ONE

27.9K 796 127
                                    

Wszystkie te zdarzenia zmusiły mnie do najgorszego. Wyprowadziłam się z mojego, ukochanego Nowego Jorku zostawiając piętnastoletniego brata, Mike'a pod opiekę naszej, strasznej ciotki Alice.
Ja chcąc odciąć się na zawsze od wszelkich przykrości jakie mnie spotkały wyjechałam do Seattle, rodzinnego miasta taty. Wszystkie smutki zostały w Nowym Jorku, tutaj chciałam być nową sobą.
Bez pracy, z kilkoma zaoszczędzonymi pieniędzmi i w ciąży z najgorszym dupkiem, jaki powstał...

                                ***

- Co podać?- zapytał kelner podchodząc do mojego stolika. Wszystkie walizki położyłam obok dużego okienka i szukałam czegoś w internecie, gdzie mógłbym zamieszkać.

- Nic, nie mam pieniędzy.- powiedziałam wpatrzona w telefon. Spojrzałam ukradkiem na kelnera. Był wysokim chłopakiem, który nie miał więcej niż ja lat. Jego włosy były w kolorze ciemnego blondu, a oczy brązowe.

Po chwili odszedł, a ja wróciłam do szukania miejsca do spania.
Zaraz wrócił kelner z herbatą, a ja zrobiłam zdziwioną minę.

- Nic nie zamawiałam.- odpowiedziałam zdezorientowana.

- Na koszt firmy.- powiedział blondyn i usiadł naprzeciwko mnie.

- Dzięki.- rzuciłam i zaczęłam mieszać jej zawartość.

- Nigdy ciebie tutaj nie widziałem.- powiedział.

- Przeprowadziłam się dzisiaj i nie mam gdzie mieszkać. Znasz może jakiś pobliski nocleg?- zapytałam zmęczona szukaniem w telefonie.

- Możesz mieszkać ze mną i współlokatorką. Zwolnił nam się akurat pokój, a tak apropo jestem Fred, ale mów mi Freddy.- powiedział i podał mi dłoń. Uścisnęłam ją. Jakby spadł mi z nieba, pomyślałam.

- Jestem Kylie Lober.- powiedziałam, a on się uśmiechnął.

- Jak Kylie Jenner.- zaśmiał się i dodał.- Zaczekaj chwilę na mnie. Zaraz kończę zmianę. Pójdziemy i cię przedstawię.

- Ale nie mam z czego zapłacić czynszu.- powiedziałam, a on machnął ręką.

- Coś się wymyśli.- powiedział i już go nie było.

Szybko minęły te dwadzieścia minut. Freddy ubrał się w kurtkę, chodź było lato i wyszliśmy. Droga do jego domu zajęła nam krótko. Mieszkał niedaleko centrum. Po kilku minutach jazdy autobusem byśmy na miejscu. Okazało się, że to stary budynek. Był zrobiony z cegły, a wszystkie okna były wymienione na nowe.

- Niezbyt urokliwy.- powiedział Freddy i otworzył drzwi do klatki schodowej.

- Jak dla mnie może być.- powiedziałam i poszła za nim na górę. Mieszkał na pierwszym piętrze, gdzie nie było windy.

Wnętrze domu było skromne. Biały korytarz z kilkoma wieszakami i drzwiami prowadzącymi chyba do łazienki. Poszłam za nim dalej.

- Tutaj jest kuchnia i salon, w którym też jemy.- powiedział i wskazał na średniej wielkości pomieszczenie. Było w fioletowymi odcieniu. W rogu znajdowały się dwie, małe kanapy i fotel. Naprzeciwko stała mała plazma, a obok niej było wyjście na balkon. Po drugiej stronie była szara kuchnia z czerwonymi meblami.

- W korytarzu miałaś łazienkę, którą sobie później zobaczysz. Dalej niebieskie drzwi to moje, a drewniane Cassandry.- powiedział i wskazał na nie. Obok wejście do kuchni znajdowały się jeszcze jedne, białe dziwi.

- To twój pokój.- powiedział i otworzył drzwi. W środku nie było nic, oprócz nowoczesnej, rozsuwanej szafy z lustrem i małej, rozkładanej wersalki.

- Dzięki.- powiedziałam i weszła do pokoju.

- Jest cały do twojej dyspozycji. Z pieniędzmi jakoś sobie poradzimy. Przez miesiąc lub więcej nie musisz płacić, ale nie przesadzaj z terminami.- powiedział i się zaśmiał.

- Okay i jeszcze raz dziękuję, że mogę tutaj mieszkać.- powiedziałam, a on machnął tylko ręką.

- Rozgość się. Cassandry nie ma jeszcze, więc później ją poznasz.- powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą...

No witam, witam💙
Widząc, że naprawdę dobrze przyjęła się książka to zacznękontynuować 🙂
W następnym rozdziale podam grafik wstawiania rozdziałów, żeby nie było ciągłych pytań o next 🖒

Pandziorka89

Miss_Hemmings2708

He's Your SonWhere stories live. Discover now