THIRTEEN

13.2K 525 57
                                    

Sześć miesięcy później.

Minęło dużo czasu odkąd nie mieszkam z Freddy'm i Cassie, ale oni codziennie do mnie przychodzą. Pomogli mi nawet urządzić pokoik dla  dziecka. Praktycznie dom jest gotowy przyjąć nowego członka rodziny. Do tej pory nie wiedziałam czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka, ale tak jak mówiłam chcę mieć niespodziankę.

Jestem w siódmym miesiącu ciąży i to bardzo po mnie widać. Maluch strasznie się rozpychał, zostawiając mi małe rozstępy na brzuchu i boczkach. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ wiem że niedługo będę najszczęśliwsza na świecie. Przytyłam dwanaście kilo. Z moich sześćdziesięciu siedmiu kilogramów jest teraz siedemdziesiąt dziewięć. Wszystkie jeansy musiałam upchać w kąty szafy, a zostawić same dresy i legginsy. Cassie zabrała mnie pewnego dnia do sklepu z ciążową odzieżą. Nakupowałam cztery wielkie torby, aż sama kasjerka się zdziwiła.
Gdy siedzę sama wieczorami to zawsze zjadam całą czekoladę przy telewizorze, paczkę chipsów i czasem jakieś żelki lub ciastka. Lekrka mówiła mi, że teraz jem za dwóch i nie powinnam się ograniczać.

Na święta pojechałam do Nowego Jorku, ale nie zostałam tam długo. Na wigilię zabrałam Mike'a do siebie i urzadzilismy ją razem z Cassie i Freddy'm. Ustawiliśmy choinkę pod oknem obok kanapy i położyliśmy tam prezenty. Mike dostał konsolę, na którą złożyliśmy się w trójkę. Cassie dostała od nas jakieś kosmetyki, a Freddy laptopa. Ja dostałam kilka ubrań, telefon i słodycze.
Po wszystkim pojechaliśmy do kościoła.

W sylwestra przyszli do mnie przyjaciele, ale nic nie pamiętam bo spałam. Freddy obudził mnie tylko na fajerwerki, których nie chciało mi się nawet oglądać.
Okazało się, że David będzie miał ślub w lipcu, na który mnie zaprosił. Bardzo się tym zdziwiłam, ale i tak nie pójdę. No powiedzcie mi, kto normalny idzie na wesele swojego ex?

Resztę miesięcy minęło szybko. Wszystkie inne święta spędziliśmy razem. Cassie wyjechała na majówkę, a Freddy musiał niestety pracować, więc siedziałam sama.

Był wieczny, majowy wieczór. Siedziałam spokojnie na kanapie z trzecim pudełkiem lodów waniliowych. Oglądałam jakieś show na LiveTime i strasznie mi się nudziło. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam.

- Masz może cukier?- zapytał piętnastoletni syn sąsiadki, Mark. Zawsze jego wymówką był cukier. Przychodził do mnie, gdy przyjechałam Mike i polubili się, więc jak pojechał do Nowego Jorku zaczął przychodzić do mnie, gdy siedziałam sama. Był niskim brunetem z zielonymi oczami.

- Cześć Mark, tak ciebie też miło widzieć.- powiedziałam, a on zaczął się śmiać pod nosem i wszedł do środka. Usiadłam spowrotem na swoje miejsce, zaczęłam oglądać i kończyć lody.

- Co tam oglądasz?- zapytał siadając obok mnie z płatkami. Tak, strasznie się zadomowił, ale mi to nie przeszkadzało. Był chociaż wyluzowany i kiedy kazał mi po wszystko chodzić.

- Jakieś Teen Mom. Muszę się trochę pouczyć.- powiedziałam żartobliwie. Oczywiście chodziłam do szkoły rodzenia, ale po odpowiednich zajęciach wpisałam się.

- Jestem ciekawy jak będzie wyglądał.- powiedział i zaczął się na mnie patrzyć.

- Pewnie będzie śliczne.- powiedziałam i położyłam rękę na brzuchu. Nagle poczułam znajome mi kopnięcia.

- Tak jak mamusia.- powiedział, a ja zmrużyłam oczy. Zauważyłam też, że często próbuje mnie podrywać, ale niezbyt mu to wychodzi.

Mark posiedział jeszcze godzinę i poszedł do siebie. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka...

Hej, hej, hej 😎
Dzisiaj kolejny rozdziałek, tak wim że z opóźnieniem 😭😢

Pozdrawiam
Pandziorka89

He's Your SonWhere stories live. Discover now