FOUR

17.4K 622 78
                                    

Czekałyśmy przed gabinetem ginekologa. Wokół mnie było kilkanaście kobiet. Niektóre w zaawansowanej ciąży, a inne nie.
Widząc jak podziwiają zdjęcia USG swojego maluszka i przytulają się ze szczęścia, gdzieś we mnie zaczyna rodzic się zazdrość, że ja nigdy nie będę się tak z tego cieszyć jak oni.

- Wiedziałam, kochanie!- krzyknęła młoda dziewczyna wychodząc z gabinetu i rzucając się w ramiona chłopaka. Zaczęli się przytulać i potem wyszli.

- Nie patrz na ich "perfekcyjne" życie.- powiedziała Cassie, robiąc cudzysłów palcami. Uśmiechnęłam się do mniej.

- Kylie Lober.- zawołała pielęgniarka.
Wstałam i razem z Cassie weszłyśmy do środka.

- Witam. Proszę usiąść.- powiedział kobieta w średnim wieku z blond włosami i niebieskimi oczami.

- Dzień dobry, pani Angelo.- powiedziała Cassie.

- Cassie, kontrola?- zapytała wpisując coś w komputer.

- Nie dzisiaj. To Kylie i chcemy zrobić badania dotyczące ciąży.- powiedziała, a kobieta spojrzała na mnie.

- Niech zgodne, wpadka?- zapytała.

- Chyba tak.- odpowiedziałam speszona. Kobieta uśmiechnęła się promiennie.

- Ile lat masz kochanie?- zapytała.

- Osiemnaście.- odparłam patrząc się na swoje ręce.

- Twoja pierwsza wizyta?- zapytała nadal wszytko zapisując w komputerze.

- Jak widać.- powiedziałam i zauważyłam jak kobieta wstaje od biurka.

- Dobrze, zapraszam cię teraz na łóżko. Położ się i podwiń bluzkę.- powiedział i przysunęła komputer do USG. Usiadła na wysokim krześle, a ja położyłam się na łóżku lekarskim.

Nalała mi zimny żel na brzuch i zaczęła jeździć mała gałką. Na monitorze zaczęło się coś dziać. Niestety niezbyt dobrze go widziałam.

- I jest coś Angelo?- zapytała Cassie stojąc obok mnie i trzymając za rękę.

- Widzę pęcherzyk ciążowy co wskazuje, że to najprawdopodobniej czwarty tydzień ciąży. Gratuluję.- powiedziała i wytarła mi brzuch.

Teraz miałam stu procentowe potwierdzenie, że naprawdę jestem w ciąży. Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę.

- Tutaj ma pani zdjęcie.- powiedziała i wręczyła mi zdjęcie USG.

- Dziękuję.- powiedziałam smutno.

- Czemu pani się nie cieszy? To powód do radości.- powiedziała i usiadła za biurkiem.

- Dla Kylie nie.- powiedziała za mnie Cassie.

- Dobrze, do widzenia.- powiedziała

Pożegnałyśmy się i poszłyśmy do pobliskiej kawiarnii.
Siedząc tak i rozmawiając nagle spojrzałam przez okno. Zamurowało mnie.
Szybko wybiegłam na poprzednią uliczkę.

- Mike!- krzyknęłam i mocno go przytuliłam.

- Kylie.- powiedział przytulając mnie.

- Co ty tutaj robisz? Tak daleko od domu?!- zapytałam zaniepokojona.

- Uciekłem od Alice. Przyjechałem do babci, ale jej już tam nie ma.- powiedział i westchnął.

- Boże, jak się cieszę że cię widzę, braciszku.- powiedziałam i zauważyłam jak Cassie idzie w naszą stronę.

- Nie rób siary.- powiedział i odsunął się ode mnie.

- Kylie to ten cały David?!- krzyknęła z daleka. Przyszła obok nas i patrzyła się wściekłym wzrokiem.

- Nie Cassie. To mój piętnastoletni brat, Michael.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.

- Co on tutaj robi?- zapytała.

- Nie wiem, ale będę musiała zadzwonić do cioci.- powiedziałam wyciągając telefon.

- Nie, tylko nie Alice.- powiedział Mike.

- Nie możesz sam tutaj być. Muszę do niej zadzwonić.- powiedziałam, a on zrobił smutną minę.

- Przyjechałem do ciebie, żebyś się mną zaopiekowała. Taka z ciebie siostra.- powiedział i zaczął się rozglądać.

- Dobra. Zostawię cię pod warunkiem, że zadzwonisz do Alice i powiesz że tutaj jesteś. Okay?- zapytałam się Mike'a.

- Może z nami na kilka dni zostać?- zapytałam Cassie.

- Oczywiście. Dla takiego słodziaka wszystko.- odpowiedziała. Zaśmiałam się na jej komentarz i czekaliśmy, aż skończy rozmowę.

- Przyjedzie po mnie w niedzielę.- powiedział Mike ze spuszczoną głową.

- To masz trzy dni męczarni ze mną.- odpowiedziałam ze śmiechem.

- Wolę z tobą niż z Alice.- powiedział.
Wzięłam rzeczy od Cassie i poszliśmy do naszego mieszkania...

Heja💙
Macie tutaj new rozdział xD
Mam nadzieję, że się spodoba 💙

Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now