THIRTY NINE

10.7K 442 34
                                    

David's POV:

Gdy jechałem do Kylie, nie wiedziałem, że coś się stało. Chciałem jak najszybciej być na miejscu, żeby powiedzieć jej o niespodziance, którą dla niej zorganizowałem.

Wysiadłem z samochodu i ruszyłem na klatkę schodową. Zacząłem pukać, ale nikt nie otwierał. Pomyślałem, że Kylie wyszła na spacer, więc szukałem kluczy, które kiedyś mi dała.
Otworzyłem drzwi i jakby nigdy nic, usiadłem na kanapie, włączając telewizję. Zacząłem oglądać to co leciało.

- Z OSTATNIEJ CHWILI. NA GŁÓWNEJ ULICY PROWADZĄCEJ DO PORTLAND ZDARZYŁ SIĘ WYPADEK. MŁODA KOBIETA ZOSTAŁA POTRĄCONA. W CIĘŻKIM STANIE TRAFIŁA DO SZPITALA. DALSZE INFORMACJE ZA CHWILĘ.

Nagle pokazali zdjęcia. To było niedaleko domu jej przyjaciół. Myśląc, że stało się coś złego, zacząłem dzwonić do Kylie. Nie odbierała. Zacząłem się naprawdę martwić.
Cały w nerwach czekałem, aż reklamy się skończą.

- WITAMY PO REKLAMACH.
MAMY ZNACZĄCE INFORMACJE, DOTYCZĄCE WYPADKU. POSZKODOWANA TO KYLIE LOBER.

Tylko dwa wyrazy zmusiły mnie do rzucenia telefonem w ścianę. Rzuciłem się biegiem do samochodu, nie patrząc na przechodniów.

Walić ich, Kylie jest ważniejsza. To matka mojego dziecka...

Nie zważając na światła, czy przechodniów, jechałem w stronę szpitala. Nagle zatrzymał mnie radiowóz. Myślałem, że stracę cierpliwość.

- Dajcie mi ten mandat. Muszę jechać.

- Gdzie Panu tak śpieszno? Małżonka się niecierpli? - zaśmiał się jeden z policjantów. Myślałem, że go rozszarpię.

- Dla Pana wiadomości, matka mojego dziecka została potracoana i walczy teraz o życie. Dajcie już ten mandat i mnie puśćcie.

Po kilkunastu minutach zacząłem jechać - już nieco ostrożniej.
Gdy dojechałem pod szpital, cały się trzęsąc wszedłem do środka.

- Gdzie leży Kylie Lober?! - zapytałem recepcjonistki.

- Kim pan dla niej jest? - zapytała wpisując coś na klawiaturze.

- Czy to ważne? - zapytałem z pretensjami. Ileż można czekać?!

- Oczywiście. Jeśli nie jesteś nikim z rodziny to nieste...

- Mężem, znaczy narzeczonym. Niedługo mamy się pobrać.

- Sala 204. Windą na piętro 4 i potem w lewo. Na samym końcu. Życzę powrotu do zdrowia. - powiedziała i uśmiechnęła się miło. Odwzajemniłem i szybko pobiegłem do windy.

Zacząłem brutalnie naciskać przycisk windy. Gdy w końcu się zamknęła, pragnąłem być tylko przy niej. Przy... matce mojego dziecka. Niby kim ona dla mnie była? Tylko przygodą z liceum, prawda? Tylko zabawką?
Sam nie wiedziałem tego.
Gdy uciekła do Seattle, długo nie mogłem się pozbierać, dlaczego? Nie wiedziałem. Wtedy pojawiła się Miley i wszystko się zmieniło, gdyby nie zaczęła mnie zdradzać, to byłaby moją żoną. Nie jest mi przykro z tego powodu.
Kiedy dowiedziałem się, że mam syna, byłem bardzo zaskoczony, ale również wkurzony i szczęśliwy. Musiałem ją odnaleźć, za wszelką cenę.

Na odpowiednim piętrze, biegiem szukałem odpowiedniego pokoju. Na korytarzu zauważyłem jej przyjaciół. Spojrzałem na napis, znajdujący się na drzwiach. Okazał się nim OIOM.
Nie patrząc na lekarzy, wpadłem do pokoju.

Leżała tam. Jej brązowe włosy, spoczywały na białej poduszce. Była przykryta do połowy, białą pościelą, a jej dłonie leżały wzdłuż jej ciała. Całe posiniaczone i zabandażowane. W jednej z nich, znajdował się wenflon. Zabandażowana głowa, wielka, niebieska rura w buzi, podłączona do respiratora.

- Nie może Pan tu być. Proszę wyjść. - powiedziała czarnoskóra pielęgniarka, wypychając mnie z pokoju.

Założyłem ręce za głowę i zwróciłem do tamtych. Nie wiedząc co im powiedzieć, usiadłem na ławce i czekałem...

No witam. 💙
Na wstępie tego rozdziału chciałabym podziękować wszystkim za prawie 40k wyświetleń! Naprawdę nie spodziewałam się tego!

A druga rzecz tyczy się tych, którzy oceniają moją pracę. Jeśli już to robisz, zwróć uwagę na to co jest napisane lub doczytaj dwa lub więcej razy. Naprawdę męczy mnie już odpisywanie na takie komentarze. Oczywiście rozumiem, że mogłam się w czymś pomylić i rozumiem, że chcecie mnie o tym powiadomić, ale proszę sprawdźcie to dwa razy zanim napiszecie, ponieważ wy oraz ja tracimy czas na sprawdzanie tego.

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz