SEVEN

14.8K 528 32
                                    

Następnego dnia wstałam wcześniej, żeby się dobrze przygotować. Ubrałam czarną, obcisłą, do kolan spódniczkę i jasną koszulę. Włosy lekko zakręciłam i upięłam. Weszłam do kuchni, ale nikogo nie było. Cassie jeszcze spała po wczorajszej imprezie, na której była, a Freddy poszedł do pracy.
Gdy miałam już wszytko wzięłam torebkę, założyłam buty i lekką kurtkę, ponieważ byli pochmurno.

Droga minęła mi szybko. Znałam Seattle niezbyt dobrze, ale umiałam dojeżdżać do poszczególnych miejsc. Jak żyli jeszcze rodzice taty, moi dziadkowie często byliśmy tu z bratem, ale było to jakieś pięć lat temu.

- Dzień dobry, panu.- powiedziałam słodkim głosem. Szef stał obok recepcji ubrany w czarną koszulę i brązowe spodnie.

- Witaj Kylie! Wypoczęta na pierwszy dzień pracy?- zapytał podając mi rękę, która uścisnęłam z uśmiechem na twarzy.

- Zwarta i gotowa.- odpowiedziałam na co zaczął się śmiać.
Nagle przyszła jakaś dziewczyna z krótkimi, blond włosami. Ubrana w białą koszulę i czarną, obcisłą spódnicę.

- Amando, poznaj Kylie.- powiedział, a kobieta podała mi rękę, którą uścisnęłam.

- Kylie to Amanda. Będzie pomagać ci w pracy i pokaże wszystko co i jak.- powiedział szef, a kobieta spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem.
Szef poszedł zostawiając nas same.

Praca szła mi bardzo dobrze. Amanda pokazała mi gdzie wszytko się znajduje i co mam robić. Zazwyczaj pomagałam jej na recepcji. Zdziwiłam się, że w tak małym hotelu co chwile przychodził jakiś człowiek. Przez całą moją zmianę nie miałam czasu dla siebie, chyba że pięcio minutową przerwę. Trzeba było tu iść coś zrobić. Zanieść nowe ręczniki do pokojów, obsłużyć zakaprysionych klientów, którzy nie umieli sami założyć pościeli na łóżko.

- To koniec twojej zmiany, Kylie. Widzimy się jutro.- powiedział szef i znowu zniknął w swoim gabinecie.

- Do jutra, Amando.- powiedziałam zakładając kurtkę.

- Widzimy się.- rzuciła i zniknęła w gabinecie szefa.

Wyszłam z budynku i uderzył we mnie chłód jesiennego wiatru.
Zapięłam kurtkę pod sam koniec i poszłam do kawiarnii Freddy'ego.

- Co podać?- zapytał Freddy z wielkim uśmiechem na twarzy.

- To co zwykle.- powiedziałam i zniknął, żeby zaraz wrócić z moim cappuccino.
Usiadł przy stoliku.

- Opowiadaj jak pierwszy dzień w pracy.- powiedział szczrząc się jak głupi.

- Jestem wyczerpana. Cały dzień na nogach. Nie mia...- przerwała mi jakaś kobieta.

- Przepraszam, mogę poprosić kawę?- zapytał na co Freddy zmrużył oczy.

- Nie widzi pani, że coś robię? Tam jest bar.- rzucił i spojrzał na mnie.

Kobieta podeszła obrażona do barku.

- Co za babsko. Kontynuuj.- powiedział na co zaczęłam śmiać się pod nosem.

- Mówiłam, że nie miałam czasu dla siebie. Nawet do toalety nie poszłam.- powiedziałam.

- Nie możesz się tak przemęczać. Pamiętaj, że gdzieś tam rośnie mój mały chrześniak.- powiedział z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam go i zaczęłam pić kawę.
Później wróciłam do domu, wzięłam kąpiel i zaczęłam odpoczywać...

Hejka 💙
Oto rozdziałek xD. Mam nadzieję, że się spodoba 💙💙

He's Your SonWhere stories live. Discover now