FOURTEEN

13.4K 482 17
                                    

Kilka dni później robiłam kanapki, ponieważ mam rano spotkanie z ginekolog. Nie chciało mi się nic robić. Zjadłam dwie kanapki z masłem i poszłam się ubrać.
Założyłam czarne legginsy i biały, długi sweterek. Włożyłam baletki, wzięłam torebkę i wyszłam.

Po kilkunastu minutach byłam pod gabinetem, gdzie czekała na mnie już Cassie.

- Hej.- powiedziałam i przytuliłam ją.

- Niezły sześciopak.- rzuciła i dotknęła mojego brzucha. Zaśmiałam się sama do siebie i usiadłam na wolnym krześle. Dzisiaj nie było dużo ludzi, więc szybko była moja kolej.

- Oh, kogo moje oczy widzą!- krzyknęła podekscytowana lekarka.

- Dzień dobry.- rzuciłam i usiadłam na krześle.

- Jak tam maluch?- zapytała i dotknęła mojego brzucha.

- Strasznie kopie.- odpowiedziałam z uśmiechem.

- Jeszcze kilka miesięcy temu siedziałaś tutaj prawie płacząc, a teraz taka wesoła.- powiedziała i zaczęła wyciągać rękawiczki.

- Instynkt macierzyński.- rzuciła rozbawiona Cassie. Lekarka poklepała miejsce na łóżku. Położyłam się, a ona nalała mi zimny żel na brzuch i zaczęła jeździć mała gałką. Włączyła bicie serca dziecka i mogłam wsłuchać się w moją, małą istotkę.

- Chcesz poznać płeć?- zapytała, a ja pokręciłam głową. Moje zdanie nie zmieniło się do dziś.

- Wie pani, ona nigdy nie zmieni zdania.- powiedziała Cassie i popatrzyła w monitor USG.

- Jest takie malutkie.- powiedziała sama do siebie. Nagle na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.

- Wszystko z dzieckiem w porządku. Żadnych zmian, ani komplikacji. Ciąża przebiega jak najbardziej dobrze.- odpowiedziała Lekarka. Wstałam i zaczęłam zmywać żel i zakładać sweter. Stanęłam obok Cassie. Pożegnałyśmy się i wróciłam do domu.
Cassie wpadała na kawę po pracy.

- Nie uwierzysz kogo spotkałam w biurze!-  krzyknęła wchodząc do mieszkania. Obydwoje wchodzili jak do siebie i posiadali klucze. Do mnie znowu przyszedł Mark i zajadaliśmy się żelkami na kanapie.

- Kogo?- zapytałam odwracając głowę w jej stronę.
Wskoczyła na kanapę i zauważyła Mark'a. Jej mina zrzędła. Wkurzał ją, gdy do mnie przychodził. Uważała, że marnuje z nim czas.
Nagle spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem i powiedziała:

- David'a z jego ojcem i tą, całą Miley.- powiedziała znudzonym głosem i oparła się o oparcie sofy.

- W kancelarii prawniczej?- zapytałam zdezorientowana i zdziwona.

- Okazało się, że Miley jest zamężna i musi wziąć rozwód w mieście, gdzie go brała, a z racji tego, że pochodzi ze Seattle, musi to zrobić tutaj.- zaśmiała się z mojej reakcji.

- Dlaczego mi to mówisz? Myślisz, że to pomoże?- zapytałam jej z pretensjami i poszłam do pokoju.
Siedziałam tam na łóżku i zastanawiałam się, dlaczego tak zrobiłam? Może byłam zazdrosna? Nie, to nie w moim stylu. Nigdy nie byłam o nikogo zazdrosna, a teraz miałbym być? O kogoś, kogo nie znam tak dobrze jak Cassie czy Freddy'ego? Niedorzeczne.

- Mogę?- zapytała Cassie wchodząc do pokoju.

- Jasne.- odpowiedziałam. Cassie usiadła obok mnie na łóżku.

- Przepraszam. Nie powinnam.- powiedziała smutnym tonem.

- To ja przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskakiwać. Nie wiem, co mnie ugryzło.- powiedziałam z uśmiechem.

- Czyli się nie gniewasz?- zapytała.

- Na ciebie? Nigdy.- powiedziałam i przytuliłam się do niej. Potem wróciłyśmy do Mark'a oglądać film...

Hejka.💙
Jak widzicie taki nieco nudniejszy rozdział. Kto się cieszy, że niedługo wigilia?🎄🎁
Ja, bo wracam do Polski!
W całe wolne postaram się coś wrzucić, a na chwilę obecną życzę wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, ponieważ jak wspominałam POSTARAM się coś wrzucić, ale nie obiecuję.

Pozdrawiam cieplutko
Pandziorka89

He's Your SonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz