwoniłam do Sary, która na szczęście odebrała już po drugim sygnale.

- Hej, kochana, co potrzebujesz? - kiedy usłyszałam, że ma dobry humor poczułam się źle, że będę musiała jej go zepsuć, ale nie mam innego wyjścia.

- Zwołaj zebranie gangu w bazie za dokładnie 2 godziny i zaznacz, że każdy ma być punktualnie włącznie z tobą inaczej wyciągnę konsekwencje. To naprawdę poważna sprawa i wszyscy musimy być na tym spotkanie, dlatego będzie też Max i Marcus - powiedziałam rzeczowym tonem.

- W porządku, zrozumiałam - powiedziała powoli, ale zdecydowanie.

- Świetnie w takim razie do zobaczenia za 2 godziny - odpowiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torebki, a następnie opuściłam moje miejsce pracy i wróciłam do domu wiedząc, że Luna ma dzisiaj wolne i na pewno siedzi w domu. Kiedy tylko zaparkowałam samochód na podjeździe dosłownie wyskoczyłam z samochodu, po czym wbiegłam do środka już od wejścia wołając ukochaną.

- Kochanie, gdzie jesteś?! - zawołałam nawet nie zdejmując butów.

- W salonie! - odkrzyknęła, ale po tonie jej głosu mogłam powiedzieć, że domyśliła się, że coś się stało.

- Muszę ci pilnie coś powiedzieć - oznajmiłam, gdy tylko weszłam do danego wcześniej pomieszczenia.

- Domyśliłam się, że coś się stało, więc mów - spojrzała na mnie wyczekująco, a ja przeczesałam włosy w geście zdenerwowania.

- Dosłownie kilkanaście minut temu rozmawiałam z Maxem, który przyjechał do firmy i powiedział mi, co tak naprawdę planuje Alexis - odetchnęłam głęboko, po czym kontynuowałam - Więc z tego co dowiedział się Max wynika, że Alexis przyjechała tutaj, ponieważ ktoś wydał na mnie zlecenie, które ona ma wykonać. Dostała rozkaz rozwalenia naszego związku, a potem zabicia mnie - powiedziałam kręcąc głową, kiedy usłyszałam jak to brzmi.

Zawsze RazemWhere stories live. Discover now