ELEVEN

13.6K 510 34
                                    

- Jak ona tak mogła?! Własnej siostrzenicy.- powiedział Freddy bawiąc się moimi włosami. Cassie siedziała na fotelu i czekałam, aż woda się zagotuje.
Opowiedziałam im o wszystkim zaraz, gdy przyjechałam.

- Zrobiła to specjalnie, żeby mnie tam wciągnąć i zacząć wyzywać. Cholerne babsko.- powiedziałam płacząc. Cassie podała mi herbatę i usiadła po mojej prawej stronie.

- Nie zapraszaj jej na chrzciny.- powiedział Freddy, a Cassie zmroziła go wzrokiem.

- Możesz się z tym uspokoić?!- zaczęła mówić podniesionym głosem.

- Jejku, Cas. Tylko żartowałem.- powiedział spokojnym tonem.

Kilka minut później oglądałyśmy z Cassie jakiś film na, a Freddy poszedł do pracy.
W między czasie Cassandra szykowała się do pracy.

- To ja wychodzę.- powiedziała i zniknęła w korytarzu.

Chodziłam po domu, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Poszłam i odebrałam.

- Halo?

- Witam Kylie, chciałbym się zapytać czy nie przyszła byś pomóc Amandzie, ponieważ mamy dzisiaj wesele i przydałaby się dodatkowa pomoc. Oczywiście dopłacę do wypłaty.- powiedział szef.

- Oczywiście, zaraz jestem.- odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Złapałam za czarną, do kolan sukienkę, którą miałam na pogrzebie rodziców. Założyłam rajstopy i czarne buty na lekkim obcasie. Włosy tylko przeczesałam i wyszłam do pracy.

W autobusie zegarek wskazywał czternastą trzydzieści.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę hotelu.

- Wreszcie jesteś.- rzuciła wrogo Amanda i dała mi biały materiał.

- Co mam z tym zrobić?- zapytałam, a ona prychnęła w odpowiedzi.

- Ozdobić krzesła i stoliki.- powiedziała i zniknęła w gabinecie szefa. Ciekawe, dlaczego ciągle tam przesiaduje.

Praktycznie sama ozdobiłam salę. Pomagały mi jeszcze dwie, starsze kobiety. Byłam ciekawa ile dostanę za taki wysiłek.

- Jak tu pięknie, moja droga.- powiedział szef wchodząc do sali.

- Dziękuję.- powiedziałam i zaczęłam się zbierać.
Nagle zrobiło mi się niedobrze i szybko pobiegłam do toalety.
Zaraz usłyszałam szefa i Amandę.

Wyszłam z kabiny i ich wzrok błądził gdzieś po mnie.

- Możesz mi wyt...- zaczął szef, ale od razu mu przerwałam.

- Jestem w ciąży.- powiedziałam, a oni zrobili zdziwione miny. Amanda zaczęła się wścibsko uśmiechać.

Później szef zaprosił mnie do swojego gabinetu i wyjaśnił mi, że nie mogę w tym stanie pracować. Dał mi zwolnienie macierzyńskie i odesłał do domu.

Usiadłam na łóżku i szukałam mieszkania, które po chwili znalazłam. Znajdowało się kilka przecznic dalej...

Hejka.
Dzisiaj taki krótszy rozdział.
Życzę miłego dnia 💙

Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now